Grupa sześciu osób z Iraku, w tym dwoje dzieci - jedno z nich kaszle krwią. Deklarują, że jeśli zobaczą karetkę, to uciekną. Tak wygląda rzeczywistość zaszczutych ludzi w lasach przy polsko-białoruskiej granicy.
Sąd Rejonowy w Sokółce nie znalazł podstaw, by aresztować tymczasowo 13 aktywistów zatrzymanych za akt obywatelskiego nieposłuszeństwa na granicy. Na dołku spędzili dwie noce. We wtorek (31 sierpnia) wszyscy mogli wracać do domów.
Do tej pory mogliśmy monitorować bezprawne sytuacje na granicy polsko-białoruskiej, pokazywać, że mają miejsce. Wprowadzenie stanu wyjątkowego może spowodować, że nie będziemy wiedzieli, co tam się dzieje - komentuje prof. Witold Klaus ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. A Piotr Bystrianin z Fundacji Ocalenie alarmuje: - Chodzi o to, by uniemożliwić pomoc i dokumentowanie łamania prawa przez władze. Może to doprowadzić do śmierci wielu osób.
Prokurator skierował do sądu w Sokółce wniosek o areszt tymczasowy dla wszystkich 13 osób, które w niedzielę (29 sierpnia) brały udział w akcji obywatelskiego sprzeciwu w Szymakach na polsko-białoruskiej granicy. Polegała ona na zniszczeniu fragmentu "płotu Błaszczaka", by zaprotestować przeciwko łamaniu prawa przez polskie władze.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.