Białostocka prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie postrzelenia syryjskiego migranta przy polsko-białoruskiej granicy. Dotyczy nieostrożnego obchodzenia się z bronią przez żołnierza Wojska Polskiego. Do Straży Granicznej natomiast trafił wniosek postrzelonego o objęcie go w Polsce ochroną międzynarodową.
Po tym, jak przy granicy z Białorusią migrant z Syrii został postrzelony w plecy przez polskiego żołnierza, Żandarmeria Wojskowa podtrzymuje wersję, że broń sama wypaliła, bo mundurowy się potknął. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych twierdzi z kolei, że migrant został ranny "po oddaniu strzału alarmowego w wyniku rykoszetu pocisku".
Straż Graniczna zaprzecza, że rozdzieliła 52-letnią matkę i jej 17-letnią córkę, które uciekały przed wojną z Syrii przez zieloną polsko-białoruską granicę. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG utrzymuje: - Córki obywatelki Syrii nie było przy niej ani w żadnym innym miejscu po stronie polskiej. Twierdzi, że 52-letnia Syryjka przynajmniej na razie nie będzie pushbackowana.
Pani Fatima nie mogła przyjechać do Polski, gdy jej mąż walczył o życie w białostockim szpitalu. Nie może też przyjechać, by uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych. Polska ambasada w Syrii bezwzględnie odrzuciła jej podania o wizę.
Bliscy żegnają zmarłego Syryjczyka Mohammada wzruszającym listem: "Mówiłeś przecież, że kwiaty jaśminu powrócą do naszego kraju i przyjdą dni lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Ale oto dzisiaj złożymy jaśmin z Damaszku na Twoim grobie".
- Chciałem tu być, aby być pomocnym - mówi Abed, bohater filmu "Czerwone Światło", zrealizowanego przez Fundację Ocalenie. Przed czym uciekał, jaką drogę przeszedł, gdzie znalazł bezpieczeństwo i co było dla niego najtrudniejsze po powrocie do miejsca, w którym mógł stracić życie - dowiecie się w czwartek (20 kwietnia) wieczorem, podczas premiery filmu na kanale YouTube.
To takie trudne odebrać telefon: "Twój brat umiera". Nie mam słów, by to skomentować. Nikt nie wie, czy on z tego wyjdzie. Lekarze mówią, że jest w rękach Boga - mówi brat Syryjczyka, który po upadku z granicznej zapory walczy o życie w białostockim szpitalu.
Gdy w Polsce świętowano Wielkanoc, w białostockim szpitalu klinicznym trwała walka o życie uchodźcy z Syrii. 58-letni mężczyzna spadł z pięcioipółmetrowego płotu na granicy z Białorusią. Ma poważne obrażenia, złamania, jest nieprzytomny. Jego stan wciąż jest bardzo ciężki.
W szpitalu w Hajnówce leży 26-latek z Syrii z pogruchotaną nogą. Odkąd dowiedział się, że jego matka i nastoletni brat zginęli w trzęsieniu ziemi, nie może się pozbierać. Jutro zostanie wypisany, a wolontariusze obawiają się, że trafi za graniczny płot albo do strzeżonego ośrodka. - Potrzebna jest pomoc instytucjonalna, opieka psychologiczna, dalsze leczenie - apelują.
23-letni Syryjczyk z objawami PTSD i atakami paniki, który ostatnie tygodnie spędził w izolatce Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Białymstoku, wreszcie uzyskał upragnioną wolność. Decyzję o jego zwolnieniu zza krat wydał szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców po wniosku działającego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich zespołu ds. równego traktowania.
Funkcjonariusze nie chcą przekazać straumatyzowanemu uchodźcy z Syrii najpotrzebniejszych rzeczy. Choć żadna z nich nie zagraża bezpieczeństwu państwa.
