Kulturalne propozycje na weekend. I nie tylko

Mocne filmy, pokrętne historie, nieoczywista muzyka. Wszystko to na Underground/Independent w najbliższe dwa weekendy i między nimi też. - Pokażemy twórczość artystów, którzy mają w sercu niezależność. I o niezależności mówią - zachęca Maciej Rant z Białostockiego Ośrodka Kultury. Program jest ciekawy, znajdą coś dla siebie i wolne duchy, i kreatywne dzieci. Wydarzeniem w przestrzeni miejskiej będzie akcja francuskiego artysty, który obrazy z białostockich galerii przeniesie na mury.

To już 17 odsłona edycja imprezy organizowanej przez BOK, dzięki której białostoczanie mogą poznać intrygujące, czasem kontrowersyjne filmy, spotkać się z twórcami często idącymi pod prąd, będącymi wręcz artystycznymi freakami. Underground to wibrujący tygiel, warto wygospodarować trochę czasu i do niego zajrzeć. W programie są pokazy filmów, spotkania z reżyserami, koncerty i muzyczne eksperymenty.

Festiwal rozpocznie dziś wernisaż wystawy "Czy tęsknisz za swoim krajem" Moniki Szydłowskiej. W programie jest też otwarcie wystawy Estebana Azueli, meksykańskiego artysty wizualnego, który odpowiada za projekt plakatu i oprawy wizualnej tegorocznej edycji festiwalu.

Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta

Zaraz po wernisażu odbędzie się pokaz najnowszego filmu Przemysława Wojcieszka, jednego z najbardziej bezkompromisowych polskich reżyserów (po pokazie spotka się z widzami).

W piątek jeszcze muzyczno-wizualny eksperyment: coś, co łączy koncert ze słuchowiskiem: Requiem w Białymstoku: Sowy Polski/Kopyta Zła.

Na sobotę organizatorzy zaplanowali pokazy dwóch dokumentalnych filmów: "Robaki" Andreasa Johnsena i "Bieganie to wolność" Pierre'a Moratha.

A na finał sobotnich pokazów: koncert kolektywu Innercity Ensemble - tworzonego przez muzyków z bardzo różnych światów (m.in. Starej Rzeki, Pictorial Candi, Alameda, Tropy). Muzycznie zapowiada się więc bardzo twórczy konglomerat najróżniejszych gatunków. W niedzielę - coś dla dzieci -. warsztaty didżejskie poprowadzi Dj Fejm.

W środku tygodnia zaś festiwal wyjdzie poza mury kina Forum i Famy - za sprawą wizyty twórcy słynnego już międzynarodowego projektu Outings Project.

Julien de Casabianca "uwalniał" obrazy na murach największych miast świata - działał już m.in. w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Delhi, Barcelonie. Kilka lat temu najsłynniejsze obrazy prezentowane w Muzeum Narodowym w Warszawie, przeniósł na ściany praskich kamienic. I oto nagle na murze, w miejscu, które ze sztuką się nie kojarzy, mieszkańcy dzielnicy mogli zobaczyć obraz Gierymskiego czy Wyczółkowskiego.

facebook.com/brightside

Teraz organizatorom Underground/Independent udało się zaprosić Juliena do Białegostoku.

Prace i miejsca wybiera zawsze w sposób precyzyjny. Organizatorzy zapewniają, że będą to nieoczywiste punkty w przestrzeni miejskiej, ale na pewno w ciągu komunikacyjnym, nie sposób będzie ich nie zauważyć.

Julien de Casabianca od środy będzie działał w przestrzeni miasta w wybranej lokalizacji, a ostatniego dnia pobytu w Białymstoku (24.03) spotka się z widzami w Famie.

PROGRAM FESTIWALU

17-24 marca, klub FAMA, wstęp wolny - wystawa prac meksykańskiego artysty ESTEBANA AZUELI

17 marca

godz. 18:00 - wystawa: MONIKA SZYDŁOWSKA: CZY TĘSKNISZ ZA SWOIM KRAJEM? - wernisaż (foyer Forum, wstęp wolny)

godz. 18:30 - film: KNIVES OUT (90')+ spotkanie z reżyserem Przemysławem Wojcieszkiem (kino Forum, bilet 10 zł)

godz. 20:30 - koncert: REQUIEM W BIAŁYMSTOKU: SOWY POLSKI / KOPYTA ZŁA (klub FAMA, bilet 10 zł)

