Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
1 z 15
Tomasz Hajto
Siedząc na trybunach za ławką trenerską Jagiellonii, przy słabszych momentach gry zespołu, nie wiadomo było na co patrzeć. Tomasz Hajto machał rękoma, kopał, podskakiwał, krzyczał w stronę arbitrów, zawodników na boisku i na ławce, do współpracowników... Gdyby podobnie zachowywał się podczas sierpniowego spotkania z Lechią Gdańsk, kiedy to białostoccy policjanci przypominali kibicom, jakich słów nie można używać w miejscu publicznym, pewnie zostałby wyprowadzony ze stadionu.
Przeżył ten mecz Hajto mocno. A praca trenerska w Białymstoku to najprostsza rzecz pod słońcem. Wystarczy włożyć dres i zwycięstwo jest niemal gwarantowane. Przerabialiśmy to już kiedyś z Michałem Probierzem, który również lubi nosić się gustownie. Prezesi Jagiellonii powinni do umów ze szkoleniowcami dodawać zapis dotyczący obowiązkowego stroju sportowego podczas meczów.
Najważniejsze zmiany Hajto wprowadził jednak w wyjściowym składzie. Obrona z Tomaszem Porębskim i Luką Pejoviciem zaprezentowała się nieporównywalnie lepiej niż z Luką Gusiciem i Pawłem Nowotką. Doświadczonego Tomasza Frankowskiego też warto czasem poklepać po plecach. Nie potrzebuje tak wielkiego poparcia trenera, jak Maciej Makuszewski czy Łukasz Tymiński, a potrafi odpłacić się golami.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
2 z 15
Grzegorz Sandomierski
Dzięki dobrej grze defensywnej całego zespołu, tym razem nie musiał za często interweniować w bramce, ale potrafił zachować koncentrację na właściwym poziomie. Niejeden bramkarz w Polsce odpuściłby uderzenie Marcina Kamińskiego z dystansu z 63. min rywalizacji. Gdyby Sandomierski uczynił podobnie, byłby klops, a tak zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką. W 78. min trochę dopisało mu szczęście, bo znowu był tam gdzie trzeba i Bartosz Ślusarski w najlepszej okazji bramkowej Lecha trafił w niego. Koniecznie musi popracować nad wprowadzaniem piłki do gry, gdyż kopie ją z ręki a to w aut, a to trafi przeciwnika w głowę.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
3 z 15
Alexis Norambuena
Jego fatalny występ przeciwko Polonii w Warszawie przed tygodniem musiał być wypadkiem przy pracy. Lewa strona zespołu Lecha z Siergiejem Kriwcem na czele w Białymstoku nie istniała. Może wynika to z obecnej słabości Białorusina, ale nie może umniejszać poprawnej postawy Chilijczyka. Zresztą wprowadzony na zmianę za Kriwca Bartosz Ślusarski też radził sobie z Norambueną średnio, czego wyraz dał brutalnie go faulując (jak stojący obok arbiter Paweł Raczkowski tego nie zauważył?). Chilijczyk poświęcił się drużynie, kuśtykając po boisku tyle, ile dał rady. Opuszczał je na noszach ze zbitą łydką. Nie wiadomo, czy wydobrzeje do piątku. Swój pozytywny wpływ na kolegów na placu gry zaznaczał też w żołnierskich słowach, przypominających im jakie zadania mieli w obronie. Do tego wszystkiego to Norambuena długim podaniem zainicjował atak, po którym padł gol na 1:0.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
4 z 15
Rafał Grzyb
Zastąpił na boisku Norambuenę w 63. min. Dał rewelacyjną zmianę, biorąc pod uwagę to, że wraca do gry po kontuzji kolana i wystąpił na prawej obronie, a nie na swojej pozycji w środku boiska. Ciężko dotychczas było go podejrzewać, iż z takim przebojem potrafi atakować po skrzydle. Dośrodkowań powinien wręcz uczyć swoich kolegów. To po jego dokładnych podaniach w dobrych sytuacjach strzeleckich znaleźli się Tomasz Frankowski w 75. min i Nika Dzalamidze w 79.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
5 z 15
Thiago Cionek
W meczu z Lechem trochę z konieczności brał się nawet za rozgrywanie akcji ofensywnych swojej drużyny. Jeśli już z obrony startuje pod przeciwną bramkę, nie może zapominać o szybszym odegraniu piłki do któregoś z kolegów, bo kibice Jagi mogą drżeć o losy takiego wypadu. Można żartować z jego umiejętności technicznych - ponoć prezydent Bronisław Komorowski zdecydował się przyznać polskie obywatelstwo Brazylijczykowi dopiero wtedy, kiedy zobaczył jak gra.