11 dni trwa protest głodowy 23-letniego Sewara, uchodźcy z Syrii, osadzonego w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Białymstoku. Chłopak fatalnie znosi zamknięcie go w izolatce i pozbawienie dostępu do internetu, kontaktu z rodziną. Zdradza objawy PTSD, cierpi na klaustrofobię i stany lękowe. - Nie wiedziałem, że jest miejsce gorsze od syryjskiego więzienia - powiedział nam.
Kolejna zdesperowana osoba protestuje przeciwko nieuzasadnionej detencji w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców. Tym razem jest to Sewar, uchodźca z Syrii, który był prześladowany przez tamtejsze władze i spędził w więzieniach ponad 9 miesięcy. Cierpi na objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD), więc zgodnie z prawem nie powinien trafić w Polsce do zamkniętego ośrodka.
Białoruskie służby poinformowały, że przy płocie granicznym z Polską odnalazły kolejną śmiertelną ofiarę. To młoda Syryjka. Jej ojciec twierdzi, że byli pushbackowani z Polski. Tę śmierć białoruski reżim także wykorzystał do antypolskiej propagandy.
Nie udało się zapewnić bezpieczeństwa 47-letniemu Syryjczykowi z kontuzją nogi. Ze szpitala w Hajnówce Straż Graniczna wprawdzie zabrała go do placówki, ale zaraz potem otrzymaliśmy informację, że znów jest po białoruskiej stronie. Jego rodzina jest zrozpaczona. Z jej informacji wynika, że SG nie zapewniła tłumacza. Pan Muhannad nie jadł od kilku dni.
Jak dzisiaj egzystują kobiety w ukraińskiej Buczy, Mariupolu, Kijowie, Łucku? Jak walczą kobiety oblężonej kurdyjskiej twierdzy Rożawy? Jak pod bombami może toczyć się normalne życie? O tym w środę (7 września) w Książnicy Podlaskiej osobiście i zdalnie rozmawiać będą ukraińscy, polscy i kurdyjscy przedstawiciele świata nauki. Spotkanie zacznie się o godz. 9.30, jest otwarte dla wszystkich chętnych.
Wystarczą proste narzędzia kupione w markecie, żeby przedostać się przez graniczny płot - mówią migranci i uchodźcy z Bliskiego Wschodu, próbujący dotrzeć do Unii Europejskiej. Przysłali nam wideo, na którym widać, jak przechodzą pod zaporą, wykorzystując niezbyt głęboki podkop.
7-letni syryjski chory chłopiec został przywieziony z granicy polsko-białoruskiej do szpitala wojewódzkiego w Białej Podlaskiej. Czuwa przy nim mama. Ale też strażnicy graniczni siedzący przy drzwiach sali. Aktywiści i aktywistki z Grupy Granica obawiają się najgorszego - wywózki do Białorusi - i robią wszystko, by do tego nie dopuścić.
W środę w nocy Ali, Hassan i Mido wyszli z lasu pod Szudziałowem, nieustannie dziękując za ratunek i powtarzając: - Nie chcemy wam tu przeszkadzać ani robić żadnych problemów. Sypał śnieg, oni nie mieli namiotów, tylko śpiwory. W lesie spędzili pięć ostatnich dni.
Uratowany wczoraj przez aktywistów Syryjczyk od czterech dni leżał w puszczy bez jedzenia, wody i butów. Gdy dotarła do niego pomoc, poprosił o mokre chusteczki, by móc chociaż wytrzeć twarz.
Najprawdopodobniej wychłodzenie było przyczyną śmierci około 20-letniego Syryjczyka, którego ciało w piątek (12 listopada) znalazł niedaleko polsko-białoruskiej granicy jeden z pracowników zakładu usług leśnych.
Uchodźcy na granicy. Głęboka hipotermia z zaburzeniami świadomości, noc w bagnie, bicie, wrzucanie do rzeki, przystawianie pistoletu do głowy - uchodźcy z Syrii, o których pisaliśmy dwukrotnie, przeszli wiele. Wreszcie znaleźli się w jednym z ośrodków w Polsce i stanęli przed szansą na procedurę azylową.
