Wieczór gier w Heliosach
Bardzo zabawna komedia sensacyjna, czyli "Gra" na wesoło.
Max (Bateman) i Annie (McAdams) są szczęśliwym małżeństwem, lubiącym organizować wieczorami gry towarzyskie, na które zapraszają swoich przyjaciół: Ryana, kobieciarza o bardzo małym rozumku i jego kolejną partnerkę oraz małżeństwo Kevina i Michelle. Pewnego wieczoru starszy brat Maxa, Brooks (Chandler) zaprasza całą tę ekipę do swojego domu na grę bardziej ekscytującą niż Scrabble: ktoś ma zostać porwany, a zadaniem grających jest jego oswobodzenie.
Jak łatwo się domyślić, do gry wkrótce wkracza rzeczywistość, a granica między rozrywką a życiem zaciera się. To zresztą jedno z głównych źródeł komizmu filmu: my, widzowie, już wiemy, że dzieje się tu coś złego i na serio, podczas gdy Max, Annie and co. są przekonani, że to tylko dalszy ciąg zabawy. Ale powodów do śmiechu jest znacznie więcej, często wynikających z relacji między bohaterami: kompleksem niższości Maxa wobec swojego bogatszego i przystojniejszego brata, ataku obsesyjnej zazdrości Kevina wobec swojej żony (wątek nieco przeciągnięty, ale znakomicie spointowany), napięcia między głupkowatym Ryanem a jego - tym razem - bardzo bystrą towarzyszką itd.
Całość jest wprawdzie absurdalna i pełna nieprawdopodobieństw, ale bardzo zabawna: z pomysłowymi gagami, dowcipnymi dialogami i nieoczekiwanymi - nawet aż zbyt licznymi - zwrotami akcji. Farsowość opowieści jest też zręcznie równoważona elementami typowego thrillera: jest wiele komicznych sytuacji, ale nie brakuje też napięcia. Bardzo przyzwoite jest również aktorstwo: McAdams przypomina, że jest aktorką o ogromnym talencie komediowym, Bateman nie schodzi poniżej swojego poziomu.
Prawdziwą jednak rewelacją jest Plemons w roli nudnego sąsiada naszych małżonków, który bezskutecznie usiłuje się wprosić na ich wieczorne imprezy.
"Wieczór..." do klasyki gatunku nie przejdzie, ale też nie zgłasza takich pretensji. Para reżyserów (którzy m.in. wspólnie pisali scenariusz do "Szefów wrogów") nie udaje, że chodzi im o coś więcej niż dostarczenie dobrej rozrywki. Byłaby ona jeszcze lepsza, gdyby nie sceny, w których chce się wyżyłować humor już do cna (co powoduje przestoje w akcji) oraz zbyt łatwe do przewidzenia "niespodzianki". Ale i tak bilans jest zdecydowanie dodatni: od "Kaca Las Vegas" nie widziałem równie dobrej amerykańskiej komedii.
Paweł Mossakowski
fot. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
Bliskość w Forum
Dramat. O żydowskiej rodzinie mieszkającej na Północnym Kaukazie.
Nalczyk, 1998 r. Młoda Żydówka Iljana, chłopczyca pomagająca ojczymowi w warsztacie samochodowym, ma napięte stosunki ze swoją surową i despotyczną matką - i nie tylko dlatego, że chodzi z Kabardyjczykiem Zalimem ("on nie jest z naszego plemienia"). Ale te rodzinne konflikty schodzą chwilowo na dalszy plan, gdy młodszy brat Iljany, Dawid, zostaje wraz ze swoją narzeczoną porwany dla okupu.
Co uderza, to brak nerwowej i emocjonalnej reakcji na to wydarzenie - tak jakby uprowadzanie dzieci było tu procederem normalnym, równie powszechnym jak u nas kradzieże kieszonkowe w autobusach. Nikt tu nie płacze, nikt nie desperuje. Oczywiście nikt też nie zawiadamia policji (w filmie przedstawiciel prawa nie pojawia się ani razu). Po prostu urządza się zbiórkę pieniędzy w miejscowej żydowskiej społeczności. Ponieważ jednak uzbierana suma nie pozwala wykupić obojga uprowadzonych, rodzice Dawida i Iljany muszą szukać innych sposobów...
