Jednym z fenomenów związanych z "Zieloną granicą" Agnieszki Holland jest ogromna fala wypowiedzi głoszonych z pianą na ustach o tym filmie przez najważniejszych ze szczebla władzy krajowej i tej podlaskiej. Najgłośniej grzmią ci, którzy "Zielonej granicy" nie oglądali.
Przed pokazami "Zielonej granicy" i spotkaniami z reżyserką tego filmu Agnieszką Holland wicemarszałek podlaski z Suwerennej Polski odsyłał ją do Moskwy, a działacze stowarzyszenia Adama Andruszkiewicza cytowali Lenina. W podlaskim Mielniku zaś rozciągnięto na znak protestu przeciw filmowi kilkusetmetrową biało-czerwoną flagę.
Film Agnieszki Holland trzyma za gardło od pierwszej do ostatniej minuty. Dla nas - dziennikarzy, aktywistów i mieszkańców pogranicza zaangażowanych w niesienie pomocy - jest precyzyjnym zapisem tego, co wydarzyło się i wciąż wydarza na polsko-białoruskiej granicy, o czym przez cały czas staramy się krzyczeć. Ale jestem przekonana, że jest to dzieło uniwersalne, które poruszy serca i sumienia wszędzie.
TVP w czasie białostockiej premiery "Zielonej granicy" Agnieszki Holland w podlaskim Mielniku szykuje koncert "Murem za polskim mundurem". Zapowiada udział w nim m.in. Haliny Mlynkovej. Ta jednak wydała oświadczenie: "Nie biorę udziału w tym koncercie, a dzisiejszy wieczór mam zamiar spędzić w kinie".
Obradujący przy granicy polsko-białoruskiej Komitet Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych przygotował specjalną uchwałę potępiającą "Zieloną granicę".
Copyright © Agora SA