Cionkowi poczucia humoru nie brakuje, skoro wystąpił w programie ?Turbo Kozak? Canal+ Sport, gdzie trzeba wykazać się m.in. żonglerką, a przebili w tym go nawet tenisiści. Podczas meczów nie musi jednak posyłać piłki do siatki z narożnika boiska, jak w telewizyjnej zabawie. Wystarczy, że swoimi twardymi interwencjami zniechęci napastników rywali do gry. Jeśli jest idealnie przygotowany pod względem fizycznym, jak teraz, robi to doskonale. I znowu nie brakuje osób, które polecają go do kadry.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
6 z 15
Tomasz Porębski
Jego pojawienie się w składzie, zamiast Luki Gusicia, okazało się kluczowe dla poprawy gry obronnej Jagiellonii. Trener Tomasz Hajto jakoś nie może się przekonać do Porębskiego, ale postawił na niego po raz drugi i żółto-czerwoni po raz drugi nie stracili gola. W odróżnieniu od meczu z Cracovią, tym razem Porębski nie popełnił żadnego istotnego błędu. Raz Artjom Rudniew uprzedził go przed białostocką bramką, ale obrońca był w tej sytuacji dobrze ustawiony i jeden z najlepszych napastników w polskiej lidze miał małe szanse na skierowanie piłki do siatki. Porębski zaliczył wiele udanych interwencji defensywnych. Kilka - bardzo męskich, po których przeciwnicy przekonali się jak twarde młokos ma kończyny. Zapracował na żółtą kartkę, ale nie było zagrożenia, że może nie dotrwa na boisku do końca.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
7 z 15
Luka Pejović
Druga istotna zmiana w podstawowym składzie - na lewej obronie zastąpił Pawła Nowotkę. Zaczął mecz bardzo odważnie od pokazania się w okolicach pola karnego Lecha i dobrej akcji, po której Maciej Makuszewski zmarnował stuprocentową sytuację strzelecką. Po tym, jak raz uciekł mu z boku boiska Vojo Ubiparip, Pejović zaczął skupiać się bardziej na defensywie. Potrafił też skłonić do tego, operującego po tej samej stronie boiska, nastawionego ultra ofensywnie Nikę Dzalamidze. Sam Czarnogórzec przy interwencjach się nie patyczkował - wybijał piłkę, byle oddalić od siebie zagrożenie, za co zbierał brawa Hajty z boku boiska. Nie wiadomo, czy czasem to nie Pejović powinien pilnować Ślusarskiego przy rzucie wolnym, po którym napastnik Kolejorza znalazł się w doskonałej sytuacji przed bramką Jagi, ale zasłużył na kolejne okazje do gry. Wtedy powinien lepiej rozumieć się z kolegami z drużyny także w takich momentach.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
8 z 15
Tomasz Bandrowski
Jeden z najlepszych graczy na boisku. Pracował niczym mrówka, walczył jak bulterier. Jego zagraniami trudno się zachwycać, ale nie sposób ich nie docenić. Piłkarzy Lecha doprowadzał do frustracji, odbierając im piłkę raz za razem. Dobrze, że zaczyna też korzystać ze swojego doświadczenia boiskowego. Kiedy zauważał, że coś można poprawić w poczynaniach Jagiellonii, podbiegał do trenera i z nim szybko to przegadywał. A potem wprowadzał korekty w grze swojej drużyny. Taki lider na pewno przyda się ekipie podczas meczu.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
9 z 15
Łukasz Tymiński
Wraz z Bandrowskim mają niewdzięczne role w zespole. Chociaż grają w drugiej linii, odpowiadają raczej za destrukcję i przeszkadzanie przeciwnikowi. Rzadko popisują się zagraniami do przodu, pomagającymi w zdobyciu bramki. Piłkarze z Poznania w Białymstoku wypadli słabo, przegrali walkę w środkowej strefie spadkowej. Tymiński zrobił więc swoje.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
10 z 15
Tomasz Kupisz
Jeśli ktoś pamięta tylko to, jak Kupisz wyróżniał się w grze ofensywnej Jagiellonii w poprzednich rundach, może psioczyć, że skrzydłowy nie wygrywa teraz tylu pojedynków jeden na jednego. Że fatalnie marnuje dobre okazje do dośrodkowań. Warto jednak zwrócić uwagę choćby na to, że więcej udziela się w tyłach zespołu, chociaż Norambuena raz w sobotę musiał mu o tym ostro przypominać. Ale przede wszystkim to Kupisz asystował przy golu na 1:0. To on w końcówce meczu zapracował na rzut karny dla gospodarzy, mimo że arbiter gapa uznał inaczej. Powtórzyć należy więc - fajnie byłoby, gdyby wszyscy jagiellończycy grali tak dobrze, jak Kupisz gra teraz źle.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
11 z 15
Maciej Makuszewski
Należy Tomaszowi Hajcie wypominać złe ruchy kadrowe. Pamiętajmy tylko, że Makuszewskiego nie byłoby już w Białymstoku, gdyby nie nowy trener.
