Żołnierz z długą bronią przechadzał się jak gdyby nigdy nic po jednym z wielkopowierzchniowych sklepów nieopodal granicy polsko-białoruskiej. Nasza Czytelniczka o sprawie powiadomiła odpowiedzialnego za relacje cywilno-wojskowe na terenach przygranicznych. Usłyszała, że nie powinna udostępniać zdjęć, jakie żołnierzowi zrobiła, "bo ktoś się nią zainteresuje" i że sprawa powinna zostać między nimi.
Mieszkańcy terenów przy polsko-białoruskiej granicy, wzdłuż której powstaje ponad 186-kilometrowa zapora, przerażeni są skalą dewastacji miejscowych dróg. Maszyny przewożące materiały budowlane doprowadzają je do ruiny. - Ciężki sprzęt, praktycznie w dwie doby, rozjechał nawierzchnię jezdni w okolicy Jałówki - mówi Mariusz Nahajewski, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, były radny PiS.
W obotę (29 stycznia) straż graniczna zatrzymała tylko jedną osobę, która nielegalnie próbowała dostać się do Polski przez granicę z Białorusią. Po północy zatrzymano dwie kilkunastoosobowe grupy, a sześciu cudzoziemców próbowało uszkodzić concertinę za pomocą lin.
Wojsko zajmuje prywatne samochody obywateli - alarmują mieszkańcom Podlaskiego. Niektórzy łączą ten fakt z napiętą sytuacją na Wschodzie. Tymczasem niektóre z prywatnych aut, którymi zainteresowana jest armia, są mało przydatne do celów wojskowych.
- Skala zniszczeń dróg w polsko-białoruskiej strefie przygranicznej jest porażająca - alarmuje podlaski poseł PO Robert Tyszkiewicz. Zwrócił się z interpelacją do premiera o pilne przygotowanie specjalnego funduszu odszkodowawczego dla samorządów z tego regionu, z którego będą mogły być naprawiane tutejsze drogi, rozjeżdżane przez służby mundurowe.
MON zaprzecza, aby żołnierze na widok wolontariuszy, którzy spieszyli na ratunek młodemu Syryjczykowi, odbezpieczali broń, oraz zapewnia, że "nie odbierali i nie zabierali żadnych rzeczy aktywistom". Resort jednak przyznaje, że należące do wolontariuszy m.in. defibrylator i plecaki "zostały zabezpieczone". Jedna z wolontariuszek podtrzymuje: - Padł rozkaz: "Odbezpieczyć broń!".
Codziennie w pobliżu przygranicznej zamkniętej strefy aktywiści ratują przemarzniętych, wycieńczonych migrantów. Temperatura jest na minusie nawet w ciągu dnia. Straż graniczna i wojsko robią pokazy siły.
Rosomaki, czyli kołowe transportery opancerzone sprowadzone na polsko-białoruską granicę z woli ministra obrony Mariusza Błaszczaka, masakrują miejscowe drogi. Do tego zdarza się, że grzęzną w mokradłach.
Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ wszczęła śledztwo w sprawie dezercji polskiego żołnierza na Białoruś. Poinformowała o tym rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak stwierdziła, obecnie trwa ustalanie miejsca pobytu tego podejrzanego, by przedstawić mu zarzuty.
Szef MON Mariusz Błaszczak w podlaskiej Sokółce, oddalonej o kilkanaście kilometrów od granicy polsko-białoruskiej, przekazał nowe wozy dowodzenia 16. Dywizji Zmechanizowanej. Z okazji zbliżających się bożonarodzeniowych świąt spotkał się tu z żołnierzami strzegącymi granicy z Białorusią. A wszystko na terenie tutejszego sanktuarium słynącego z cudu.
Jestem przekonany, że zakaz wjazdu dla dziennikarzy do strefy przygranicznej z Białorusią i dziwaczne wycieczki, podczas których media są oprowadzane przez funkcjonariuszy, służą dziś głównie temu, aby nie pokazać, w jakim stanie są armia i służby.
W związku z powtarzającymi się przypadkami obrzucania polskich mundurowych kamieniami i innymi przedmiotami na polsko-białoruskiej granicy, funkcjonariusze straży granicznej zostali wyposażeni w tarcze ochronne.
