Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, we wtorek (24 maja) po latach Mirosław Bielawski ponownie został prezesem Radia Białystok. Stało się tak dzięki głosom członków Rady Mediów Narodowych, którzy są związani z PiS. Tym samym odchodzi z tego stanowiska Wojciech Straszyński, który kierował dotąd tą rozgłośnią od marca 2016 roku.
Ze zdumieniem przyjąłem oświadczenie marszałka podlaskiego, jakoby nie pamiętał, czy samorząd województwa wspierał Grupę Optima, spółkę prowadzącą prawicowy portal Dzień Dobry Białystok.
Marszałek podlaski z PiS "nie sięga pamięcią", czy samorząd województwa wspierał Grupę Optima, spółkę prowadzącą prawicowy portal Dzień Dobry Białystok. Jej obecny główny udziałowiec zamieścił w mediach społecznościowych jako swoje zdjęcie w tle grafikę z dużą literą "Z", która stała się symbolem zwolenników rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a przy okazji wizyty Joego Bidena w Polsce na Twitterze nazwał prezydenta USA "starą pedofilską fają".
Główny udziałowiec spółki wydającej skrajnie prawicowy i wspierany przez samorząd wojewódzki portal Dzień Dobry Białystok zamieścił na Facebooku jako swoje zdjęcie w tle grafikę, na której w kontury Polski została wpisana duża litera "Z" - która stała się symbolem zwolenników rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przy okazji wizyty Joe Bidena w Polsce na Twitterze nazwał prezydenta USA "starą pedofilską fają".
- Trzeba wspierać polską Straż Graniczną, polskie służby, wtedy, kiedy chronią granicy, i trzeba żądać od każdej władzy transparentności, jawności, przestrzegania prawa i elementarnych humanitarnych zachowań - Donald Tusk komentuje wyrok Sądu Najwyższego dotyczący bezprawności zakazu wjazdu do polsko-białoruskiej strefy przygranicznej.
Sędziów nie przekonały argumenty o nieproporcjonalności zastosowanych środków i o tym, że standard ochrony mediów sprawujących swoje funkcje kontrolne powinien być wyjątkowo wysoki. Sąd nie uwzględnił zażaleń trójki dziennikarzy - dwojga z francusko-niemieckiej telewizji ARTE i polskiej dziennikarki AFP - na zatrzymanie ich w strefie stanu wyjątkowego, do której wjechali przez pomyłkę.
Dziesiątki własnoręcznie wydrukowanych plakatów z logo TVN - symbolem "Victorii" w środku nazwy tej stacji - stworzonym przez grafika Andrzeja Pągowskiego zalało w niedzielny (19 grudnia) wieczór białostocki Rynek Kościuszki. Pod hasłem: "Veto! Wolne media, wolni ludzie, wolna Polska" ponad tysiąc białostoczan i białostoczanek sprzeciwiało się "bezprawiu, które stanęło u podstaw ustawy zwanej "lexTVN".
Pod hasłem: "Veto! Wolne media, wolni ludzie, wolna Polska" także białostoczanie i białostoczanki sprzeciwią się "bezprawiu, które stanęło u podstaw ustawy zwanej "lex TVN". Manifestacja rozpocznie się w niedzielę (19 grudnia) o godz. 19 na Rynku Kościuszki pod ratuszem.
W ramach wizytacji pasa przy granicy polsko-białoruskiej dziennikarze pod czujnym okiem mundurowych mogli zobaczyć po raz pierwszy od czasu wprowadzenia stanu wyjątkowego sprawiające poruszające wrażenie pozostałości po obozowisku migrantów w Usnarzu Górnym. Robienie zdjęć patrolom wojskowym czy ich posterunkom przy granicy było zakazane. Tak jak oddalanie się od grupy.
Wieś Popławce stała się w piątek (3 grudnia) światowym centrum prasowym. Wstęp do ustawionych przez polski rząd kontenerów mają jednak jedynie akredytowani przedstawiciele mediów. Wiadomo też, na jakich zasadach będzie można wjeżdżać do strefy przygranicznej.
W piątek (3 grudnia) przed południem w Popławcach pomiędzy Sokółką i Kuźnicą przy polsko-białoruskiej granicy, poza strefą z zakazem wjazdu, otwarto centrum prasowe. W kontenerach dziennikarze mogą korzystać z informacji przygotowanych wcześniej przez służby.
Minionej doby doszło do 46 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Tymczasem dziś przy tej granicy poza strefą, gdzie obowiązuje zakaz wjazdu, zostanie uruchomione Centrum Prasowe, a pierwsza grupa dziennikarzy, pod nadzorem Straży Granicznej, wjedzie do zamkniętego obszaru. To reprezentanci TVP, PAP, Polsat i Radia Eska.
