Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku odrzucił skargę Sudańczyka, który domagał się uznania za bezskuteczną decyzję o zawróceniu go na Białoruś przez Straż Graniczną. Uznał, że w tym przypadku nie doszło do tzw. pushbacku, bo wydalenie było realizacją przepisów ustawy o cudzoziemcach.
Przed WSA w Białymstoku zakończyło się w czwartek, 25 kwietnia postępowanie w sprawie skargi Sudańczyka. Chodzi o uznanie za bezskuteczne tzw. zawrócenie go do granicy z Białorusią przez Straż Graniczną. Ta stoi na stanowisku, że była to realizacja przepisów ustawy o cudzoziemcach.
Pułkownik Sławomir Klekotka będzie od czwartku (22 lutego) nowym komendantem Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Zastąpi na tym stanowisku generała Andrzeja Jakubaszka, który od początku kryzysu humanitarnego firmował politykę bezprawnych wywózek cudzoziemców do Białorusi.
Przed polskimi sądami zapadły kolejne wyroki dotyczące aktywistów, ratujących uchodźców oraz samych cudzoziemców, bezprawnie pushbackowanych. Wszystkie konsekwentnie stanowią: czynność zawrócenia przez SG do linii granicy państwowej z Białorusią jest bezskuteczna, a Straż Graniczna nie powinna karać za wchodzenie na pas drogi granicznej i przerzucanie pomocy humanitarnej przez płot.
Polska 2050 ponowiła swoje stanowisko, zgodnie z którym konieczne jest zatrzymanie pushbacków. - Podtrzymujemy zdanie, że trzeba bronić polskich granic, ale bezpieczeństwo oznacza także humanitarne traktowanie ludzi - zaznacza wiceprzewodniczący tej partii, a zarazem wicemarszałek Senatu Maciej Żywno.
Wiceminister Maciej Duszczyk nie owija w bawełnę - w już kilku wywiadach ogłosił, że tzw. pushbacki będą kontynuowane. Piotrowi Czabanowi przyznał się, że "od 13 grudnia 2023 r. do 15 stycznia 2024 r. do linii granicy zawrócono 93 cudzoziemców". - Koniec złudzeń - komentują aktywiści walczący o każde zagrożone życie na granicy polsko-białoruskiej, którzy z nowym rządem wiązali nadzieje na przestrzeganie prawa na pograniczu.
Konieczne jest natychmiastowe zaprzestanie stosowania pushbacków. W pierwszej kolejności trzeba znieść zapisy rozporządzenia na to zezwalające, wprowadzone za rządów PiS. Zaapelowali o to zgodnie starający się o doprowadzenie do zakończenia kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej.
W procesie o zadośćuczynienie dla trzech Afgańczyków wywiezionych nocą na granicę i porzuconych w rezerwacie ścisłym Puszczy Białowieskiej pozostało jeszcze przesłuchać wnioskodawców w trybie pomocy prawnej. Sąd odroczył rozprawę bez terminu.
Czy jesteśmy w Polsce? - pytam. Tak - odpowiadają. Prosimy o azyl. Strażnik mówi: - Poczekajcie 5 minut i dzwoni do kogoś. Wraca do nas: - Idźcie z powrotem na Białoruś.
Po 80 tys. zł zadośćuczynienia domaga się każdy z trzech obywateli Afganistanu, którzy na początku kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy przeżyli horror wywózek. Straż Graniczna wyrzuciła ich nocą pod granicę, do rezerwatu ścisłego Puszczy Białowieskiej, co sąd już uznał za nielegalne.
Nie wiadomo, co stało się z chłopakiem z Sudanu, znalezionym poprzedniej nocy w lesie przez wolontariuszy z fundacji Ocalenie i przekazanym karetce pogotowia. Tym, któremu buty przymarzły do nóg. Ze Straży Granicznej płyną sprzeczne przekazy, a rzeczniczka POSG droczy się ze mną, gdy dopytuję o jego los: "W Kuźnicy nie ma żadnego nastolatka".
Stowarzyszenie Interwencji Prawnej skierowało do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka kolejną skargę na nielegalne pushbacki dokonywane przez polskie służby na granicy polsko-białoruskiej. Chodzi o sprawę 28-letniej obywatelki Algierii, która razem z mężem próbowała dostać się do Polski. Oboje zostali kilka razy wypchnięci do Białorusi, a kobieta straciła ciążę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.