- Na polskiej granicy nie są łamane żadne prawa człowieka, ponieważ nielegalne forsowanie tej granicy żadnym prawem człowieka nie jest - utrzymywał w Białymstoku poseł Konfederacji Robert Winnicki podczas wiecu w ramach "poparcia dla obrońców granic". Zarzucił Angeli Merkel, że daje Łukaszence pieniądze, żeby konserwować konflikt na granicy.
Dziś (20 listopada) w pobliżu granicy polsko-białoruskiej ponownie pojawią się matki z całej Polski. Ponownie doszło do obrzucania polskich funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami przez grupę, która chciała przekroczyć granicę. Tymczasem teren przy przejściu w Kuźnicy został uporządkowany przez białoruskie służby po tym, jak migranci opuścili tu dwa obozowiska.
- Wojskowi nie stosowali przemocy - zapewnia MON. I nie zgadza się na używanie w tej sprawie określeń: "żołnierze zaatakowali fotoreporterów i byli wyjątkowo agresywni". Nie odnosi się natomiast do wulgaryzmów, skucia w kajdanki i przeszukania samochodu.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Żołnierze z karabinami maszynowymi na zakupach w sklepie nikogo już tu nie dziwią. Wszyscy emocjonują się za to wozami opancerzonymi. Jednym dają poczucie bezpieczeństwa, u innych wzbudzają lęk. Jak mieszkańcy Dubicz Cerkiewnych żyją z żołnierzami skoszarowanymi we wsi?
Do kilku agresywnych ataków na polskich funkcjonariuszy straży granicznej, wojska i policji doszło w czasie minionego długiego weekendu na granicy polsko-białoruskiej. "Osoby agresywne rzucały kamieniami w kierunku żołnierzy i funkcjonariuszy. Na widok kolejnych policyjnych radiowozów agresywne osoby wsiadły do białoruskich ciężarówek i odjechały" - opisuje jedno ze zdarzeń podlaska policja.
Wojsko zwróci się do właścicieli hoteli, pensjonatów i gospodarstw agroturystycznych z prośbą o wynajęcie w nich pokoi, aby zakwaterować tu żołnierzy pełniących służbę na granicy polsko-białoruskiej. Wojsko ma zajmować te obiekty na podstawie umów cywilnoprawnych w drodze negocjacji, ale zgodnie z cenami rynkowymi.
W sprawie kryzysu na granicy z Białorusią oraz budowy zapory granicznej stanowisko wydała Rada Naukowa Instytutu Biologii Ssaków PAN. Czytamy w nim: "Wzniesienie zapory może doprowadzić do usunięcia transgranicznego obszaru Puszczy Białowieskiej z listy światowego dziedzictwa UNESCO. Apelujemy o zaniechanie budowy trwałej konstrukcji na granicy Polski lub rozważenie środków łagodzących jej negatywne oddziaływanie na zwierzęta".
Portal OKO.press opublikował rozmowę z Judith, 29-letnią Kongijką, która poroniła na polsko-białoruskiej granicy. Jak opowiada kobieta, na białoruską stronę wypchnęli ją funkcjonariusze straży granicznej. Kobieta miała być przerzucona przez druty "jak worek ze śmieciami".
W uzasadnieniu prezydenckiego rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w części miejscowości województw podlaskiego i lubelskiego wzdłuż granicy polsko-białoruskiej, nie ma ani słowa o zagrożeniach, jakie mogą być związane z manewrami Zapad-21 na Białorusi. O takim zagrożeniu mówił w kontekście konieczności wprowadzenia stanu wyjątkowego szef MSWiA.
Prezydent Andrzej Duda w czwartek (2 września) podpisał na wniosek rządu rozporządzenie o wprowadzeniu na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego stanu wyjątkowego, czyli o ograniczeniu w tych regionach swobód i wolności obywatelskich [LISTA OBOSTRZEŃ].
Według Straży Granicznej 24 osoby wciąż przebywają w tymczasowym obozowisku w Usnarzu Górnym na polsko-białoruskiej granicy, uwięzione pomiędzy lufami karabinów pograniczników z obu stron. Jednak sami uchodźcy z Afganistanu pokazują, że jest ich wciąż 32. W nieludzkich warunkach koczują już 15 dób, błagając Polskę o azyl.
Na drogach województwa podlaskiego w najbliższych dniach można zaobserwować wzmożony ruch pojazdów wojskowych. W ramach ćwiczeń przemieszczać się mają żołnierze i sprzęt pododdziałów 18. Dywizji Zmechanizowanej.
