Zlot grup rekonstrukcyjnych, wystawa sprzętu, parady, wybuchy, przejażdżki pancernymi pojazdami i jarmark. Od piątku do niedzieli na trzydniowym Podlaskim Pikniku Militarnym "Misja Wschód".
Z kraju i zagranicy zjedzie kilkuset rekonstruktorów i odtwórców historycznych. Piknik opanuje Białystok, Supraśl i Ogrodniczki. Na białostockim rynku przed pomnikiem marszałka staną m.in. czołg Sherman, półgąsienicowy transporter z DKSF, amfibie, ford GPA.
PIknik rozpoczyna się w piątek o godz. 11 pokazami rekonstrukcji i wystawą sprzętu. O godz. 17 odbędzie się parada ulicami Białegostoku. W tym dniu też w Ogrodniczkach zaplanowano militarny Dzień Dziecka (przejażdżki amfibią, czołgiem, kuchnia polowa). W sobotę i niedzielę - całodniowe spotkania w Ogrodniczkach. Zaczną się się zgrupowaniem pojazdów (sobota, godz. 10 w Supraślu) i paradą do Ogrodniczek.
Uwaga: do Ogrodniczek kursować będzie specjalna linia 113. Start przy rzece Białej (rondo Lussy) - w piątek w godz. 12-17, w sobotę i niedzielę w godz. 10-18 co pełną godzinę. Zaplanowano tez kursy powrotne. Obowiązują bilety miesięczne i na I strefę.
Program
piątek (1.06)
BIAŁYSTOK
*g. 11 - Wystawa sprzętu wojskowego przy Rynku Kościuszki
*g. 17-Pokazy rekonstrukcyjne
sobota(2.06)
OGRODNICZKI
*g. 10-11- Wystawa sprzętu wojskowego i pokazy grup rekonstrukcyjnych (Supraśl)
*g. 11-12 - przejazd pojazdów z Supraśla do Ogrodniczek
*g. 12 - uroczyste otwarcie na żwirowni w Ogrodniczkach
(jarmark, przejażdżki pojazdami militarnymi, pokazy wyposażenia, pokazy służb mundurowych i grup rekonstrukcyjnych)
*g. 15:30 - spotkanie z gościem specjalnym
*g. 17 - rekonstrukcja potyczki zbrojnej
niedziela (3.06)
OGRODNICZKI
*g. 10-18 - pokazy wyposażenia i pokazy dynamiczne służb mundurowych
*g. 14 - spotkanie z gościem specjalnym (namiot konferencyjny przy scenie)
*g. 15.30- wręczenie nagród w konkursach i zawodach
*g. 16 - główna rekonstrukcja
*g. 16.30- pokaz działania straży pożarnej
*g. 16.45 - pokaz sprzętu pancernego
*godz. 17 - zakończenie
Jedna z największych polskich wokalistek jazzowych Aga Zaryan zaśpiewa w piątek o godz. 19 w filharmonii przy Podleśnej. Towarzyszyć jej będzie wokalista jazzowy Grzegorz Dowgiałło. Zaśpiewają w ramach koncertowej odsłony albumu "Human Things" znakomitego pianisty i kompozytora Piotra Wyleżoła.
Tej trójce towarzyszyć będą znakomici muzycy, bez których nagranie płyty byłoby niemożliwe: trębacz Robert Majewski, puzonista Grzegorz Nagórski, kontrabasista Michał Barański, perkusista Michał Miśkiewicz oraz amerykański saksofonista Dayna Stephens.
Najnowszy, wydany przed trzema miesiącami album Piotra Wyleżoła otwiera tytułowy utwór "Human Things". Jak mówi sam kompozytor - to rodzaj swoistego hymnu, muzycznego eseju. - Tekst utworu mówi o tym, że pędząc przez życie, tracimy to, co naprawdę istotne - mówi Wyleżoł.
Szykuje się ciekawy muzycznie, intymny i emocjonalny wieczór. Piotra Wyleżoła, który karierę zaczynał przed laty w zespołach Śmietany i Muniaka, a później poszedł własną wyrazistą drogą, londyński miesięcznik "Blues &Soul" uznał za "jednego z najbardziej niezwykłych talentów pianistyki europejskiej". Aga Zaryan, wielokrotnie nagradzana i wybierana na Wokalistkę Roku w rankingu magazynu Jazz Forum, słynie ze scenicznej charyzmy i ciepłego matowego głosu. Grzegorz Dowgiałło ujmuje ciekawą barwą woaklu. Saksofonista Dayna Stephens współpracował z całą czołówką topowych jazzmanów (m.in. Brad Mehldau, Gerald Clayton, Eric Harland). Niemal wszyscy towarzyszący Wyleżołowi muzycy to laureaci Fryderyka. Trębacz Robert Majewski był też m.in. finalistą Światowego Konkursu Trębaczy im. Louisa Armstronga w Waszyngtonie (na koncercie zagra na flugelhornie). Kontrabasista Michał Barański ma na swoim koncie tytuł Kontrabasisty Roku wedle czytelników Jazz Forum. W ankiecie Jazz Top tego samego magazynu puzonista Grzegorz Nagórski nieprzerwanie od 1996 r. wybierany jest najlepszym polskim puzonistą jazzowym (na koncercie zagra na euphonium). Zaś Michał Miśkiewicz to jeden z najwybitniejszych polskich perkusistów jazzowych - od lat w legendarnej wytwórni ECM wraz z zespołem Tomasza Stańki, teraz Marcina Wasilewskiego.
