Jeszcze niedawno mieliśmy dość trudny okres, jeśli chodzi o in vitro. Był covid, nie mieliśmy dofinansowania. Ale to przetrwaliśmy i rozwijamy skrzydła - mówi prof. Sławomir Wołczyński z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Matka i córka. Szczęśliwe kobiety. A wszystko za sprawą zespołu prof. Mariana Szamatowicza. To dzięki metodzie in vitro pani Ewa doczekała córki - Magdy.
Nie krył wzruszenia, odbierając tytuł Honorowego Obywatela Białegostoku prof. Marian Szamatowicz. Mówił, że to wyróżnienie, które należy się tak naprawdę całemu zespołowi, z którym pracował przy leczeniu niepłodności metodą in vitro.
Od dziewięciu lat radny, były policjant i ekspert z zakresu kryminalistyki Jacek Juszkiewicz jest kandydatem PiS na prezydenta Suwałk. Opowiadał się za wprowadzeniem przez suwalską radę miejską tzw. uchwały anty-LGBT oraz przeciw miejskiemu programowi dofinansowania leczenia niepłodności metodą in vitro.
Białostoccy radni w czasie poniedziałkowej (15 stycznia) sesji nadali tytuł Honorowego Obywatela Białegostoku pionierowi w Polsce leczenia niepłodności metodą in vitro, profesorowi Marianowi Szamatowiczowi.
Profesor Marian Szamatowicz dołączy do grona honorowych obywateli miasta. "Zasiądzie" wśród polityków, duchownych, artystów. Będzie siedemnastym obywatelem, którym chlubi się Białystok.
Radni klubu Koalicji Obywatelskiej Rady Miasta Białegostoku złożyli wniosek o nadanie profesorowi Marianowi Szamatowiczowi tytułu Honorowego Obywatela Białegostoku. Pomysł zgłosił kilka dni temu poseł Krzysztof Truskolaski.
Podlaski poseł KO Krzysztof Truskolaski z mównicy sejmowej zapowiedział, że zaproponuje białostockim radnym, aby prof. Marian Szamatowicz został honorowym obywatelem Białegostoku. Za pomysłem tym już opowiedział się przewodniczący białostockiej rady miejskiej.
- Takie bełkoty nie powinny być dopuszczane w debacie publicznej, a zwłaszcza w czasie wystąpień na trybunie sejmowej - komentuje prof. Marian Szamatowicz skandaliczne wywody posła Brauna w czasie debaty nad obywatelskim projektem o przywróceniu refundacji z budżetu państwa in vitro.
Radne Jowita Chudzik i Katarzyna Kisielewska-Martyniuk z Koalicji Obywatelskiej zapowiadają, że w przyszłoroczny budżet Białegostoku chcą wpisać kolejne pieniądze na in vitro. Mają wsparcie posłów Platformy Obywatelskiej.
Białystok ma pilotażowy program leczenia bezpłodności metodą in vitro. W trakcie dyskusji radni PiS powoływali się na biskupa. Prawosławnego.
Agencja pełniąca funkcje opiniodawczo-doradcze dla ministra zdrowia pozytywnie wypowiedziała się o białostockim pilotażowym programie in vitro. Teraz odpowiedni projekt uchwały dotyczący tego programu trafi na najbliższą sesję rady miejskiej.
W Podlaskiem udało się zebrać ponad 10 tysięcy podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą "Tak dla in vitro". Podlascy działacze i działaczki Koalicji Obywatelskiej liczą, że projekt tej ustawy będzie poddany procedowaniu w Sejmie jak najszybciej.
- Dwa bloki to są szersze ramiona, które szerzej zagarniają - przekonywał w Białymstoku prezes PSL i tym samym sprzeciwiał się stworzeniu jednego bloku opozycji przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Zapowiedział też: - Wprowadzimy refundację zabiegu in vitro dla tych, których na to nie stać.
Działacze podlaskiej PO rozpoczęli zbiórkę podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą "Tak dla in vitro". Zakłada ona, że minimum 500 mln zł miałoby znaleźć się w każdym budżecie na wsparcie osób dotkniętych niepłodnością.
Na początku przyszłego roku ma trafić pod obrady białostockiej rady miejskiej pełnowymiarowy samorządowy program in vitro. - Chciałabym, aby był to program przygotowany na trzy lata, minimum opiewający na kwotę miliona złotych. Ta kwota przez te trzy lata pozwoliłaby na skorzystanie z programu minimum 70 parom - zapowiada radna PO Jowita Chudzik.