Dziennikarze będą mogli przebywać w zamkniętym polsko-białoruskim obszarze przygranicznym tylko pod pełną kontrolą Straży Granicznej. Zgoda na ich wjazd będzie wydawana przez komendantów placówek Straży Granicznej. Na wjazd jednorazowy, w ściśle określonym czasie. Dziennikarze przed tym mają przechodzić odpowiednie szkolenie i podpisywać oświadczenia, których treść jeszcze nie jest znana.
Organizacje mniejszości białoruskiej w Polsce wydały oświadczenie po fali hejtu, jaki wylał się na nauczycielkę i tłumaczkę, mieszkankę Hajnówki Katarzynę Wappę. Piszą: "Zestawienie wypowiedzi Pani Katarzyny Wappy na temat uchodźców oraz migrantów z jej deklaracją o przynależności do białoruskiej mniejszości narodowej odbieramy jako niewłaściwe oraz stygmatyzujące nas, jako obywateli tego państwa".
Przed spisem powszechnym przyznała się do swej białoruskości. Teraz niestrudzenie ratuje migrantów i uchodźców w lasach. Wylała się na nią fala hejtu ze strony telewizji publicznej i jej widzów. Działacze mniejszości białoruskiej na Podlasiu stanęli murem za Katarzyną Wappą.
"Rozebranie nas z okryć wierzchnich, grożenie użyciem długiej broni oraz skucie kajdankami naruszały naszą godność oraz były rażącym nadużyciem władzy i przekroczeniem uprawnień". Fotoreporterzy zatrzymani w ubiegłym tygodniu przez żołnierzy poza strefą stanu wyjątkowego złożyli zażalenia do sądu.
- Oni mają stanowczo zareagować i stanowczo zareagowali. Zachowali się, jak należy - minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak mówił tak w sobotę (20.11) rano w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM. Przypomnijmy, że żołnierze krzyczeli m.in.: "Gdzie legitymację masz? Na chuj czekasz?", wyciągnęli dziennikarzy z auta, położyli na ziemi i skuli.
Dziennikarze "Kuriera Podlaskiego", lokalnej gazety w Siemiatyczach zorganizowali zbiórkę rzeczy dla uchodźców. - Nawet ci, którzy przynoszą dary do redakcji, w większości chcą być anonimowi. Myślą: "jakby co, to nie ja" - mówi dziennikarka Anna Kondraciuk.
Radio Akadera Politechniki Białostockiej może pochwalić się 55-letnią tradycją. Na co dzień prezentuje zadziorny sznyt muzyczny i młodość ducha. Utarło się, że świętowanie Radio Akadera rozpoczyna w ostatnim kwartale jubileuszowego roku, a więc maszyna właśnie ruszyła.
Radca prawny, reprezentujący europejskich dziennikarzy, aresztowanych i w kajdankach doprowadzonych do sądu za przekroczenie strefy stanu wyjątkowego jest przekonany, że nie było ku temu żadnych podstaw merytorycznych. Chodziło wyłącznie o pokazanie mediom, że mają się trzymać z dala od strefy.
Dziennikarze i pracownicy białostockiej redakcji grupy Polska Press - "Kuriera Porannego" i "Gazety Współczesnej" - należącej do koncernu Orlen protestują przeciwko zatrudnieniu jako zastępczyni naczelnego Agnieszki Siewiereniuk-Maciorowskiej. Przywołują posługiwanie się przez nią w przestrzeni publicznej językiem nienawiści i nieprzestrzeganie podstawowych zasad etyki dziennikarskiej.
"Kategorycznie i bezapelacyjnie sprzeciwiamy się oskarżeniom pod adresem Agnieszki Sadowskiej oraz innych fotoreporterek i fotoreporterów, jakoby mieli oni dopuścić się manipulacji w celu wykonania 'lepszych' zdjęć. Takie twierdzenia są zwyczajnym kłamstwem i zabiegiem mającym na celu zdyskredytowanie profesjonalnych dziennikarzy" - piszą w oświadczeniu aktywiści i aktywistki z Grupy Granica.
Ledwo "prawicowe media" skończyły ataki na autorkę zdjęć małych uchodźców pod strażnicą w Michałowie, już znalazły sobie inny cel: dziennikarza białostockiego oddziału "Gazety Wyborczej". Tym razem jednak przesadziły - wskazały go palcem i rzuciły do swoich "wyznawców": - Bierzcie go!
Dwoje dziennikarzy francusko-niemieckiej telewizji ARTE i towarzysząca im polska dziennikarka AFP przez pomyłkę i na skutek złego oznakowania wjechało w strefę objętą stanem wyjątkowym. Potraktowano ich jak przestępców: noc spędzili na komisariacie, a do sądu wprowadzano ich w kajdankach.
Od dwóch dni jeden z prawicowych publicystów zarzuca cynizm naszej fotoreporterce Agnieszce Sadowskiej. Chodzi o zdjęcia dzieci z Michałowa, które stały się symbolem traktowania uchodźców w Polsce.