pt., godz. 19
Najnowszy film Pawła Pawlikowskiego "Zimna wojna" będzie można obejrzeć już w najbliższy weekend (2 i 3.czerwca). Projekcje w sobotę i niedzielę rozpoczną się w kinie Forum (godz. 20.30) i Heliosie w Galerii Alfa (godz. 20).
"Zimna wojna" to jak pisze Tadeusz Sobolewski: "historia niespełnionej miłości jest zarazem tęsknotą za kinem. Pogonią za czymś, co się nieustannie wymyka. Ale uwaga: piękno tego filmu jest zwodnicze. Miłosne zauroczenie łączy się z fałszem i złem. Rzecz ludzka. Dotyczy to także w jakimś stopniu kraju.
Fot. Łukasz Bąk | materiały prasowe
Paweł Pawlikowski, który spędził część życia na emigracji, opowiada w tym filmie - nie używając tych słów - o swoim "romansie z ojczyzną". Ustrój, choćby narzucony, traktuje jak dzieło Polaków. Historia Wiktora i Zuli oraz towarzyszącego im towarzysza Kaczmarka mówi nie tyle o ofiarach ustroju, ile o niemożności oderwania się od ojczyzny. A także o zwodniczym uroku Polski, która nas zdradza, ale zostawia w poczuciu winy, że to myśmy ją zdradzili.
I dodaje: "Zadziwiający film. Mimo tak wielu świadomych i nieświadomych odniesień zachowuje oryginalność".
Rozgrywająca się w latach 1949-60 "Zimna wojna" nie jest filmem historycznym. To opowieść o pogoni za iluzją, która przybiera różne postacie: jest iluzja miłosna, estetyczna, ideowa. Autor "Lata miłości" dobiera się do naszego poczucia nostalgii za tamtą powojenną krainą, w której jakaś wartość została zmarnowana i zakłamana. Ale były też momenty prawdy".
Lokalizację wydarzenia ekipa Up To Date Festival trzymała w tajemnicy długo. Ale już wiadomo: w piątek (1 czerwca) impreza Pozdro Techno Sound System odbędzie się w industrialnej przestrzeni Forteca Paintball Białystok przy ul. Przędzalnianej 8 w Fastach.
Tam też nastąpi premiera specjalnego sound systemu.
Podczas imprezy wystąpią: REKA (Tresor.Berlin), Michal Jablonski hybrid set (SK_eleven/Animal Farm/New Rhythmic), JON (Black Wave/minimal.lt) i Dtekk (Up To Date Festival). Impreza rozpocznie się o godz. 22.
- Zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy jedyny w swoim rodzaju sound system, który, naszym zdaniem, da nam wszystkim możliwość powrotu do idei, które kiedyś nas porwały - mówi Jędrzej Dondziło, dyrektor artystyczny Up To Date Festival. - Tęsknota za tym, wokół czego zbierano się w latach 90. minionego stulecia, doprowadziła nas do miejsca, w którym przestajemy obrażać się na rzeczywistość i zmierzamy w kierunku, który uważamy za istotny i wartościowy. Nie narzekamy na stan rzeczy, lecz działamy. Tworzymy coś, co wypełni zarówno miejscówki, jak i serca.
pt., godz. 22
Będzie przeciąganie tira czy podnoszenie kul ważących niemal 200 kg - w sobotę w centrum Białegostoku odbędzie się Pucharu Narodów Strongman.
- Będą widowiskowe konkurencje, podczas niektórych będzie rywalizacja na dwóch torach. Będą konkursy dla publiczności, dla dzieciaków. Chcemy zrobić to wszystko na wesoło, chodzi też o to, żeby wszyscy się świetnie bawili - mówi Piotr Kwiatkowski, jeden z organizatorów przedsięwzięcia.
Impreza odbędzie się na Rynku Kościuszki pod ratuszem. O miano najsilniejszego będzie rywalizowało dziewięciu zawodników. Rozegranych zostanie sześć konkurencji. Będzie m.in. przeciąganie tira na czas, załadunek na podest kul w wadze od 100 do 180 kg, tzw. spacer farmera.
