Zachowanie oskarżonego nie może być oceniane tak samo jak nietrzeźwych piratów drogowych - uznał białostocki sąd, wymierzając karę dwóch lat więzienia mężczyźnie, który prowadząc auto po alkoholu, wjechał do zalewu Siemianówka. Dwóch pasażerów nie przeżyło.
We wtorek (14.04) Sąd Apelacyjny w Białymstoku rozpozna odwołanie młodego białostoczanina od wyroku skazującego go na 8 lat więzienia za rozbój oraz za skatowanie niewinnego człowieka prawie na śmierć metalowym kijem bejsbolowym.
Reporter, który udawał uchodźcę, by obnażyć prawdę o złych warunkach w ośrodkach dla cudzoziemców, skierował skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Za swoją pracę - dziennikarską ?wcieleniówkę? - został bowiem prawomocnie skazany przez białostocki sąd.
Sąd nie zdelegalizował stowarzyszenia kibicowskiego, ale wzięła się za nie Izba Skarbowa. ?Dzieci Białegostoku? muszą zapłacić ponad 130 tys. zł zaległych podatków. Rozliczając się z fiskusem, kibice za cel statutowy uznawali np. mandaty i opłaty za zdewastowane wagony kolejowe.
Biegli wciąż - nawet po oględzinach wraków i wydaniu opinii uzupełniających - nie są zgodni co do przebiegu wypadku sprzed ponad czterech lat, w którym zginęło pięć osób, obywateli Białorusi. Dlatego sąd dopuści dowód z kolejnej konfrontacji specjalistów.
Gdybym wiedział, że takie coś się stanie, to ja bym ich tam na rękach zaniósł - płakał na ławie oskarżonych mężczyzna, który zabrał do samochodu kolegów wędkarzy. Z trzymetrowej skarpy spadli do zalewu Siemianówka, dwóch pasażerów nie przeżyło wypadku.
Sześciu mężczyzn usłyszało prokuratorskie zarzuty, a do sądu trafił już akt oskarżenia. Chodzi o liczne przestępstwa, których dokonywali jako zorganizowana grupa. Mieli fałszywe nakazy przeszukań domów i mieszkań. Wchodzili do nich przebrani za policjantów.
Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla białostockiego adwokata Macieja T. To on w 2010 roku we własnym mieszkaniu zamordował swoją aplikantkę Martę Krupowicz. Wyrok jest prawomocny, a skazanemu przysługuje już tylko staranie się o kasację. O warunkowe, przedterminowe zwolnienie z zakładu karnego będzie mógł ubiegać się zaś po piętnastu latach.
Był lekarzem, a lekarze mu nie pomogli. Mirosław Gałkowski umarł w szpitalu, bo jak twierdzi rodzina, został skazany na śmierć. - Pani prokurator powiedziała nam wprost, w tej sprawie nic nie zrobię - mówi syn zmarłego
W środę białostocka prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego w Białymstoku akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi Ł., byłemu zastępcy dyrektora do spraw medycznych Podlaskiego Oddziału NFZ. W tej sprawie przedstawiono też zarzuty trzem innym mężczyznom.
O prawie połowę, z 10 do 6 lat, Sąd Apelacyjny w Białymstoku skrócił wyrok więzienia nastolatce, która dwa lata temu udusiła swoje dziecko gumką do włosów. - W tym wypadku kara ma przede wszystkim wychować skazaną a zabójstwo, chociaż niewątpliwe, nie było przemyślane - argumentowali sędziowie.
Nawet pięć lat za kratami grozi dwóm policjantom, których prokuratura oskarża o podrzucenie marihuany urzędnikowi kontroli skarbowej. W środę przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zakończył się proces w tej sprawie. Wyrok za miesiąc.
Do końca miesiąca będziemy wiedzieć, czy właściciele zabytkowej willi, która stała przy ulicy Artyleryjskiej, zostaną ukarani. Prokuratura na razie odpowiada dyplomatycznie: - Sprawa jest w toku.
Do pięciu lat więzienia grozi dyrektorowi Browaru Dojlidy Jackowi W. za zburzenie zabytkowego czworaka z końca XIX wieku, który stał na terenie zakładu. Konserwator za ewentualne niedopełnienie swych obowiązków nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności - ta sprawa uległa przedawnieniu.
Ona modliła się przed kapliczką, która stoi przed domem, on już mało co wychodził. Syn jak syn, taki dziwak trochę był. Nie zawsze mówił dzień dobry, ale listy ze skrzynki wyjmował i do każdego domu zanosił.
