SOR od marca ma działać tylko na pół gwizdka - alarmują pracownicy szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. Dyrekcja przyznaje, że do oszczędności się przymierza, ale nic jeszcze nie jest przesądzone.
- Kończą się nam miejsca na szpitalnych oddziałach ratunkowych i w szpitalach jednoimiennych, kończą się gniazdka do tlenu, spada ciśnienie instalacji tlenowej, nie mamy leków, brakuje ludzi do pracy - wylicza Krzysztof Tyburczy, lekarz pracujący na SOR-ach w Białymstoku i Ostrołęce.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.