- Będą silni zawodnicy z Litwy, Białorusi, Rosji, Ukrainy i oczywiście z Polski. Wystartuje m.in. Robert Cyrwus - wicemistrz Polski 2016, 2017, Przemysław Brzoza - najsilniejszy człowiek Warmii i Mazur. Nawet nie jestem w stanie przewidzieć, kto wygra. Wydaje mi się, że stworzymy bardzo fajne widowisko - uważa Piotr Kwiatkowski.
- Postaram się wypaść jak najlepiej. Dużo nadrabiam konkurencjami dynamicznymi, biegowymi - wyjaśnia Przemysław Brzoza.
W zawodach weźmie też udział mieszkający w Białymstoku Marek Czajkowski, który startuje zazwyczaj w kategorii 105 kg. W sobotę będzie musiał powalczyć z silniejszymi rywalami.
- Teraz waga pokazuje 110 kg - uśmiecha się Marek Czajkowski. - Startuje w zawodach na całym świecie, ale gdy dowiedziałem się, że taka impreza odbędzie się w Białymstoku, to od razu się zainteresowałem. Chciałbym się sprawdzić na tle najsilniejszych ludzi w Europie.
Sobotnia impreza będzie miała też wymiar charytatywny.
- Będziemy wspomagać chłopca, który uległ wypadkowi. Poprzez fundację będziemy zbierać pieniążki. Będą różne rzeczy do wylicytowania. Warto tego dnia wybrać się do centrum miasta - zaprasza Piotr Kwiatkowski.
Start zawodów w sobotę o godz. 15.
Dawne gry i zabawy, wspólne wykonywanie zabawek z drewna, gliny i szmacianych gałganków. Już najbliższą niedzielę, 3 czerwca, w godzinach: 12.00 - 15.00 zapraszamy całe rodziny do Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej na piknik, będący częścią projektu "Gwizdki, tracze I kolaski niech powrócą w nasze łaski".
Uczestnicy pod okiem twórców ludowych poznają historię robiąc własne zabawki z gliny, drewna, czy szmacianych gałganków, takie jakimi bawili się przed laty ich pradziadkowie. W realizacji projektu wspierają nas: garncarz Mirosław Piechowski i mistrz tworzenia zabawek z drewna - Marek Szyszko. Obydwu można będzie spotkać w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej podczas niedzielnego pikniku.
Projekt to także cykl warsztatów. Dzieci uczą się robić gwizdki czy szmaciane lalki, poznają urok dawnych zabaw i gier. Trwałym efektem całego przedsięwzięcia będzie książeczka edukacyjna popularyzująca tradycyjne zabawki.
W sobotę i niedzielę kilkanaście foodtrucków z wyborem najróżniejszych potraw stanie na parkingu Outlet Białystok (ul. Wysockiego 67).
W specjalnych samochodach kupić można przysmaki kuchni amerykańskiej, azjatyckiej i europejskiej: zupy, kanapki, desery, napoje. Organizatorzy zapowiadają, że wśród dań znajdą się m.in. kozackie burgery, orientalne dania z woka, kanapki z szarpanym mięsem, lodorolki - lody tajskie, belgijskie frytki, pierożki na parze, kanapki i tosty. Zaplanowano też strefę chill-out oraz specjalną sekcję z atrakcjami dla najmłodszych. Impreza ruszy w sobotę o godz. 10 i potrwa do niedzieli do godz. 20.
Strefę food tracków organizuje organizacja "Futraki". Zapewniają, że dania będą przygotowywane wyłącznie ze świeżych produktów sezonowych
Ponad 600 imprez, w tym Rodzinny Piknik Naukowy na Stadionie Miejskim. W poniedziałek (4 czerwca) zaczyna się (i potrwa do 9 czerwca) Podlaski Festiwal Nauki i Sztuki. Biorą w nim udział trzy miasta,14 uczelni oraz instytucje edukacyjne, kulturalne i sportowe.
Program jest olbrzymi, zgrupowano w nim kilkaset eventów: wystaw, laboratoriów, wykładów, prezentacji i gier. Będzie można eksperymentować, odkrywać i poznawać świat nauki. W tym roku festiwal ma być m.in. świętem elektroniki.
XVI Podlaski Festiwal Nauki i Sztuki rozpocznie się w poniedziałek w południe uroczystą galą i wykładem na Politechnice Białostockiej. Następnego dnia festiwal przeniesie się do Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży. W środę festiwal gościć będzie w Parku Naukowo-Technologicznym w Suwałkach.
