Kontrole aut i bagażników, zatrzymywanie "do dyspozycji" nawet na wiele godzin, agresja mundurowych - to wciąż codzienność pogranicza polsko-białoruskiego. Mieszkańcy, którzy stosują bierny opór i pytają o podstawy prawne, mają gorzej.
Prezydent Andrzej Duda twierdzi, że w związku z możliwym stacjonowaniem Grupy Wagnera w Białorusi nie rozważa obecnie wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jak można zrozumieć, ma jednak na myśli całą Polskę, a nie tylko Podlaskie. Gdyby taki stan został wprowadzony tylko tu, to i tak w całym kraju wybory parlamentarne musiałyby zostać przełożone.
Jest kolejny wyrok sądu, potwierdzający niekonstytucyjność rozporządzenia o ustanowieniu zakazu wstępu do strefy stanu wyjątkowego przy polsko-białoruskiej granicy i bezprawność zatrzymań w zonie.
Przedsiębiorcy z polsko-białoruskiego obszaru przygranicznego oraz podlaski poseł PO Robert Tyszkiewicz apelują do rządu o "niezwłoczne rozpoczęcie naboru wniosków i niezwłoczne rozpoczęcie wypłat" w ramach zaakceptowanego przez KE programu pomocy dla branży turystycznej dotkniętej skutkami kryzysu migracyjnego na tych terenach.
Komisja Europejska zatwierdziła polski program o wartości 21 mln euro, który ma zrekompensować przedstawicielom branży turystycznej straty poniesione w związku z ograniczeniami wprowadzonymi na granicy polsko-białoruskiej.
Mimo wyroku Sądu Najwyższego uznającego wprowadzenie zamkniętej przygranicznej strefy za niekonstytucyjne, Straż Graniczna idzie w zaparte, ścigając aktywistów i aktywistki niosących pomoc na polsko-białoruskim pograniczu. Zdarza się, że sądy te wnioski bezrefleksyjnie przyklepują. Teraz Mariusz Kurnyta, znany jako Człowiek Lasu, został ukarany za przekroczenie granicy strefy, kiedy spieszył na ratunek uchodźcom zagubionym na bagnach.
W czwartek (17 listopada) Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał zadośćuczynienie dziennikarce AFP zatrzymanej we wrześniu 2021 roku w strefie stanu wyjątkowego przy polsko-białoruskiej granicy. Cała kwota zasili dwie organizacje humanitarne ratujące uchodźców.
Wojskowy Sąd Okręgowy uchylił postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie brutalnego zatrzymania w ubiegłym roku fotoreporterów na granicy polsko-białoruskiej. W jego ocenie okoliczności sprawy nie zostały wystarczająco wyjaśnione.
Do piątkowej (1 lipca) nocy witano w Białowieży fakt zniesienia zakazu wjazdu do przygranicznej strefy. W ramach spaceru obywatelskiego pod hasłem: "Białowieża pod murem" wznoszono transparenty: "Nie dla muru, tak dla puszczy", "Nie dla muru między ludźmi" czy "Dla nas mur się nie podoba".
W Supraślu wybuchła wojna, w lesie leżą zwłoki uchodźców, a z lasu wyjadą Rosjanie. Mieszkańcy strefy przygranicznej po dziesięciu miesiącach w końcu poczuli się wolni, ale radości tu nie ma.
Od dziś (1 lipca) nie obowiązuje już rozporządzenie MSWiA o czasowym zakazie przebywania w 183 miejscowościach przy polsko-białoruskiej granicy w województwach podlaskim i lubelskim (w 115 miejscowościach Podlaskiego i 68 Lubelskiego). Teraz, do 15 września, będzie obowiązywał w Podlaskiem zakaz przebywania w odległości 200 metrów od linii granicy państwowej.
W zamkniętej od blisko dziewięciu miesięcy polsko-białoruskiej strefie przygranicznej coraz głośniej słychać głosy zaniepokojenia: - Będziemy zamknięci do jesieni, a może nawet do końca roku. Mieszkańcy objętej zakazem wjazdu Białowieży alarmują: - Zaczyna się w pełni turystyczny sezon, a nie mamy żadnej oficjalnej informacji co dalej. Minister Kamiński milczy.
Wojna na Ukrainie. Uchodźców wojennych z Ukrainy nie mogą gościć mieszkańcy zamkniętej strefy przy granicy z Białorusią. Bo straż graniczna twierdzi, że nie ma odpowiednich regulacji prawnych.
Zgodnie z projektem rozporządzenia MSWiA zakaz przebywania w polsko-białoruskiej strefie przygranicznej ma być przedłużony do końca czerwca. Do czasu planowanego zakończenia zapory na tej granicy.
