Iracka rodzina z czwórką dzieci w poniedziałek (9 września) została ostatecznie wpuszczona do Polski. Już raz starała się legalnie przekroczyć granicę na przejściu w Terespolu, by ubiegać się o ochronę międzynarodową, ale Straż Graniczna na to jej nie pozwoliła.
Iracka rodzina z czwórką dzieci nie została wpuszczona do Polski. Starła się legalnie przekroczyć granicę przez przejście w Terespolu i ubiegać się o ochronę międzynarodową.
Już pięć osób - polskich aktywistek i aktywistów - przyłączyło się do strajku głodowego dwóch Irakijczyków osadzonych w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu. - Uczyniliśmy tak, bo nie widzimy innej możliwości, by zwrócić uwagę na dramat rozgrywający się w tzw. SOC-ach, które są miejscami niehumanitarnego traktowania - tłumaczą.
Zaczął się trzeci dzień protestu głodowego Nazara Ibrahima, 26-letniego Irakijczyka, który w Europie szukał wolności i nadziei na normalne życie, a 18 miesięcy spędził za kratami. Razem z nim głodówkę podjęły dwie polskie aktywistki, wspierające uchodźców i migrantów.
Aras Palani: Czy wolałbyś żyć po to, by umierać, czy umierać po to, aby żyć? Ludzie w Iraku żyją, by umrzeć. Każdego dnia. A ludzie w lesie umierają, aby żyć.
Jutro linie lotnicze Iraqi Airways planują ostatni lot ewakuacyjny dla Irakijczyków, którzy liczyli, że dotrą do Unii Europejskiej, a utknęli po białoruskiej stronie granicy. Do kraju wróciło już ponad 2 tys. osób.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. To nie "rzesza" ani "fala". Każdy z migrantów i uchodźców, tkwiących w pułapce pod polską granicą, ma swoją historię. 9-letni niepełnosprawny Taman jechał z rodzicami i rodzeństwem do Niemiec - po lepszą opiekę medyczną i lepsze życie. - To bardzo ważne, by otworzyć korytarz humanitarny dla ludzi, którzy potrzebują pomocy - mówi Żaklin Nastić, niemiecka parlamentarzystka.
Mieszkający w Polsce lekarz w kurdyjskich mediach opowiada o dramatycznej sytuacji uchodźców na polsko-białoruskiej granicy i apeluje do władz, by ukróciły proceder "wycieczek" do Mińska.
Z jednej strony pilnuje ich polska Straż Graniczna, nie wpuszczając do Polski, z drugiej - białoruskie wojsko, nie pozwalając wrócić na Białoruś. W pasie granicznym, niedaleko miejscowości Usnarz Górny w Podlaskiem, w nieludzkich warunkach koczuje grupa uchodźców z Afganistanu i Iraku. Na granicy są przetrzymywani już od 11 dni, a w podróży są od 25. Pogranicznicy nie pozwalają lokalnym mieszkańcom na przekazanie imigrantom jedzenia, śpiworów.
Myśleli, że wylądują pod Bramą Brandenburską, a tutaj Kuźnica - ponuro żartują mieszkańcy miejscowości przy przejściu granicznym z Białorusią. Tak oswajają lęk przed "obcymi".
W pasie granicznym pomiędzy Polską a Białorusią, na wysokości miejscowości Usnarz Górny, koczuje około 50-osobowa grupa imigrantów, są w niej kobiety i malutkie, płaczące dzieci. Pilnują ich z dwóch stron uzbrojeni strażnicy. Ani nie wpuszczają do Polski, ani z powrotem na Białoruś.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.