Postrzelony na polowaniu mężczyzna zmarł w szpitalu. Policja zatrzymała podejrzanego.
Z wielką pompą, w tym z udziałem zespołu sygnalistów myśliwskich, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku w poniedziałek (21 listopada) otworzyła w centrum podlaskiej stolicy sklep "Dobre z Lasu". To jedyna taka placówka Lasów Państwowych w Podlaskiem, a kolejna w Polsce.
Podczas polowania 72-letni myśliwy z długoletnim stażem zastrzelił dwa łosie. Tłumaczył się, że pomylił je z dzikami. Zgodnie z moratorium, obowiązującym w Polsce od 2001, wprowadzony został całkowity zakaz polowań na łosie.
Po lawinie protestów i naszym artykule Nadleśnictwo Browsk odwołało zbiorowe polowanie, jakie miało odbyć się za kilka dni przy strefie przygranicznej objętej licznymi restrykcjami. Tymczasem w innych podobnych miejscach, gdzie także mogą koczować migranci, polowania nadal są planowane.
W lasach podlaskiej gminy Narewka, przy samej granicy polsko-białoruskiej, w pobliżu strefy objętej zakazem wjazdu, ma dojść do polowań na dziki. Mieszkańcy nie kryją przerażenia: - Tam wszędzie mogą być ludzie, migranci. Także wójt Narewki twierdzi, że nie czas teraz na polowania przy granicy. Ale polowań zakazać nie może.
Jeden z mężczyzn tłumaczył, że pomylił łosia z dzikiem. Tymczasem łosie są objęte ochroną i polowanie na nie jest zabronione. Trzej mieszkańcy powiatu zambrowskiego (Podlaskie) usłyszeli zarzut polowania w czasie ochrony. Ustawa o prawie łowieckim za to przestępstwo przewiduje do 5 lat pozbawienia wolności.
Zrobimy, co możemy, by ten skandaliczny pomysł Polskiego Związku Łowieckiego nie został zrealizowany - zapowiada Pracownia na rzecz Wszystkich Istot po tym, jak Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało "Wyborczą", że "podejmie działania mające na celu zapewnienie możliwości prowadzenia odstrzałów sanitarnych" w strefie objętej stanem wyjątkowym.
Po wstrząsającym raporcie dotyczącym planów odstrzału zwierząt w Polsce myśliwi czują się zniesławieni, raport zaś traktują jako "wzywanie do nienawiści". Skarżą się, że z własnej kieszeni pokrywają szkody wyrządzone przez zwierzynę, a "dochody z polowań komercyjnych stanowią jedynie ułamek budżetów kół łowieckich". Kwot jednak nie podają.
Myśliwi planują zastrzelić w nowym sezonie odpowiednio ponad 24 razy więcej jarząbków, 10 razy więcej dzikich gęsi, 6 razy więcej dzikich kaczek i gołębi grzywaczy, 33 razy więcej słonek i 7 razy więcej łysek, których populacja i tak spadła o ok. 90 proc. w ostatnich 30-40 latach.
Mazowiecki Ruch Antyłowiecki rozprawia się z hipokryzją Polskiego Związku Łowieckiego. Stało się tak po tym, jak myśliwi z trzech kół łowieckich pochwalili się, że po pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym w jego otulinie na razie nie będą polować na ptaki i instalują im tu budki i kosze lęgowe.
Ponad czterdzieści organizacji pozarządowych skupionych w koalicji Niech Żyją! chce wprowadzenia w Polsce pięcioletniego moratorium na zabijanie dzikich ptaków. - Możemy pokazać światu mądrą, światłą postawę, dać przykład, dokonać odważnego przełomu i pozytywnej zmiany - apelują.
Wnętrzności upolowanych przez myśliwych dzików w ramach walki z ASF przechowywane były w chłodni z zabitymi jeleniami. Jelenie przeciągano po krwi wypatroszonych dzików. Potem miały trafić na rynek.
Rozpoczął się sezon polowań na dzikie ptaki. Na stawy, łąki i pola wychodzi tysiące myśliwych, na których celowniku znalazły się w pierwszej kolejności cztery gatunki kaczek, łyski i gołębie grzywacze. Później mają wziąć się za m.in. za gęsi, słonki i jarząbki.
Myśliwy mierzył ze sztucera do jednego z aktywistów sprzeciwiających się masowym polowaniom na dziki. Wulgarnymi słowami próbował zmusić ich do opuszczenia lasu podczas akcji, w ramach której próbowali nie dopuścić do polowania nieopodal Supraśla.
W sobotę (12 stycznia) rozpoczęły się na Białostocczyźnie masowe polowania na dziki. Odbywają się bez odpowiednich zabezpieczeń przed rozszerzaniem się wirusa ASF. Psy rozszarpują przestrzelone dziki i zakrwawione biegają po okolicy. Ślady krwi ciągną się metrami po śniegu.
Mam podwyższone trójglicerydy i lekarz zalecił mi, abym szukał mięsa z wolnego wypasu, a nie korzystał z mięsa pochodzącego z hodowli, bo powoduje ono szkody dla organizmu - uzasadnia polowania w rozmowie z "Wyborczą" ks. Tomasz Duszkiewicz, kapelan leśników.
W ciągu pół roku na terenie nadleśnictwa zniszczonych zostało pięć ambon łowieckich. Cztery z nich zostały uszkodzone umyślnie - alarmuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. Sprawę bada policja.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.