Posłankom Klaudii Jachirze i Urszuli Zielińskiej udało się w końcu dotrzeć do ich biura poselskiego w Białowieży, znajdującego w strefie objętej zakazem wjazdu. Podjęły już pierwszą interwencję - w sprawie niezabezpieczonych zwojów drutu żyletkowego na placu zabaw.
- Trzeba wspierać polską Straż Graniczną, polskie służby, wtedy, kiedy chronią granicy, i trzeba żądać od każdej władzy transparentności, jawności, przestrzegania prawa i elementarnych humanitarnych zachowań - Donald Tusk komentuje wyrok Sądu Najwyższego dotyczący bezprawności zakazu wjazdu do polsko-białoruskiej strefy przygranicznej.
Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Rejonowego w Sokółce i uznał, że dziennikarze nie powinni zostać ukarani za naruszenie zakazu przebywania w strefie stanu wyjątkowego. Bo rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące stanu wyjątkowego wykracza poza dopuszczalną delegację ustawową. "Doszło do nieproporcjonalnego wkroczenia w wolność przemieszczania się oraz wyboru pobytu" - w uzasadnieniu wyroku zwraca uwagę SN.
Do końca ubiegłego już roku podlaskim przedsiębiorcom wypłacono ponad 7 mln zł rekompensat w związku z obowiązującym od 2 września przez trzy miesiące stanem wyjątkowym przy granicy polsko-białoruskiej. Kolejni przedsiębiorcy mogą je składać od 31 grudnia.
Sędziów nie przekonały argumenty o nieproporcjonalności zastosowanych środków i o tym, że standard ochrony mediów sprawujących swoje funkcje kontrolne powinien być wyjątkowo wysoki. Sąd nie uwzględnił zażaleń trójki dziennikarzy - dwojga z francusko-niemieckiej telewizji ARTE i polskiej dziennikarki AFP - na zatrzymanie ich w strefie stanu wyjątkowego, do której wjechali przez pomyłkę.
Po raz kolejny europosłanki Janina Ochojska i Róża Thun oraz europoseł Łukasz Kohut nie zostali wpuszczeni do strefy przy granicy polsko-białoruskiej. Choć dopełnili formalności. Po spotkaniu w Podlaskiem - już poza strefą - z mieszkańcami przygranicznych terenów i przedstawicielami organizacji pomocowych, europosłowie zadawali pytanie: - Co chcą w tej strefie ukryć zarówno służby, jak i rząd?
W ramach wizytacji pasa przy granicy polsko-białoruskiej dziennikarze pod czujnym okiem mundurowych mogli zobaczyć po raz pierwszy od czasu wprowadzenia stanu wyjątkowego sprawiające poruszające wrażenie pozostałości po obozowisku migrantów w Usnarzu Górnym. Robienie zdjęć patrolom wojskowym czy ich posterunkom przy granicy było zakazane. Tak jak oddalanie się od grupy.
Posłanki Urszula Zielińska i Klaudia Jachira nie zostały wpuszczone przez policję do Białowieży, znajdującej się w zamkniętej polsko-białoruskiej strefie przygranicznej. Zmierzały do nowo otwartego biura poselskiego. W tej sprawie złożyły już zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
W piątek (3 grudnia) przed południem w Popławcach pomiędzy Sokółką i Kuźnicą przy polsko-białoruskiej granicy, poza strefą z zakazem wjazdu, otwarto centrum prasowe. W kontenerach dziennikarze mogą korzystać z informacji przygotowanych wcześniej przez służby.
Minionej doby doszło do 46 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Tymczasem dziś przy tej granicy poza strefą, gdzie obowiązuje zakaz wjazdu, zostanie uruchomione Centrum Prasowe, a pierwsza grupa dziennikarzy, pod nadzorem Straży Granicznej, wjedzie do zamkniętego obszaru. To reprezentanci TVP, PAP, Polsat i Radia Eska.
Każdy może zostać zatrzymany przez żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej na podstawie dokumentu, który jest niejawny i obowiązuje na terenie strefy przygranicznej. Ale jak twierdzi MON, "nikt nie powinien być tym zaskoczony"
Pięcioro europarlamentarzystów próbowało w środę (1 grudnia) dojechać do Białowieży leżącej w strefie przygranicznej. Drogę zagrodziła im policja. - To, co zostało uchwalone wczoraj, jest nieludzkie, okropne. To jest wprowadzanie bezprawia - Róża Thun komentuje nowelizację ustawy o ochronie granicy.
