Niewykluczone, że obserwowany w ostatnich tygodniach spadek przejść w niedozwolonych miejscach przez białorusko-polską granicę ma związek ze zmianą taktyki reżimu Łukaszenki.
Łukaszenka i Kreml rozważają scenariusz, w którym kilka tysięcy Palestyńczyków może zostać użytych w wojnie hybrydowej przeciwko Polsce. Tymczasem to Chiny mogą mieć niebawem wpływ na sytuację na polskiej granicy z Białorusią. Tak uważa Paweł Łatuszka, jeden z liderów białoruskiej opozycji.
- Łukaszenka sam nie odejdzie, dlatego Białorusini muszą cały czas być aktywni w walce z nim i zjednoczeni. Nie mogą się poddawać. Także nasi europejscy partnerzy powinni cały czas pamiętać, że Białoruś to część także ich problemu - mówi "Wyborczej" Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji.
Niewykluczone, że granica polsko - białoruska zostanie całkowicie zamknięta. Takiego scenariusza nie wyklucza szef MSZ Radosław Sikorski. Możliwe też, że zostanie utworzona druga zapora na granicy z Białorusią, a w Straży Granicznej powołane będą oddziały prewencji.
- Łukaszenka znajduje się pod presją Chin, a Chińczykom obecna sytuacja na granicy polsko-białoruskiej się nie podoba, bo stwarza zagrożenie, jeśli chodzi o tranzyt ich towarów. Nawet zamknięcie jednego przejścia kolejowego byłoby ogromnym ciosem w Łukaszenkę i Putina - mówi w rozmowie z "Wyborczą" jeden z liderów białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka.
Białorusini i Białorusinki postanowili zakończyć w sobotę (12 czerwca) akcję protestu, jaka trwała od tygodnia na polsko-białoruskich przejściach granicznych w Bobrownikach i Kuźnicy Białostockiej. Domagano się szybkiego wprowadzenia przez UE skutecznych sankcji wobec reżimu Łukaszenki oraz otwarcia lądowych granic przez nielegalnie sprawujących władzę na Białorusi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.