Jedno z rozwiązań, do których się uciekają, wydaje mi się psychologicznie raczej nieprawdopodobne, ale oprócz tej jednej sytuacji film jest bardzo prawdziwy i autentyczny. Nie jest on wbrew pozorom kryminałem ani też kaukaskim wariantem "Romeo i Julii". To raczej opowieść o zbuntowanej dziewczynie, niemogącej się pogodzić z ograniczeniami narzucanymi jej przez rodzinę i tradycję (jest skądinąd interesujące, że to kolejny film w tym sezonie - po amerykańskich "Lady Bird" i "Jestem najlepsza. Ja, Tonya" - w którym centralne miejsce zajmuje konflikt matki i córki). Polski tytuł jest trochę mylący i brzmiący ironicznie: rodzinna "bliskość" jest tu opresyjna, odbierająca powietrze i przestrzeń, w jej czułych objęciach można się udusić. Panującą tu klaustrofobiczną atmosferę podkreśla dodatkowo zdjęciowy format filmu (4:3).
Szorstki w realizacji, pozornie niechlujny debiut 26-letniego Bałagowa jest interesujący także z innego punktu widzenia: to chyba pierwszy film o Żydach - wiecznych tułaczach osiadłych na Kaukazie, a więc w rejonie niespokojnym, podzielonym religijnie i etnicznie - i obraz tej społeczności wydaje się uczciwy, ani nie schlebiający, ani nie osądzający, ma ludzki wymiar.
A skoro o Kaukazie mowa, to muszę co wrażliwszych widzów ostrzec, że w pewnym momencie reżyser serwuje nam niezwykle drastyczny obraz z nieodległej wojny rosyjsko-czeczeńskiej. Iljana i Zalim oglądają na imprezie wideo przedstawiające egzekucję (właściwszym słowem byłoby "zarzynanie") młodego żołnierza rosyjskiego - materiał archiwalny, ukazujący akt brutalnego zabijania, który dokonał się naprawdę, w rzeczywistości. Nie jest to, mówiąc oględnie, scena łatwa do oglądania, a umieszczenie jej w filmie wydaje mi się nadużyciem.
Paweł Mossakowski
Fot. Thibault Grabherr / materiały Kino Świat
Madame w Heliosach
Komediodramat. By wnieść pikanterii do skostniałego związku - Anne (Toni Collette) i Bob (Harvey Keitel), bogata i świetnie sytuowana para z Ameryki, przenosi się do urokliwej posiadłości w Paryżu.
Po przeprowadzce do miasta miłości, małżeństwo postanawia wyprawić luksusowe przyjęcie dla swoich dystyngowanych znajomych. W trakcie przygotowań okazuje się, że na imprezę przybędzie dokładnie trzynastu gości. Zaniepokojona pechową liczbą osób, wierząca w przesądy Anne wpada na niezwykły pomysł. Postanawia namówić swoją pokojówkę Marię (Rossy de Palma - znana z filmów Almodovara ), by ta na przyjęciu udawała. hiszpańską arystokratkę.
pcg
HUBERT KOMERSKI
Kobieta sukcesu w Heliosach
Komedia romantyczna. Mańka (Agnieszka Więdłocha) to szefowa firmy w wielkim mieście, której życie nagle wywraca się do góry nogami.
Jej biznes pada ofiarą nieuczciwej konkurencji, związek z Norbertem (Mikołaj Roznerski) przeżywa kryzys, a pod drzwiami mieszkania kobieta zastaje Lilkę (Julia Wieniawa), młodszą siostrę uosabiającą chaos, tak obcy perfekcyjnej Mańce. W jej życie - za sprawą psa i przypadku - wkracza również Piotr (Bartosz Gelner), którego wbrew sobie i mimo serii nieporozumień zdaje się przyciągać.
pcg
Materiały prasowe Monolith Films
Nieznajomi: Ofiarowanie w Heliosach
Kontynuacja horroru sprzed 10 lat.
Grupa zamaskowanych brutali upatrzyła sobie nowe ofiary. Rodzina Jamesonów zatrzymuje się w okolicy, która wydaje się zupełnie opustoszała. dopóki ktoś nie zapuka do drzwi.
pg
Wszystkie komentarze