Dziennikarze będą mogli przebywać w zamkniętym polsko-białoruskim obszarze przygranicznym tylko pod pełną kontrolą Straży Granicznej. Zgoda na ich wjazd będzie wydawana przez komendantów placówek Straży Granicznej. Na wjazd jednorazowy, w ściśle określonym czasie. Dziennikarze przed tym mają przechodzić odpowiednie szkolenie i podpisywać oświadczenia, których treść jeszcze nie jest znana.
Jak informuje w środę (1 grudnia) Straż Graniczna, doszło do kolejnych kilku prób grupowego przekroczenia nielegalnie granicy polsko-białoruskiej. W tym przygranicznym pasie nadal obowiązuje w praktyce stan wyjątkowy, organizacje humanitarne nie mają tu wstępu. Tymczasem na dobre ruszają przygotowania do budowy zapory na tej granicy.
Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, we wtorek (30 listopada) wieczorem wydał rozporządzenie w sprawie wprowadzenia czasowego zakazu przebywania w strefie nadgranicznej z Białorusią. W Podlaskiem obejmuje 115 miejscowości. Ma obowiązywać do 1 marca 2022 r.
W nocy z czwartku na piątek (26.11) uzbrojeni w broń długą żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej próbowali siłą wywlec z samochodu aktywistę Grupy Granica, tłumacza języka arabskiego i działacza Partii Razem Jakuba Sypiańskiego. Działo się to poza strefą stanu wyjątkowego. Oficer prasowy WOT twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurą.
"Rozebranie nas z okryć wierzchnich, grożenie użyciem długiej broni oraz skucie kajdankami naruszały naszą godność oraz były rażącym nadużyciem władzy i przekroczeniem uprawnień". Fotoreporterzy zatrzymani w ubiegłym tygodniu przez żołnierzy poza strefą stanu wyjątkowego złożyli zażalenia do sądu.
Biuro legislacyjne Kancelarii Senatu nie zostawiło suchej nitki na noweli ustawy o ochronie granic przeforsowanej przez PiS w ubiegłym tygodniu. Swoje zastrzeżenia wyższej izbie parlamentu przekazał też Rzecznik Praw Obywatelskich.
- To, co się teraz dzieje, to jest ludobójstwo - mówiła Joanna Stańczyk, inicjatorka akcji "Matki na granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie". W sobotę matki i niematki przyjechały na Wschód i przekazały pomoc rzeczową dla uchodźców szpitalom w Hajnówce i Białymstoku.
- Wojskowi nie stosowali przemocy - zapewnia MON. I nie zgadza się na używanie w tej sprawie określeń: "żołnierze zaatakowali fotoreporterów i byli wyjątkowo agresywni". Nie odnosi się natomiast do wulgaryzmów, skucia w kajdanki i przeszukania samochodu.
W pobliżu granicy polsko-białoruskiej grupa osób w mundurach Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów wykonujących obowiązki dziennikarskie. Do zdarzenia doszło w rejonie miejscowości Wiejki nieopodal podlaskiego Michałowa - poza obszarem objętym stanem wyjątkowym.
- Nasze, mieszkańców strefy, człowieczeństwo jest okrutnie testowane, bo wobec braku możliwości wjazdu służb powołanych do udzielania pomocy i zapewniania bezpieczeństwa, musimy działać sami. W obliczu nadchodzącej zimy przewidujemy, że sytuacja stanie się dramatyczna - piszą w liście otwartym do premiera i prezydenta w sprawie kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskim pograniczu mieszkańcy rejonu Puszczy Białowieskiej.
Na podstawie nowelizacji ustawy o ochronie granicy państwowej rząd PiS będzie mógł wprowadzić czasowy zakaz poruszania się w strefie przygranicznej, a lokalni komendanci Straży Granicznej - zakazać wjazdu do niej dziennikarzom. Obóz władzy chce przegłosować przepisy już w środę
Nieznani sprawcy uszkodzili pięć samochodów osobowych należących do dyżurujących nieopodal granicy polsko-białoruskiej lekarzy i ratowników z grupy "Medycy na granicy". Przebito opony, wybito szyby, rozbito lampy i zniszczono karoserię. Sprawę bada policja.
W sobotę (13 listopada) doszło do tragicznego zdarzenia w strefie stanu wyjątkowego przy granicy polsko-białoruskiej. W niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach wystrzeliła broń służbowa, w wyniku czego zginął jeden z żołnierzy.
Uchodźcy na granicy. Kurdowie spędzili w lesie ponad dwa tygodnie. 16-osobowa rodzina była wielokrotnie przepychana przez granicę przez służby białoruskie i polskie. Teraz proszą o azyl.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.