Rekordowa liczba prawie 80 tysięcy białostoczanek i białostoczan zdecydowała o wyborze projektów, jakie będą realizowane w ramach Budżetu Obywatelskiego 2023 roku. Najwięcej głosów otrzymały "Zielone ławki na Rynku Kościuszki", realizowany będzie też pilotażowy program in vitro. Pełna lista zwycięzców poniżej.
W Białymstoku, kolebce stosowania metody in vitro w Polsce, namawiano w środę (26 października) do składania podpisów pod projektem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej "TAK dla In Vitro". Zbiórka ma rozpocząć się niebawem.
BIałystok. Do głosowania na pilotażowy program in vitro zgłoszony do budżetu obywatelskiego namawia radna Jowita Chudzik.
- Jeśli chodzi o propagowanie treści dotyczących in vitro jak w tym podręczniku, to od tego jest kościelna ambona. To co napisał prof. Roszkowski o in vitro to jedna wielka bzdura, to typowy w tym względzie kościelny doktryner - komentuje prof. Marian Szamatowicz zapis w podręczniku do historii i teraźniejszości stygmatyzujący dzieci poczęte dzięki metodzie in vitro.
- Chcemy, aby rocznie na program in vitro z budżetu państwa skierowanych było minimalnie 300 mln zł, co oznaczałoby finansowanie każdego z zabiegów w wysokości 20 tys. zł. Moglibyśmy w ten sposób pomóc narodzić się 15 tysiącom dzieci rocznie - mówiła w Białymstoku jedna z liderek Nowej Lewicy Paulina Piechna-Więckiewicz.
Skoro nie udaje się przekonać do pomysłu większości radnych miejskich, o wprowadzeniu programu in vitro zdecydują sami mieszkańcy Białegostoku w... budżecie obywatelskim. Wiadomo już, że jeden z projektów zgłoszonych do tegorocznej edycji dotyczyć ma właśnie zapłodnienia pozaustrojowego.
O braku dofinansowania przez samorząd białostocki programu in vitro i konieczności jak najszybszego wdrożenia takiego programu w Białymstoku mówili w czwartek (4 czerwca) podlascy działacze Lewicy, w tym poseł Paweł Krutul (Wiosna).
Wybory parlamentarne 2019. O zapisach Paktu dla Kobiet pod pomnikiem Praczki na białostockich Plantach w piątek (20 września) mówili kandydatki i kandydat Lewicy do Sejmu z Podlasia. Chcą, aby o nierównościach w traktowaniu kobiet i mężczyzn ich dzieci dowiadywały się już tylko z książek, a nie z własnego doświadczenia.
Założenie jest takie: w budżecie Białegostoku pojawi się milion złotych na wsparcie programu in vitro. Z pieniędzy tych będzie mogło skorzystać około 200 par.
Współfinansowania przez samorząd leczenia niepłodności metodą in vitro chcą kandydatki Koalicji Obywatelskiej do białostockiej rady miejskiej. Program byłby skierowany do kobiet między 25. a 40. rokiem życia. Samorząd miejski w każdym wypadku dokładałby do procedury 5 tys. zł. Przy niepowodzeniu zastosowania metody za pierwszym razem dołożyłby do powtórzenia zabiegu dwukrotnie.
SLD zainicjował w Białymstoku "Powszechny program in vitro dla Polski". - Metoda in vitro jest dająca, a nie odbierająca komukolwiek życie. Nie uciekniemy przed nauką, medycyną. Nasz program będziemy wprowadzali wszędzie tam, gdzie będziemy mogli. Będziemy szli tą drogą, nawet jeśli po drodze będą grudy - zapewniał przewodniczący Sojuszu.
Pary, które bezowocnie starają się o dziecko, mają szansę na dofinansowanie do procedury in vitro, uzyskanie porad lekarskich i bezpłatne kompleksowe badania sprawdzające płodność w białostockiej klinice.
Mimo pochmurnej pogody około stu pięćdziesięciu białostoczan - w rocznicę Czarnego Protestu (Czarnego Poniedziałku) - wyszło we wtorek (3.10) na plac przed Ratuszem by domagać się praw kobiet. W "czarny wtorek" sprzeciwiali się odebraniu możliwości posiadania dzieci metodą in vitro i zbierali podpisy pod projektem "Ratujmy Kobiety 2017" - obywatelskim projektem ustawy liberalizującej prawo do aborcji.