Szybki jak błyskawica zawodnik uparł się, aby odejść do Widzewa, lecz Hajto na to nie pozwolił. A Makuszewski dostał w końcu w Jagiellonii to, co chciał, czyli możliwość grania. Odwdzięcza się za to najlepiej jak potrafi - z meczu na mecz wyróżnia się coraz bardziej. W spotkaniu z Lechem gola co prawda nie strzelił, chociaż mógł, ale wypracował kolegom kilka okazji bramkowych. W końcówce wydawało się, że ledwo już zipie i powinien być zmieniony, a on wtedy właśnie objechał dwukrotnie poznańskich obrońców, jak ekspres towarowy, wykładając piłkę na tacy Grzegorzowi Rasiakowi. Rewelacja.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
12 z 15
Nika Dzalamidze
Nie był tak błyskotliwy, jak choćby w pierwszych meczach w Jagiellonii, ale zagrał poprawnie. Miał udany początek spotkania, kiedy pomógł wypracować sytuację strzelecką Makuszewskiemu i sam nieźle strzelał z kilkunastu metrów. Po przerwie dobrze główkował, tyle że Jasmin Burić jeszcze lepiej interweniował w bramce Lecha. Dzalamidze pomagał też kolegom w defensywie. O ile w przypadku Makuszewskiego przesunięcie z lewego skrzydła do środka boiska nie wpłynęło na niego źle, o tyle Gruzin po ruchu przeciwnym miał więcej kłopotów z mijaniem rywali. Ale gdyby szybciej w oddawał piłkę partnerom, byłoby mu pewnie dużo łatwiej.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
13 z 15
Tomasz Frankowski
Gra już tyle lat w piłkę, że wypadałoby się przyzwyczaić do tego wyjątkowego stylu. Trudno się nie denerwować, ale naprawdę nie ma co przeklinać Frankowskiego na trybunach, kiedy dostojnie wraca, albo i nie, z pozycji spalonej. Można się zadławić pestkami słonecznika, bo kto jak kto, ale ten napastnik potrafi zdobyć gola w najmniej oczekiwanym momencie. Żyje z podań kolegów, lecz nikt, jak on potrafi odnaleźć się przed bramką rywali. Strzelił gola w 30. min, ale miał jeszcze dwie okazje, w których pokazał swój kunszt strzelecki. Tyle, że Burić dobrze interweniował.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
14 z 15
Grzegorz Rasiak
W 80. min gry pojawił się na boisku za Frankowskiego. Dzięki szarżom Makuszewskiego stanął jeszcze przed dwoma okazjami bramkowymi. W pierwszej próbował chyba się złożyć do przewrotki i nic tego nie wyszło. Przy drugiej dołożył tylko nogę i to starczyło do szczęścia.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
15 z 15
Marko Cetković
W 90. min zmienił w jedenastce Dzalamidze. Wszyscy zastanawiają się, dlaczego nie gra więcej. W sumie mógłby pojawić się na boisku trochę wcześniej.
Wszystkie komentarze