Władze podlaskiej stolicy nie zostały zaproszone na uroczystości z okazji rocznicy utworzenia AK zorganizowane przez wojewodę, w których wziął udział ich współorganizator dowódca 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej. - Wpisuje się on w polityczne działania PiS? - pyta zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
Posłowie Lewicy złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z zakupem niesprawnych karabinków Grot. Wskazują w zawiadomieniu, że osobą odpowiedzialną za ich zakup jest były szef MON Antoni Macierewicz.
Posłowie Lewicy, w tym podlaski poseł Paweł Krutul chcą powołania specjalnej sejmowej podkomisji obrony narodowej, aby dogłębnie zbadać sprawę niesprawnych karabinków Grot. Domagają się od prezydenta Dudy odpowiedzi, czy w sprawie wprowadzenia ich do sił zbrojnych podejmie interwencję.
W różnych rejonach województwa podlaskiego w przyszłym tygodniu mogą zostać dwukrotnie uruchomione syreny alarmowe. To w ramach ćwiczenia organizowanego przez Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Od środy (25 marca) Polska wprowadza nowe, ostre zasady ograniczające kontakty międzyludzkie, by zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Z domu będzie można wyjść tylko w wyjątkowych przypadkach, nie będzie można gromadzić się w grupach (większych niż dwie osoby), a i wtedy trzeba będzie zachowywać odstęp 1,5-metrowy.
W Święto Wojska Polskiego (czwartek, 15 sierpnia), Muzeum Wojska przy ul. Kilińskiego 7 w Białymstoku będzie czynne dla osób zwiedzających w godzinach 9.30-17. W nim - moc specjalnie przygotowanych atrakcji. Na wszystkie - wstęp bezpłatny.
Muzeum Wojska w Białymstoku zaprasza na rekonstrukcję bitwy białostockiej w niedzielę (18 sierpnia) na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i Pałacowej.
W całej Polsce Święto Wojska Polskiego obchodzone jest 15 sierpnia. Jak co roku tego dnia również w Białymstoku odbędzie się uroczysty apel, po którym mieszkańcy obejrzą pokaz sprzętu Wojska Polskiego.
Od nocy z poniedziałku na wtorek (25-26 marca) przez województwo podlaskie przemieszczają się kolumny wojskowe 12. Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina. Wojskowi apelują do kierowców, aby kolumn nie wyprzedzać i nie wjeżdżać między opancerzone transportery i inne wozy bojowe.
Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Białymstoku informuje, że w środę (14.11) i w czwartek (15.11) w związku z przeprowadzaniem ćwiczeń Renegade - Sarex 18/II mieszkańcy województwa podlaskiego mogą usłyszeć syreny alarmowe. Nie należy się nimi niepokoić, to nie jest sytuacja realnego zagrożenia.
Tłumy białostoczan z całymi rodzinami, w tym wielu z małymi dziećmi, wzięły udział w wojewódzkich uroczystościach Święta Wojska Polskiego w Białymstoku. - Warto mówić o tym, że tradycja zwycięzców roku 1920 jest tradycją wszystkich Polaków. Świętem, które przypomina nam o potrzebie jedności i sile, jaka z tej jedności płynie - przemawiał prezydent Tadeusz Truskolaski.
- Zapukali o godz. 14, powiedzieli, że mąż do 5 rano ma się zgłosić do pułku. Zaczęłam się bać, pomyślałam: wojna będzie albo zaczął się jakiś atak ze Wschodu. Wojskowi uspokajali, że dostanie w pracy urlop bezpłatny, a wojsko mu zapłaci. Mamy trójkę dzieci. Rozpłakałam się - opowiada żona jednego ze zmobilizowanych nagle w tym tygodniu białostockich rezerwistów.
Dowództwo wojsk obrony terytorialnej próbuje przejmować od samorządów za darmo mienie pod tworzenie batalionów brygad WOT. Tak jest w przypadku Ciechanowca, gdzie chce bezpłatnie pozyskać obiekty wygaszanego, nowoczesnego gimnazjum, warte około 10 milionów złotych. Czyli równowartość niemal jednej trzeciej budżetu tego miasta.
Dowódca z Wojsk Obrony Terytorialnej opowiedział, czym będą się zajmować żołnierze tej formacji na Podlasiu. Przyjrzą się sąsiadom, ich rodzinom i majątkom.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.