Z opinii biegłych wynika, że Piotr G. zupełnie nie potrafi kontrolować agresji. Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jednej kobiety oraz zastraszanie drugiej spędzi w więzieniu 5 lat. Wyrok, jaki zapadł w poniedziałek (23.11) przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku, jest prawomocny.
Grozili nożem, pobili, chcieli wyczyścić konto - zarzuty tego kalibru ciążą na dwóch białostoczanach, a dotyczą 2011 roku. Proces cały czas nie może się zacząć, bo nie da się namierzyć pokrzywdzonego. A na osądzenie czeka m.in. Marcin K. - skazany ostatnio w sprawie mordu na Białówny.
Przecież krzywdy mi nie zrobią, to jest blok, a nie las. Babciu, szklanki kawy im żałujesz?
Agnieszka z Sokółki została zgwałcona, pobita, zadano jej co najmniej 25 ciosów nożem. Sprawców - wówczas uczniów liceum profilowanego - ujęto po latach dzięki policyjnemu Archiwum X. Dziś odpowiadają przed sądem. A ich nauczyciele mówią: sprawiali kłopoty wychowawcze, wagarowali. Kluczową jest kwestia ustalenia... jak rzetelnie prowadzony był szkolny dziennik.
Bicie i kopanie, gwałt, co najmniej 25 ciosów nożem - tak zginęła młoda kobieta w Sokółce. W czwartek (8.10) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces trzech oskarżonych. Do niczego się nie przyznają.
Ćwierć wieku za kratami - za wyjątkową pogardę dla życia - takiej kary żądał prokurator dla najbardziej agresywnego z uczestników libacji w mieszkaniu w centrum Białegostoku. Jednak sąd uznał, że nie doszło do zabójstwa, tylko do pobicia ze skutkiem śmiertelnym przy użyciu niebezpiecznych narzędzi. Kary są dużo łagodniejsze.
Zakrwawiony mężczyzna, z licznymi ranami kłutymi klatki piersiowej został znaleziony w jednym z mieszkań w Perlejewie. Wszystko wskazuje na to, że zabójcą 74-letniego mężczyzny jest jego 29-letni sąsiad. Został już zatrzymany i aresztowany.
Na czwartkowej (17.09) rozprawie sąd uprzedził o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynów. W październiku proces może się zakończyć. Na wyrok czeka w areszcie troje oskarżonych. Zwłoki ofiary pobicia czwarty oskarżony wywlókł z mieszkania i zostawił na klatce schodowej w kałuży krwi.
Nie żyje 55-letnia kobieta i 57-letni mężczyzna. Wszystko wskazuje na to, że mąż najpierw zastrzelił żonę na ulicy, później strzelił do siebie.
W procesie o zabójstwo w centrum Białegostoku zeznawali we wtorek (18.08) m.in. policjanci i strażnicy miejscy. Nie zdołali pomóc, mimo że interweniowali kilka razy. Katowany przez prawie całą noc mężczyzna zmarł.
Martwy noworodek znaleziony w stawie w gminie Piątnica miał niepodwiązaną pępowinę. Sekcja zwłok wykazała też obrażenia.
Grupa uczestników imprezy pastwiła się nad mężczyzną wiele godzin. Bity nogami od stołu, dźgany nożem, w końcu zmarł. Co zrobiono ze zwłokami? Wyrzucono na klatkę schodową. Wszystko działo się w centrum Białegostoku. We wtorek (11.08) zaczął się proces czwórki oskarżonych.
Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek na jednym z parkingów przy ul. 1000-lecia Państwa Polskiego. W busie znaleziono dwie martwe osoby.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces mężczyzny oskarżonego o znęcanie się nad żoną i uduszenie jej. Został przywieziony na rozprawę z aresztu. Także w kajdankach na salę rozpraw dotarli trzej poszkodowani - synowie zmarłej.
Oskarżona o zabójstwo swego partnera Wioleta K. rzuciła się na kolana przed sądem. Płakała, że nie chciała i zrobiłaby wszystko, żeby nadal żył. W więzieniu spędzi cztery lata, a właściwie mniej, bo już we wrześniu będzie mogła starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie.
Oskarżony dopuścił się czynu odrażającego, zabił osobę najbliższą - swoją żonę, opiekunkę, pielęgniarkę. Nie ma podstaw do złagodzenia kary 25 lat więzienia - uznał Sąd Apelacyjny w Białymstoku.
Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla białostockiego adwokata Macieja T. To on w 2010 roku we własnym mieszkaniu zamordował swoją aplikantkę Martę Krupowicz. Wyrok jest prawomocny, a skazanemu przysługuje już tylko staranie się o kasację. O warunkowe, przedterminowe zwolnienie z zakładu karnego będzie mógł ubiegać się zaś po piętnastu latach.
O prawie połowę, z 10 do 6 lat, Sąd Apelacyjny w Białymstoku skrócił wyrok więzienia nastolatce, która dwa lata temu udusiła swoje dziecko gumką do włosów. - W tym wypadku kara ma przede wszystkim wychować skazaną a zabójstwo, chociaż niewątpliwe, nie było przemyślane - argumentowali sędziowie.
Białostocki sąd uznał, że nastoletnia Iza z premedytacją zamordowała własne nowo narodzone dziecko. Udusiła gumką do włosów, zwłoki wyrzuciła. Trafi za to do więzienia na 10 lat
Na ćwierć wieku za kratami skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Łomży Beatę Z., oskarżaną o to, że zabiła piątkę swoich dopiero co narodzonych dzieci. - Nie ma wątpliwości, że były to zaplanowane zbrodnie - argumentował sędzia. Wyrok nie jest prawomocny, obrona, która domagała się uniewinnienia, zapowiada apelację.
Osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata - to kara dla dwóch mężczyzn, którzy pomagali Katarzynie W. z Sosnowca w ukrywaniu się przed organami ścigania. Wynajęli jej dom na podlaskiej wsi, dostarczali jedzenie, a na użytek sąsiadów zmyślali historie.
- Nie przyznaję się do tych morderstw. Nie udzieliłam moim dzieciom pomocy, nie potrafiłam - zeznała w poniedziałek przed sądem w Łomży Beata Z., której prokuratura zarzuca zabójstwo piątki noworodków. - Na ławie oskarżonych powinno siedzieć państwo polskie, Kościół i lokalna społeczność. Chcę pokazać, że moja klientka nie jest potworem - dodawała obrończyni oskarżonej.
- Robicie z nas bandytów, a to nie my byliśmy stroną atakującą - bronią się ochroniarze z nocnego klubu przy ul. Lipowej. Nie przyznają się do pobicia gości. Ich zdaniem nie przesadzili z interwencją, która zakończyła się tragicznie - śmiercią młodego chłopaka.
Beata Z., mieszkanka maleńkiej wsi w gminie Stawiski, przynajmniej dwukrotnie zabiła swoje dopiero co urodzone dzieci. A wieś, jak owe trzy małpki z łapkami na uszach, oczach i ustach, nic nie widziała, nic nie słyszała, nic nie powiedziała.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.