18 marca

godz. 17:00 - film: ROBAKI (74?) reż. Andreas Johnsen (kino Forum, bilet 10 zł)

godz. 19:00 - film: BIEGANIE TO WOLNOŚĆ (99') reż. Pierre Morath (kino Forum, bilet 10 zł)

godz. 20:30 - koncert: INNERCITY ENSEMBLE (klub FAMA, bilet 15 zł)

19 marca

godz. 10:00-15:00 - WARSZTATY DJSKIE DLA DZIECI prowadzenie DJ FEJM (klub FAMA, bilet 10 zł (zapisy: film@bok.bialystok.pl))

22-24 marca

Miasto Białystok - OUTINGS PROJECT

To tytuł wystawy, jaka zostanie otwarta w piątek o godz. 18 w starej elektrowni Galerii Arsenał. Industrialną przestrzeń wypełnią prace polsko-kanadyjskiego duetu: Anny Passakas i Radosława Kudlińskiego.

Fot. Materiały prasowe/Galeria Arsenał

Tytuł wystawy to też nazwa tej dwuosobowej grupy, która sięga szeroki zakres środków ekspresji i mediów, począwszy od tradycyjnych, jak malarstwo, rysunek i rzeźba, poprzez instalacje multimedialne po działania efemeryczne, performance, wideo i nowe media. Prezentowane prace silnie związane z obecną globalną rzeczywistością. Znajdziemy wśród nich m.in. wideo z serii "Water Drawings" uzupełniane przez efemeryczne formy z czarnej taśmy, obiekty i instalację przestrzenną.

- Efemeryczność w tym projekcie jest bardziej strategią artystyczną niż tylko metodą. Jest też czułym instrumentem służącym do formułowania fundamentalnych pytań - czytamy w materiałach do wystawy. Galeria zaprasza na oprowadzanie kuratorsko autorskie w sobotę o godz. 11. Wstęp wolny.

Piątek, godz. 18; Sobota, godz. 11.

W weekend warto wpaść do Białostockiego Teatru Lalek i Akademii Teatralnej na zwiedzanie, spacer historyczny i spektakle. Okazją jest Światowy Dzień Lalkarstwa.

W BTL w sobotę o godz. 11 będzie można zobaczyć przedpremierowo spektakl "Cień" (premiera w niedzielę o godz. 16) według sztuki Eugeniusza Szwarca. W godz. 15-17 zaplanowano zwiedzanie teatru (można będzie zajrzeć za kulisy).

Akademia Teatralna zaprasza na spacer historyczny po zabytkowym budynku (sobota - godz., 15 i 17), słuchowisko oraz spektakl (wstęp wolny, ale wcześniej trzeba zarezerwować wejściówki: tel. 85 743 54 53). Słuchowisko "Bleee.." to opowieść o Motylu skazanym na odsiadkę (niedziela, godz. 15). "Faust" to spektakl o destrukcyjnym pragnieniu inspirowany dramatem Manna (sobota-niedziela, godz. 19).

Imieniny Józefa będą okazją do kolejnego spaceru przez Białystok. Tym razem trasa będzie wiodła przez miejsca rozrywki czasów II RP.

W niedzielę przewodnicy opowiedzą jak spędzano wolny czas w dawnym Białymstoku. Nie zabraknie też informacji o samej postaci Piłsudskiego. - Spacerem chcemy nawiązać do przedwojennej tradycji uroczystych obchodów imienin Marszałka, a przede wszystkim przypomnieć, jak wyglądało i czym żyło miasto w czasie II RP - zapraszają organizatorzy.

Początek niedzielnych spacerów "Z Piłsudskim po Białymstoku. Szlakiem rozrywek" o godz. 11 i 12 z przystanku przy ul. Lipowej 43. Po spacerze o godz. 13 organizatorzy zapraszają do Muzeum Wojska na rodzinne warsztaty "Z wizytą u Piłsudskich". Wstęp wolny.

Prawdziwa dama polskiej piosenki, artystka znakomitego formatu - Irena Santor - zaśpiewa w niedzielę w filharmonii przy ul. Podleśnej. Początek - godz. 17.

Jej piosenki wciąż mają niezwykłą siłę i już dawno stały się hitami polskiej estrady. "Tych lat nie odda nikt", "Powrócisz tu", "Już nie ma dzikich plaż", "Embarras" - ciągle zachwycają interpretacją, skalą głosu i znakomitym tekstem.

