W Podlaskiem od 2016 r. do końca 2021 r. na ponad 600 placówek, które nadzoruje tutejsze kuratorium, nie było ani jednej skargi od rodziców na działania organizacji pozarządowych w szkołach. Po kontrolach poselskich w większości kuratoriów okazało się, że w sumie było ich 31. Minister edukacji i nauki, forsując "lex Czarnek", utrzymywał, że miało ich być około 400.
Jedyne w Polsce przedszkole, w którym język białoruski jest językiem podstawowym, na razie zostało uratowane. Nie będzie łączenia Przedszkola Samorządowego nr 14 w zespół ze Szkołą Podstawową nr 4. Wiadomo, że radni na razie w ogóle nie zajmą się tym tematem. Miasto wycofuje się z pomysłu, zasłaniając się... przyjętą właśnie w Sejmie ustawą "lex Czarnek".
- Te zmiany są powrotem do tego, co było za czasów systemu komunistycznego. Polegają na tym, że to nie samorząd, nie rodzice, nauczyciele, dyrektorzy szkół decydują o tym, co dzieje się w oświacie, tylko kuratoria oświaty, a tak naprawdę minister - przestrzega przed wprowadzeniem "lex Czarnek" zastępca prezydenta Białegostoku, Rafał Rudnicki.
Rada Miasta Białystok przyjęła stanowisko w sprawie planowanych przez rząd PiS zmian w ustawie Prawo oświatowe, zwanych potocznie "lex Czarnek". Stanowczo się im sprzeciwia, bo ograniczają autonomię dyrektorów, nauczycieli i rodziców.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.