Myśliwy z długoletnim stażem, który zastrzelił dwa łosie, bo rzekomo pomylił je z dzikami, będzie wyrzucony z Polskiego Związku Łowieckiego. Poniesie też inne kary. Od 2001 r. obowiązuje moratorium, które wprowadziło całkowity zakaz polowań na łosie.
Fundacja koalicji "Niech Żyją!" przestrzega przed polowaniem w obszarze bezpośrednio przylegającym do strefy granicznej z Białorusią, gdzie mogą koczować migranci. W przeddzień tego polowania, zaplanowanego niecałe trzy miesiące temu przez jedno z Wojskowych Kół Łowieckich, jego prezes zapewnia, że zostało ono odwołane. Ale nie ze względu na migrantów.
Jeśli stan wyjątkowy na granicy polsko-białoruskiej zostanie przedłużony, Ministerstwo Klimatu i Środowiska "podejmie działania" mające na celu zapewnienie na terenach nim objętych "możliwości prowadzenia odstrzałów sanitarnych dzików i wykonywanie polowań jako działań mających na celu m.in. zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt".
Stan wyjątkowy. Podlascy myśliwi chcą zgody na polowania w obszarze objętym stanem wyjątkowym, co w trakcie jego trwania od 2 września nie jest możliwe. Jak twierdzi łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku - chodzi o dalszy odstrzał tu dzików w ramach walki z ASF i zwierząt, które niszczą uprawy kukurydzy.
Na polu jednego z rolników na terenie Puszczy Białowieskiej znaleziono zastrzelonego wilka. Hajnowska prokuratura ma teraz ustalić, kto mógł strzelać do zwierzęcia. Niewykluczone, że wilk padł ofiarą któregoś z miejscowych.
Grupy spacerowiczów i rowerzystów próbowały zablokować - ich zdaniem - nielegalne polowania, do jakich miało dojść w dwóch podlaskich gminach. Myśliwi ich wyzywali, grozili bronią, a także chcieli przejechać samochodem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.