Podczas koncertu artystka z pewnością wykona swoje najbardziej niezapomniane przeboje, posłuchać też można będzie utworów z najnowszej płyty "Punkt widzenia" wydanej w zeszłym roku przez Polskie Radio, z entuzjazmem przyjętej przez krytyków i słuchaczy.

Irenie Santor towarzyszyć będzie zespół w składzie: Mariusz Dubrawski - fortepian, Wojciech Ruciński - kontrabas, Grzegorz Poliszak - perkusja.

Niedziela, godz. 17

Jeden z najsłynniejszych altowiolistów świata, Paul Silverthorne, pokaże swój kunszt dziś o 19 w filharmonii (ul. Podleśna). Wystąpi też trio fortepianowe Lontano Opery i Filharmonii Podlaskiej.

Trio zagra w składzie: Anna Kamińska (fortepian), Paweł Polak (skrzypce) oraz Grzegorz Vytlacil (wiolonczela).

- Paul Silverthorne przez ponad 20 lat był koncertmistrzem altówek w jednej z czterech najlepszych orkiestr na świecie, w London Symphony Orchestra, wykładał na najlepszych uczelniach Europy i Azji, występował solo. Wykłada na Soochow University w Suzhou w Chinach. Myślę, że będzie to niezwykłe spotkanie muzyczne - mówi Paweł Kotla, kierownik artystyczny OiFP W programie: Scherzo c-moll z Sonaty FAE i I Kwartet fortepianowy g-moll Brahmsa oraz kwartet fortepianowy Noskowskiego.

Piątek, godz. 19 (Filharmonia przy Podleśnej)

Pięć lat temu dał fantastyczny koncert na Jesieni z Bluesem. W środę o g. 19 znów pojawi się w Famie. Amerykański bluesman, który osiadł w Niemczech - Big Daddy Wilson.

Na koncie ma 12 kilkakrotnie nagrodzonych płyt, nagranych w różnych składach i dla różnych wytwórni, posiadających jeden wspólny mianownik: głęboki, charakterystyczny wokal Wilsona.

W 2013 roku jego album "I'm Your Man" został najlepszym bluesowym albumem w Niemczech, zaś w 2014 roku Big Daddy Wilson został ogłoszony najlepszym bluesowym artystą w tym kraju. Przez ostatnie 20 lat objechał cały świat, grając liczne koncerty, pisząc teksty i wydając płyty. W ub.r. opublikował swój najnowszy krążek "Time" - czytamy w materiałach do koncertu.

Środa., 19, bilety - 30 i 40 zł (w dniu koncertu)

Śpiewał pieśni więzienne, patriotyczne, o miłości, wiersze Wojaczka, Nohavicy. W czwartek w Zmianie Klimatu zaśpiewa teksty poety Uładzimira Niklajewa. Znany i lubiany Źmicier Wajciuszkiewicz vel Todar wystąpi w Zmianie Klimatu.

Todar zaprezentuje swoją najnowszą płytę - "W naszych snach", ale liczyć też można na jego wcześniejsze piosenki. Z Todarem tak już jakoś jest, że czego się nie dotknie, muzycznie wypada znakomicie. Ma fanów, gdzie tylko się pojawi - nawet w Japonii. Kiedyś śpiewał w folkowych zespołach Pałac i Krivi, nagrywa z Czeremszyną, swoje teksty powierzają mu współcześni białoruscy poeci, śpiewa nawet kołysanki dla dzieci.

- Nie ma chyba publiczności, która nie ulegnie jego urokowi, talentowi i błyskotliwym anegdotom- zapraszają Damian Kudzinowski i Jacek Łasiewicki ze Zmiany Klimatu.

Czwartek., godz. 20, bilety: 20 zł, 30 zł (w przedsprzedaży)

PIĘKNA I BESTIA

Kolejna aktorska adaptacja klasycznej baśni Jeanne-Marie Leprince de Beaumont. Celuje wysoko, ale wypada przeciętnie - mimo udanej roli Emmy Watson i znacznego uaktualnienia warstwy kulturowej.

