Na siedmiu białostockich skrzyżowaniach na kierowców będą czekały fotopułapki. Mają wyłapywać tych, którzy jeżdżą na czerwonym świetle. A mandaty są dotkliwe.
Jednego dnia kontroli poddano 90 pojazdów i tyle też ujawniono wykroczeń. Policjanci wraz z funkcjonariuszami Inspekcji Transportu Drogowego oraz Służby Celno-Skarbowej sprawdzali w piątek (13 stycznia) w Białymstoku stan techniczny pojazdów i uprawnienia kierowców taksówek "na aplikację". Wyniki są kiepskie - policja nałożyła m.in. 54 mandaty karne, zatrzymano też cztery dowody rejestracyjne. A to nie wszystkie kary.
Mimo zaostrzenia kar i mandatów za jazdę pod wpływem alkoholu policja łapie coraz więcej pijanych rowerzystów.
W niedzielę (6 lutego) policjanci z białostockiej drogówki ukarali 7 kierowców za przekroczenie prędkości według stawek zawartych w nowym taryfikatorze. Jeden z nich, który jechał aleją Niepodległości, stracił prawo jazdy i został ukarany mandatem w wysokości 1500 zł.
Mandatem skończyła się próba rozmowy dwóch kierowców, którzy nie zadali sobie trudu, by zjechać w boczną uliczkę, a porozmawiać postanowili... na wysepce na środku ronda. Dwa auta, zaparkowane w nietypowym miejscu, zauważyli policjanci z zambrowskiej drogówki.
W ciągu zaledwie dwóch godzin jednego dnia w jednym miejscu policjanci z podlaskiej drogówki zatrzymali prawa jazdy trzem kierowcom. Wszyscy przekroczyli dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym o ponad 50 km/h. Do wszystkich kontroli doszło na krajowej drodze nr 61 w Piątnicy niedaleko Łomży, na ul. Stawiskowskiej.
Od początku roku obowiązuje nowy taryfikator mandatów w ruchu drogowym. Groźba wysokich kar prawdopodobnie przekonała wielu kierowców, aby zdjąć nogę z gazu i zachować znacznie większą ostrożność. Ale nie wszystkich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.