Z Mińska ruszyliśmy w stronę zamkniętej strefy blisko granicy z Polską. Emocje sięgały zenitu. Myśleliśmy: za moment będziemy w Europie, bezpieczni i szczęśliwi.
Byłem jak każdy młody człowiek. Wyszedłem na ulicę, bo pragnąłem pokoju dla swojego kraju. Krzyczeliśmy: "Wolność! Równość! Demokracja!". Siły bezpieczeństwa użyły przeciw nam ostrej amunicji i gazu łzawiącego.
Ibrahem Jaber Ahmed Dehya miał 36 lat. W Jemenie pracował jako lekarz. 7 stycznia zmarł z wyziębienia w Puszczy Białowieskiej, a w czwartek (9 lutego) został pochowany na muzułmańskim cmentarzu w Bohonikach. - To jakby sen - mówił imam Aleksander Bazarewicz, dokonując kolejnego już uchodźczego pochówku.
Śledztwo w sprawie ciała młodego uchodźcy znalezionego 7 stycznia w Puszczy Białowieskiej przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Śledczy ustalają jego tożsamość, ale aktywiści będący w kontakcie z bliskimi uciekiniera z Jemenu już teraz są przekonani: to Ibrahim D. - lekarz. W grupie, z którą podróżował, był też inny mężczyzna, który zaginął.
W podlaskich przygranicznych lasach trwa walka o życie. W sobotę (7.01) po południu funkcjonariusze Straży Granicznej odnaleźli zwłoki mężczyzny w pobliżu granicy, w rejonie Przewłoki w powiecie hajnowskim. Wszystko wskazuje na to, że zmarły był uchodźcą z Jemenu - był z grupą, która przekroczyła granicę od strony Białorusi w piątek.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.