"Było to zatrzymanie legalne (...), ale niezasadne i nieprawidłowe" - stwierdził Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Mimo to zmniejszył wymiar zadośćuczynienia dla zatrzymanych dziennikarzy
Żołnierze na granicy polsko-białoruskiej skuli fotoreporterów kajdankami, sprawdzali karty pamięci ich aparatów, rzucali: "Się, k***, odechce fotografowania". Sąd uznał, że fotoreporterzy zostali "niewątpliwie niesłusznie zatrzymani" i zasądził im od Skarbu Państwa po 15 tys. zł zadośćuczynienia.
Mieszkający na Podlasiu Piotr Czaban z redakcji "Czaban robi raban" został wybrany Dziennikarzem Obywatelem roku 2023 przez Towarzystwo Dziennikarskie na jego dorocznym walnym zgromadzeniu. Tak koledzy dziennikarze uzasadniają werdykt: "Dziennikarza i aktywistę na granicy polsko-białoruskiej, ratującego ginących ludzi i upominającego się w mediach o ich prawa, nagrodziliśmy za odwagę, wytrwałość i bezkompromisowość".
- Dziennikarstwo - zwłaszcza w mediach publicznych - zostało przyporządkowane interesom politycznym, i to jest wypaczenie, które kiedyś cechowało system totalitarny - mówi ksiądz profesor Alfred Wierzbicki.
Żołnierze na granicy polsko-białoruskiej skuli fotoreporterów kajdankami, sprawdzali karty pamięci aparatów stanowiące tajemnicę dziennikarską, wydawali polecenia, opatrując je komentarzami typu: "Się, k***, odechce fotografowania". Sprawą zajmuje się Europejski Trybunał Praw Człowieka.
W Białymstoku we wtorek (18 stycznia) otwarto centrum, w którym znaleźli miejsce do pracy niezależni dziennikarze z Białorusi, z przyczyn politycznych zmuszeni do wyjazdu ze swojego kraju. Podobne centrum niebawem ma powstać w Warszawie, a w przyszłości być może cała ich sieć obejmie też inne kraje.
Sędziów nie przekonały argumenty o nieproporcjonalności zastosowanych środków i o tym, że standard ochrony mediów sprawujących swoje funkcje kontrolne powinien być wyjątkowo wysoki. Sąd nie uwzględnił zażaleń trójki dziennikarzy - dwojga z francusko-niemieckiej telewizji ARTE i polskiej dziennikarki AFP - na zatrzymanie ich w strefie stanu wyjątkowego, do której wjechali przez pomyłkę.
- Wojskowi nie stosowali przemocy - zapewnia MON. I nie zgadza się na używanie w tej sprawie określeń: "żołnierze zaatakowali fotoreporterów i byli wyjątkowo agresywni". Nie odnosi się natomiast do wulgaryzmów, skucia w kajdanki i przeszukania samochodu.
W pobliżu granicy polsko-białoruskiej grupa osób w mundurach Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów wykonujących obowiązki dziennikarskie. Do zdarzenia doszło w rejonie miejscowości Wiejki nieopodal podlaskiego Michałowa - poza obszarem objętym stanem wyjątkowym.
Dziennikarze "Kuriera Podlaskiego", lokalnej gazety w Siemiatyczach zorganizowali zbiórkę rzeczy dla uchodźców. - Nawet ci, którzy przynoszą dary do redakcji, w większości chcą być anonimowi. Myślą: "jakby co, to nie ja" - mówi dziennikarka Anna Kondraciuk.
"Dziennikarze na granicy". Akcja nieposłuszeństwa obywatelskiego. Protest mediów przeciwko wyrzuceniu dziennikarzy z terenów przy granicy polsko-białoruskiej.
- To, co można zrobić dla represjonowanych dziennikarzy białoruskich, to o nich mówić, tak jak i o innych więźniach politycznych, bo to oni mówili nam prawdę, a teraz my musimy mówić prawdę o tym, co się z nimi dzieje - przemawiał jeden z uczestników białostockiej akcji solidarności z represjonowanymi dziennikarzami na Białorusi.
Przedstawiciele diaspory białoruskiej Białegostoku zorganizowali we wtorek (1 grudnia) akcję solidarności z niezależnymi dziennikarzami i dziennikarkami prześladowanymi przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Pojedynczo z tabliczkami z nazwiskami niektórych z nich pojawiali się przed białoruskim konsulatem.
Dziennikarze Karolina Baca-Pogorzelska i Piotr Czaban udowodnili, że niemożliwe nie istnieje. Wyrwali ze szponów wojny w Syrii Omara Halabiego wraz z żoną Assmą i dwoma synkami, i sprowadzili ich do Polski. Rodzina syryjskiego dziennikarza, pokazującego piekło wojny i reżimu, dostała tu azyl.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.