Uratowana z bagna w rozlewiskach Supraśli, dwa tygodnie spędziła w śpiączce na intensywnej terapii w białostockim szpitalu. Nikt nie wiedział, kim jest, w końcu rodzina ją odnalazła.
Uchodźcy z Syrii od dwóch dni nic nie jedli i nie pili. Dwóch mężczyzn - jeden z cukrzycą, drugi z chorym sercem - wymaga pomocy medycznej. Utknęli na polsko-białoruskiej granicy na wysokości Terespola (Lubelskie). Jest stan wyjątkowy, nie ma świadków.
Pierwszy raz znalazł się w Syrii ponad 20 lat temu. Potem jeździł tam wielokrotnie - zwiedzał, słuchał, zyskał przyjaźnie. Aż w 2011 roku przyszła wojna i obróciła w nicość absolutnie wszystko. Paweł Średziński napisał o tym książkę. W środę (21 kwietnia) o godz. 17 opowie o niej na Facebooku Książnicy Podlaskiej.
Białostocki Ośrodek Kultury zaprasza we wtorek (23 lutego) na spotkanie wokół wystawy Michała Zielińskiego, który fotografował wojnę w Syrii.
Przejmujące zdjęcia syryjskich kobiet i dzieci, których bezpieczny świat runął, bojowników kurdyjskich czy arabskich w chwilach pomiędzy walkami, drobnych przedmiotów codziennego użytku wdeptanych w błoto albo zagubionych wśród gruzowisk, oglądać można na wystawie w foyer białostockiego kina Forum. To znak, że zaczęła się jubileuszowa, 10. edycja Festiwalu Kultur i Podróży "Ciekawi Świata".
Ciężarówka zapakowana tonami żywności i niezbędnych rzeczy, które choć trochę poprawią jakość życia w obozach dla uchodźców, czeka na ostatnie formalności i lada moment ruszy w trasę do Turcji. Ogromny transport udało się zorganizować Fundacji Światło dla Syrii i jej przyjaciołom.
Już na półmetku zbiórki udało się zebrać całą kwotę potrzebną do tego, by syryjski dziennikarz Omar Al Hlaby mógł wynająć mieszkanie i kupić opał na zimę. Ale to nie koniec wysiłków jego polskich przyjaciół - teraz zbierają na inne ofiary wojny w Syrii.
Podczas sobotniej akcji charytatywnej na rzecz ofiar wojny w Syrii zebrano 1 637,64 zł. Wszystkie pieniądze trafią na konto Polskiej Akcji Humanitarnej. Organizatorzy: - Z całego serca dziękujemy wolontariuszom, darczyńcom, muzykom, uczestnikom koncertu. Z Wami świat jest piękniejszy!
Jeśli spotkacie dziś Państwo na ulicach Białegostoku młodych ludzi z puszkami, warto udzielić im wsparcia. Zbierają pieniądze dla Polskiej Akcji Humanitarnej, pomagającej Syryjczykom, którzy ucierpieli w trwającej od 2011 roku wojnie. Od godz. 16 akcja przeniesie się do Pubu 6 Ścian, gdzie dla Syrii zagrają rockowi artyści.
4 086,97 - to wynik niedzielnej zbiórki w Białymstoku. Razem z tym, co udało się wolontariuszom zebrać do puszek przed dwoma tygodniami, akcja "Białystok dla Syrii" zakończyła się wynikiem 7,7 tys. zł. Cały dochód zostanie przekazany Polskiej Akcji Humanitarnej.
3,686,19 zł - to jest wynik niedzielnej zbiórki na rzecz ofiar wojny w Syrii. Duży dochód przyniosły ciasta Czarnodziejek i dania arabskie przygotowane przez Zmianę Klimatu. Oczywiście w puszkach wolontariuszy było najwięcej pieniędzy. Wszystkie zasilą Polską Akcję Humanitarną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.