Częstochowa rusza z kolejną edycją programu dofinansowania zabiegów in vitro. Klinika Leczenia Niepłodności "Bocian" została jednym z realizatorów programu "Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców miasta Częstochowy" w roku 2017.
Nie dla Polski fanatyków! Martwe nie będziemy rodzić! Hańba, posłowie, budujecie piekło kobiet! Wolność, równość, bezpieczeństwo, gdzie jest wasze człowieczeństwo?! - takie hasła mimo deszczowej pogody wznosiło w Białymstoku około trzystu osób podczas poniedziałkowego (24.10) drugiego już strajku kobiet. Manifestacje w obronie praw i godności kobiet w Podlaskiem odbyły się też w Białowieży i Suwałkach.
Nie czas na składanie parasolek. Większość parlamentarna nadal planuje uchwalenie drakońskiej ustawy antyaborcyjnej, stopień uprzywilejowania Kościoła katolickiego i jego wpływ na stanowione w Polsce prawo wciąż rosną, pogarsza się stan systemu edukacji, w którym kształtowanie postaw obywatelskich jest zastępowane przez indoktrynację. Dlatego nadal mówimy "nie" - tak na Facebooku piszą kobiety, które ponownie dziś (23.10) i w poniedziałek (24.10) będą manifestować w dużych miastach całej Polski w obronie swoich praw i godności
Kobiety nie składają parasolek i ponownie wychodzą na ulice. Już w poniedziałek (24.09). Ponownie także w Białymstoku - o godz. 16 pod Teatrem Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki. Mają sprzeciwiać się pogardzie i przemocy wobec kobiet, zmianom w edukacji i udziałowi Kościoła w polityce.
Joanna Banasiuk - twarz walki o zakaz aborcji w Polsce. Konserwatywna prawniczka z Białegostoku. Antyfeministka związana z organizacją Ordo Iuris, stojąca za kampanią "Stop aborcji!". Wcześniej znana jako specjalistka od własności intelektualnej. Promotorka jej pracy doktorskiej dziś ucina: - Nie będę zniżała się do rozmowy na temat tej pani.
Mimo deszczowej pogody ponadtysięczny tłum, przede wszystkim kobiet, przeszedł ulicami Białegostoku w marszu milczenia. Podobnie jak w całej Polsce protestowano przeciwko restrykcyjnej ustawie antyaborcyjnej. Znad głów manifestantów widniały transparenty:"Martwa dziecka nie wychowam", "Aborcji mówimy nie, wolności mówimy tak", "Nie jestem za aborcją. Jestem za życiem". W kulminacyjnym momencie protestu nad miastem rozległ się gromki hałas.
Od rana w ramach strajku ostrzegawczego przeciw restrykcyjnej ustawie antyaborcyjnej do pracy nie poszły tysiące kobiet w całej Polsce - także w Białymstoku, Suwałkach i Siemiatyczach. Dołączają do nich mężczyźni. Milczący marsz w podlaskiej stolicy rozpocznie się o godz. 15 przed Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
Spotkają się o godz. 15 przed Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa przy ul. Skłodowskiej. Potem przejdą chodnikiem Świętojańską, Mickiewicza na Rynek Kościuszki pod fontannę. O godz.18, w godz. K (jak kobieta), mają urządzić hałas.
3 października to ma być czarny poniedziałek. Także w Białymstoku. Wzorem kobiet w Islandii, które czterdzieści lat temu sparaliżowały swój kraj. Polki organizują jednodniowy protest ostrzegawczy przeciwko ustawie procedowanej w polskim parlamencie przez - jak określają większość posłów i senatorów - morderców kobiet.
Nie zgadzamy się, aby kobiety sadzano na pięć lat do więzienia. Sprzeciwiamy się, aby nie miały możliwości decydowania o sobie samych i swoim sumieniu - twierdzą członkinie podlaskiej PO. I zapowiadają udział w akcji strajkowej organizowanej przez kobiety w całej Polsce (w tym w Białymstoku) na znak protestu przeciwko skierowaniu do dalszych prac sejmowych restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej.
Pod hasłem "Czarny Protest-Stop barbarzyństwu!" demonstrowało pod Podlaskiem Urzędem Wojewódzkim w niedzielne popołudnie około dwóch setek białostoczanek i białostoczan. Sprzeciwiano się kontynuacji prac sejmowych nad projektem ustawy bezwzględnie zakazującym przerywanie ciąży.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.