Jak wynika z naszych informacji - od października zastępcą redaktora naczelnego orlenowskich "Kuriera Porannego i "Gazety Współczesnej" będzie Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska. To stała komentatorka TVP Info i Telewizji Republika, skazywana w procesach o zniesławienie, znana z komentarzy wspierających środowiska nacjonalistyczne i wpisujących się w ich narrację o zabarwieniu antyislamskim i homofobicznym.
W pół roku po uwięzieniu przez białoruski reżim prezeski Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz działacza ZPB, dziennikarza, korespondenta "Gazety Wyborczej" Andrzeja Poczobuta pod pomnikiem ks. Jerzego Popiełuszki w Białymstoku po raz kolejny domagano się ich uwolnienia.
"Dziennikarze na granicy". Akcja nieposłuszeństwa obywatelskiego. Protest mediów przeciwko wyrzuceniu dziennikarzy z terenów przy granicy polsko-białoruskiej.
- To, co można zrobić dla represjonowanych dziennikarzy białoruskich, to o nich mówić, tak jak i o innych więźniach politycznych, bo to oni mówili nam prawdę, a teraz my musimy mówić prawdę o tym, co się z nimi dzieje - przemawiał jeden z uczestników białostockiej akcji solidarności z represjonowanymi dziennikarzami na Białorusi.
W środę (8 września) na białostockim Rynku Kościuszki o godz. 18 rozpocznie się pikieta wsparcia represjonowanych białoruskich dziennikarzy. Organizowana jest przez diasporę białoruską podlaskiej stolicy w ramach Międzynarodowego Dnia Solidarności Dziennikarzy.
Rzecznik praw obywatelskich ma wątpliwości co do niemożności relacjonowania przez media sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. I pisze do premiera: "Całkowite wyłączenie dostępu do informacji publicznej dla profesjonalnych dziennikarzy zwiększa ryzyko niekontrolowanego rozprzestrzeniania się nieprawdziwych i niezweryfikowanych informacji".
W czwartek po południu przepisy wykonawcze wejdą w życie i będą egzekwowane. Do godz. 24 wszystkie osoby, które nie są związane życiowo i zawodowo z terenem objętym stanem wyjątkowym, będą musiały tę strefę opuścić - zapowiedział Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.
Niezależni białoruscy dziennikarze, którzy wyjechali ze swojego kraju w wyniku represji białoruskiego reżimu, otrzymali wsparcie białostockich władz. Przekazano im lokal w centrum miasta, w którym mają kontynuować swoją dziennikarską działalność.
Uchodźców przetrzymywanych na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Usnarza Górnego wykorzystuje w swojej narracji białoruska propaganda. Przekaz: "Sytuacja na granicy białorusko-polskiej jest naprawdę daleka od pojęcia demokracji, o której wyśpiewuje Europa".
Maria Andrejczyk stała się bohaterką największych mediów na świecie. Piszą o niej m.in. "USA Today", Yahoo!, "Sports Illustrated" czy "Bild".
Trwa nagonka na białostocką Galerię Arsenał w związku z prezentowaną tu wystawą "Na początku był czyn!" i pokazywanym w jej ramach projektem dotyczącym przemocy wobec mniejszości gejowskiej w Polsce. W odpowiedzi oświadczenie wydała dyrektorka, Rada Programowa galerii oraz kuratorzy wystawy, a w obronie galerii i wystawy w sieci trwa zbiórka podpisów.
Prace Karola Radziszewskiego w białostockiej Galerii Arsenał dotyczące przemocy wobec mniejszości gejowskiej w Polsce wywołały oburzenie prawicowych działaczy i TVP Info. Publiczne Radio Białystok wycofało patronat. A naczelny białostockich orlenowskich gazet poucza dyrektorkę galerii, co ma wystawiać. - Mogą państwo polizać mi środkowy palec - odpowiada im artysta.
Z uwagą wczytywałem się w pierwsze słowa nowego naczelnego redaktora "Kuriera Porannego" i "Gazety Współczesnej" Adama Jakucia. Naczelnego z nadania kontrolowanego przez skarb państwa giganta paliwowego, spółki Orlen, a za tym - PiS-u.
Jarosław Jabłoński nie jest już naczelnym "Porannego" i "Współczesnej". Był nim blisko sześć lat. Po przejęciu Polska Press przez kontrolowany przez skarb państwa gigant paliwowy spółkę Orlen i w ramach wymiany naczelnych redaktorów, pokieruje tymi białostockim tytułami Adam Jakuć, onegdaj dziennikarz TVP Białystok, a ostatnio doradca i szef biura wojewody.
"Grajmy marszałkowi na harfie, grajmy marszałkowi na cytrze, chwalmy śpiewem i tańcem cuda te fantastyczne" - sparafrazowałem ostatnio na własny użytek utwór do słów Agnieszki Osieckiej i podśpiewuję go sobie po tym, jak marszałek podlaski wraz ze swoimi urzędnikami postanowili rozprawić się ze mną, a za tym też z "Wyborczą" - za całokształt.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.