Bella (Watson) żyje wraz z ojcem (Kline) w sielskiej francuskiej wiosce. Kiedy papa znika, dziewczyna wyrusza na poszukiwania. Odnajduje go w zaczarowanym pałacu Bestii (Stevens) i, by zwrócić mu wolność, ofiaruje panu na włościach swoje życie. Im więcej czasu dziewczyna spędza z Bestią, tym bardziej przekonuje się, że powierzchowność potrafi mylić - jej towarzysz nie jest wyłącznie raptusem i brutalem, jakim się wydał przy pierwszym spotkaniu. Jego los zdaje się jednak przesądzony - by odwrócić czar, który odebrał jemu i innym mieszkańcom zamku człowieczeństwo, ktoś musi go szczerze pokochać. A czas ucieka... Do tego irytująco narcystyczne chamiszcze, nachalnie adorujący Bellę myśliwy Gaston (Evans) planuje napaść na zamek, zabić Bestię i zmusić Bellę do małżeństwa. Czy uda się pokrzyżować mu plany?

Ponoć dla tego filmu Watson odrzuciła rolę w "La La Land". Tak, tę samą, za którą Emma Stone dostała niedawno Oscara. Zrozumiałe, że kojarzona z ruchami feministycznymi i prokobiecym aktywizmem Brytyjka postawiła na udział w disneyowskiej produkcji. Obietnica emancypacji głównej bohaterki i unowocześnienia wydźwięku baśni musiała wydać się jej atrakcyjna. Twórcy nie rzucali słów na wiatr. "Nowa" Bella rzeczywiście nie jest bezwolna mimozą, a charakterną i głodną wiedzy dziewoją.

Gastona, uosobienie samczej maczystowskiej męskości gra aktor, który jest wyoutowanym gejem, jego giermek LeFou (Gad) siedzi nieco głębiej w szafie, ale co do jego orientacji nie może być wątpliwości.

Uwspółcześnione są także inne postaci (w tym cała gama "sprzętów domowych", jak zegar Trybik, świecznik Płomyk czy miotełka Puf Puf), konteksty kulturowe, dialogi.

Niestety, scenariusz Stephena Chbosky'ego i Evana Spiliotopoulosa mocno kuleje. Zakłada, że widz zna historię i wie, co ogląda, w związku z czym zamiast budować - ilustruje, gnając przy tym do przodu. Wyśpiewywane przez bohaterów piosenki są chwytliwe i ironicznie zabawne, ale nie zastąpią solidnego dramaturgicznego szkieletu. Jego brak sprawia, że seksapil produkcji dość szybko stygnie.

Pozostaje także pytanie o jedną z kluczowych decyzji obsadowych: kto u licha postanowił dać charyzmatycznemu niczym kostka mydła Stevensowi rolę Bestii? Przy "niekostiumowej" aktorskiej świeżości Watson wypada on smacznie jak produkt czekoladopodobny i tym samym znacznie odejmuje uroku całości. Szkoda dobrych chęci, wartościowych pomysłów (i niezłych choreografii!). Animowana wersja z 1991 roku, choć znacznie bardziej tradycyjna, wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem.

mat. promocyjne Monolith Films

GOLD

Przygoda, sensacja, satyra na kapitalizm, czyli wzloty i upadki współczesnego poszukiwacza złota.

Lata 80. Kenny (roztyty i wyłysiały McConaughey), prowadzący pod-upadłą firmę wydobywczą (urzędu-je w barze, gdzie jego dziewczyna Kay (Howard) pracuje jako kelner-ka) wpada na pomysł, by poszukać złota w Indonezji. Pozyskuje inwe-storów na badania i ze słynnym geologiem Michaelem (Ramirez) wyrusza na Borneo.

"Gold" zaczyna się jak film przygodowy, ale po 40 minutach akcja przenosi się z egzotycznej dżungli (gdzie Kenny niemal umiera na malarię) do dżungli Wall Street, pod pewnymi względami bardziej niebezpiecznej i zamieszkałej przez stworzenia bardziej okrutne i podstępne. Ta druga, dłuższa część, wymagająca pewnej wiedzy o mechanizmach rynku kapitałowego jest mniej interesująca, choć nie brakuje tu niespodzianek i zwrotów akcji: los Kenny'ego biegnie po sinusoidzie, raz jest na dnie, raz na szczycie. Jeśli ta cała, dość niesamowita historia wciąga raczej średnio, to z winy reżysera, który nie może się zdecydować, czy robi film z cyklu "od pucybuta do milionera", satyrę na kapitalizm ? la "Wilk z Walk Street" czy sensację o gigantycznym oszustwie - a to rozwichrzenie gatunkowe i zgrzytliwa zmienność tonacji działają oddalająco.

