Fot. Pocztówka wielkanocna ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Przedwojenni rodacy humorem i finezją biją nas na głowę. Drobny przykład? Kartki świąteczne. Kto dziś zawracałby sobie głowę produkcją kartek z zającem w garniturze? Albo kurczakiem w fartuszku kwiaciarki?
Muzeum Podlaskie ma sporą (liczącą prawie dwa tysiące sztuk) kolekcję kart świątecznych związanych z Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Najstarsza wielkanocna kartka pochodzi z końca XIX w.
- Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do kart poważnych, rzekłbym nawet statecznych. Otrzymujemy i wysyłamy kartki z wytworami sztuki ludowej albo też z wyobrażeniami sakralnymi: zmartwychwstającym Chrystusem czy symbolizującym odrodzenie barankiem. A gdzie humor, dowcip nieprzekraczający dobrego smaku? Przed wojną był go na kartach dostatek. Moda się jednak zmieniła, a dzisiejsze karty spłaszczają nasze uczucia. I bywają... nudne. Dzisiaj, gdybyśmy do statecznego znajomego wysłali kartę z zającami pijącymi piwo, pomyślałby zapewne, że coś mu imputujemy. A wysyłając świeżo upieczonym rodzicom kartkę z kurzą parą, kurczakiem w wózku i dodatkowymi jajami, narażamy się na to, że uznają, że sugerujemy im, że wyglądają jak kurczaki, a na dodatek życzymy im następnych, by ich ugotować do reszty... - mówi Andrzej Lechowski, szef Muzeum Podlaskiego
Wszystkie komentarze