System opieki zdrowotnej w Polsce nie istnieje - mówi ojciec chłopczyka, który zmarł, nie doczekawszy interwencji lekarskiej. Żąda ustalenia, kto ponosi za to odpowiedzialność. Przed białostockim sądem właśnie rozpoczął się proces dwojga lekarzy
Pomysł był nieco naiwny: najpierw zeskanować stuzłotowy banknot, potem wrzucić go na drukarkę. To zaskakujące, ale się udało! Sprzedawczynie dały się nabrać.
Białostocki sąd uznał, że nastoletnia Iza z premedytacją zamordowała własne nowo narodzone dziecko. Udusiła gumką do włosów, zwłoki wyrzuciła. Trafi za to do więzienia na 10 lat
Po pięciu latach procesu nie udało się dotrzeć do przyczyn najtragiczniejszego w województwie podlaskim wypadku. Zawinił kierowca autokaru, wiozącego licealistów na pielgrzymkę, ale czy do zderzenia doprowadził atak padaczki, czy też brawura - sąd nie wie.
Osiem zarzutów korupcyjnych usłyszała w czwartek (16.10) Barbara R., dyrektor Szkoły Policealnej Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku. Pracownicy placówki o nieprawidłowościach już wcześniej informowali m.in. marszałka. Ich zdaniem zrobił on w tej materii niewiele.
Były szef GDDKiA na Mazowszu podał firmie startującej w przetargu na budowę jednego z odcinków trasy S8 wartość zlecenia drogowego. - To była koleżeńska przysługa - tłumaczył wczoraj w sądzie były już dyrektor.
Wracał z pracy w dyskotece i atakował kobiety idące do pracy. Rankiem, w publicznych miejscach, rzucał się na nie, przytrzymywał, dotykał miejsc intymnych i groził, że zgwałci. Za usiłowanie trzech gwałtów Adam K. odpowie przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.
Nagle z kolumny pojazdów z naprzeciwka wyskoczył na mój pas samochód, zacząłem ostro hamować, czułem jak mnie znosi w lewo - opowiadał przed sądem jeden z dwóch oskarżonych kierowców. W poniedziałek (12.05) rozpoczął się proces o spowodowanie katastrofy drogowej, w której zginęło aż pięć osób.
Na ćwierć wieku za kratami skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Łomży Beatę Z., oskarżaną o to, że zabiła piątkę swoich dopiero co narodzonych dzieci. - Nie ma wątpliwości, że były to zaplanowane zbrodnie - argumentował sędzia. Wyrok nie jest prawomocny, obrona, która domagała się uniewinnienia, zapowiada apelację.
Osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata - to kara dla dwóch mężczyzn, którzy pomagali Katarzynie W. z Sosnowca w ukrywaniu się przed organami ścigania. Wynajęli jej dom na podlaskiej wsi, dostarczali jedzenie, a na użytek sąsiadów zmyślali historie.
To na pewno nie było podpalenie - stwierdzili śledczy i umorzyli dochodzenie w sprawie pożaru wieży kościoła świętego Wojciecha.
Wysoko postawiony policjant uczestniczył w awanturze pod nocnym klubem - mówią informatorzy ?Gazety?. To policjant, który jest szefem wydziału mającego łapać skinheadów. Rzecznik prasowy podlaskiej policji: był w klubie i to on został napadnięty. Sprawę wyjaśniamy.
Ona ma 18 lat, on 19. Nie są małżeństwem. Ona urodziła dziecko w mieszkaniu i udusiła je gumką do włosów. On ukrył ciało synka w piwnicy. Po kilku dniach razem zanieśli zwłoki w zarośla na ulicę Buską. Para usłyszała już zarzuty. Sąd aresztował ich na trzy miesiące.
Mażący swastyki na miejskich murach mogą spać spokojnie. Zdaniem prokuratora Dawida Roszkowskiego z Prokuratury Białystok-Północ znak, pod którym III Rzesza przemysłowo mordowała ludzi, to powszechny w Azji symbol szczęścia. Namalowanie go na ścianie z propagowaniem nazizmu nic więc wspólnego nie ma.
- Robicie z nas bandytów, a to nie my byliśmy stroną atakującą - bronią się ochroniarze z nocnego klubu przy ul. Lipowej. Nie przyznają się do pobicia gości. Ich zdaniem nie przesadzili z interwencją, która zakończyła się tragicznie - śmiercią młodego chłopaka.
Beata Z., mieszkanka maleńkiej wsi w gminie Stawiski, przynajmniej dwukrotnie zabiła swoje dopiero co urodzone dzieci. A wieś, jak owe trzy małpki z łapkami na uszach, oczach i ustach, nic nie widziała, nic nie słyszała, nic nie powiedziała.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.