Przyglądając się historii budowy nowego stadionu przy Słonecznej, można rzec, że to niezły horror inwestycyjny. Na początku następuje mocne uderzenie w potylicę, a później jest jeszcze gorzej. To uderzenie to podawane od początku przez przedstawicieli magistratu nierealne terminy nie tylko ukończenia budowy, ale nawet podpisania umowy z pracownią, która ma dostarczyć projekt, czy wbicia pierwszej łopaty przez wykonawcę. Przypomnijmy, jak to ze stadionem było...
Poniedziałek jest ostatnim dniem, kiedy firmy startujące w przetargu na dokończenie budowy białostockiego stadionu, mogą odwoływać się od jego rozstrzygnięcia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.