Największym atutem filmu pozostaje McConaughey. Jego Kenny - z papierosem i szklaneczką whisky - jest człowiekiem intrygującym i trochę nieuchwytnym. Wizjoner to czy idiota? Kalkulujący człowiek interesu czy szaleniec? Chce zdobyć fortunę, by pławić się w luksusie, czy by wyjść z cienia legendarnego ojca i zyskać uznanie środowiska? Trudno go bezkrytycznie lubić, bywa naprawdę odpychający. Ale jakoś tam mu sprzyjamy. McConaughey oddaje ambiwalentny charakter tej postaci po mistrzowsku i widać też, jak bardzo się w tę rolę angażuje - być może dlatego, że losy Kenny'ego i jego własna kariera aktorska przebiegały podobnie.

materiały SNH

PERSONAL SHOPPER. STYLISTKA

Kristen Stewart w nietypowym wcieleniu: jako ekspertka od mody i medium. Kolejna współpraca amerykańskiej aktorki i francuskiego reżysera to przedziwna, ale fascynująca, gatunkowa hybryda. Dla lubiących eksperymenty.

Maureen (Stewart) jest asystentką gwiazdy pop Kyry, której załatwia modne ciuszki na kolejne sesje i czerwone dywany. Podczas przedłużającej się nieobecności piosenkarki dziewczyna coraz mocniej wchodzi w jej prywatną przestrzeń. W Paryżu, gdzie mieszka, trzy miesiące wcześniej zmarł jej brat bliźniak, Lewis. Rodzeństwo łączyła nie tylko wada serca, której świadomość towarzyszy Maureen każdego dnia, ale też parapsychologiczne zdolności - oboje byli medium. Bohaterka dorabia sobie, komunikując się z duchami zmarłych. Jednak czekając na sygnał od brata, naraża się też na "wizyty" innych, niepożądanych gości. Czy Maureen bardziej zagrażają duchy, czy własne, całkiem przyziemne, słabości?

Assayas po raz kolejny obsadza Stewart, która za rolę w jego "Sils Maria" odebrała, jako pierwsza amerykańska aktorka, francuską statuetkę Cezara.

"Stylistka" to film, na który powinno się wysyłać widzów wyposażonych w instrukcję obsługi. Mimo angażującej roli Stewart trudno nawiązać z nim relację komuś, kto wymaga od historii stałości i konsekwencji, podążania tradycyjnymi kinowymi torami.

Intelektualnie wysublimowane, intymne kino, które znacznie śmielej niż dotychczasowe dzieła Assayasa igra z popularnymi konwencjami. Miesza gatunki - od filmu psychologicznego po thriller - sięga do efektów specjalnych i stosuje zagrania, do których przywykliśmy w wysokobudżetowych "fantastykach", a nie w europejskim "arthousie". Myli tropy często, chętnie i w nieprzewidywalny sposób, przez co wzmaga poczucie dysonansu.

Notorycznie i z premedytacją dezorientowany widz łatwo może uznać, że ta przewrotna gatunkowa hybryda to chaotyczny miszmasz. Warto sobie przypomnieć, że kino to szuka iluzji, która działa najlepiej, gdy kreatywnie przedefiniowuje własne zasady. W tym przypadku odwieszenie na haczyk oczekiwań pozwoli zastąpić frustrację ekscytacją i entuzjazmem. Warto podjąć to ryzyko.

mat. promocyjne Kino Świat

WSZYSTKO ALBO NIC

Pikantna, polsko-czeska komedia romantyczna.

Przyjaciółki Linda i Vanda prowadzą księgarnię z "niegrzeczną" literaturą. Jedna spokojna, zraniona rozstaniem singielka, druga ekstrawertyczna nimfomanka. W biznesie pomaga im Edzio, przyjaciel gej, koneser mięsnych potraw. Serca (i ciała!) tej barwnej trójki zostaną wystawione na próbę, gdy na horyzoncie pojawią się potencjalni mężczyźni ich życia. W głównych rolach męskich Żebrowski i Deląg, dwóch niegdysiejszych polskich amantów, i ich świetnie znane aktorskie chwyty. Pytanie, jak sprawdzi się dubbing, na który postawił dystrybutor.