To prawdziwy kataklizm, po którym przyroda będzie dochodziła do stanu równowagi przez długie lata - ocenia prof. Jan Taylor z Katedry Ekologii Ewolucyjnej i Fizjologicznej Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku. Profesor Taylor jest też kierownikiem należącej do uczelni Terenowej Stacji Naukowo-Dydaktycznej w Gugnach, położonej na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Zdaniem prof. Taylora pożar jest katastrofalny, ponieważ obszarowo objął bardzo duży teren środkowego basenu Biebrzy.
Zagrożony jest cały cenny ekosystem
– Według ostatnich doniesień to jest 6 tys. hektarów, czyli 60 km kwadratowych. Takiego pożaru nad Biebrzą chyba jeszcze nie było. Myślę, że te straty będą zupełnie niepowetowane także dlatego, że mamy teraz najważniejszy w ciągu roku sezon – sezon rozrodu ptaków i innych zwierząt. To jest okres, gdy rodzą się młode łosie, sarny, jelenie. Jest to także sezon lęgowy ptaków, a trzeba pamiętać, że nad Biebrzą większość ptaków gnieździ się na otwartych przestrzeniach, bezpośrednio na ziemi, wśród traw, turzyc czy trzcinowisk. Centralny basen to tereny, gdzie wśród turzyc gnieździ się wodniczka. To jest drobny ptak śpiewający, gatunek globalnie zagrożony. Duża część populacji światowej jest właśnie nad Biebrzą, dlatego wodniczka jest, obok bataliona, sztandarowym gatunkiem tego terenu. Na szczęście większość wodniczki gnieździ się w południowym basenie, na bagnie Ławki, ale część także na terenie objętym pożarem. Myślę, że w środkowym basenie Biebrzy ten sezon dla wielu ptaków jest po prostu zmarnowany – mówi prof. Taylor.
Wszystkie komentarze