A w czwartek i następny piątek swoje pracownie, laboratoria i sale wykładowe otworzą uczelnie. Festiwal zakończy piknik na białostockim stadionie. Na wszystkie wydarzenia wstęp wolny. Harmonogram oraz zasady rejestracji na wydarzenia na stronie: podlaskifestiwal.pl.
BIAŁOSTOCKI TEATR LALEK
Białystok, ul. Kalinowskiego 1, tel. 085 742 50 33 www.btl.bialystok.pl
*Karmelek - pt., 10, 16, niedz., 14, 16, wt.-śr., 10
*Pan Brzuchatek - sob., 15, 16.30 (spektakl dla najmłodszych, nawet raczkujących dzieci), wt.-czw., 9
*Warsztaty plastyczne - kukła płaska - niedz., 12.30
*Czerwony Kapturek - wt.-czw., 11
TEATR DRAMATYCZNY
Białystok, ul. Elektryczna 12, tel. 085 741 57 40 (w weekendy - tel. 74 99 175) www.dramatyczny.pl
*Autostrada - pt., 19, sob.-niedz., 18
*Emocjałki - sob.-niedz., 13,
*Bajkowe Poranki - niedz., 10.30
*W pustyni i w puszczy 3 - sob.-niedz., 15, wt.-śr., 9.30, 11.30
*Pokazy finałowe warsztatów teatralnych (grupa warsztatowa 10+A) - pon., 16.30, 18
OPERA I FILHARMONIA
Białystok, ul. Odeska 1, www.oifp.eu.pl
*Piotr Wyleżoł - Human Things -koncert feat. Dayna Stephens & Aga Zaryan - pt., 19 (gmach przy Podleśnej)
*Sprawa Kapturka Cz. - pt., 10, wt.-czw., 10, 12 (gmach przy Odeskiej)
*Upiór w operze - sob., 14, 19, niedz., 18, wt.-śr., 19 (gmach przy Odeskiej)
*Piechotą do lata - koncert chóru dziecięcego OiFP - niedz., 15 (operowy amfiteatr przy Odeskiej)
AKADEMIA TEATRALNA
ul. Sienkiewicza 14
*Tu nawet muchy są bezpieczne - sob.-niedz., 16, wt.-śr., 11.30 (spektakl dyplomowy IV roku dla widzów młodych 12+ i starszych)
PRZEBUDZENIE DUSZ. W HELIOSACH
Trzy śledztwa prowadzone przez tropiciela nadprzyrodzonych przekrętów układają się w klimatyczną antologię opowieści z dreszczykiem.
Pomysł na taki hołd dla brytyjskich horrorów zrodził się w głowach dwóch fanów gatunku i długoletnich kumpli: Jeremy'ego Dysona i Andy'ego Nymana. Najpierw jako sztuka teatralna - wystawiana na West Endzie, teraz zaadaptowana na potrzeby ekranu.
Bohater filmu, profesor Philip Goodman, poświęcił życie wyjaśnianiu niewyjaśnionego i demaskowaniu oszustw, np. naciągaczy nawiązujących rzekomy kontakt z duchami. Gdy otrzyma wiadomość od swego idola, będzie zaskoczony - słynnego naukowca uznano bowiem za zmarłego. Staruszek ma dla niego nie lada wyzwanie: trzy sprawy, których sam nie potrafił rozwiązać.
Goodman otwiera je na nowo. Spotyka się z nocnym stróżem nawiedzanym w dawnym zakładzie psychiatrycznym, znerwicowanym nastolatkiem po piekielnej przejażdżce leśną drogą i finansistą (Martin Freeman w mrocznym wydaniu), do którego przed narodzinami dziecka wprowadził się poltergeist. Każdy ma do opowiedzenia własną historię.
Dostajemy trzy nowelki, w których śledztwo przeplata się z retrospekcjami. Cechuje je odmienna stylistyka, sceneria, inne prowadzenie narracji. Twórcom pozwala to ukazać paletę odcieni kina grozy. Bez obaw, choć otwarcie mogłoby być lepsze, sceniczny rodowód nie ciąży "Przebudzeniu dusz". Dyson i Nyman, który wciela się w Goodmana, podeszli do zadania z wyczuciem. Skupiają się na budowaniu atmosfery, co nie znaczy, że nie potrafią poprowadzić zwrotów akcji. Doprawiają straszenie widza szczyptą absurdu i czarnego jak smoła humoru. Nawiązują przy tym do klasyki rodzimych wytwórni (jak niskobudżetowe filmy z Amicus Productions), dzieł Davida Lyncha, Sama Raimiego i innych. Całość nie jest może odkrywcza, ale na pewno daje satysfakcję.
Zarazem żonglerka konwencjami nie jest tak do końca tylko beztroską zabawą. "Mózg widzi, to, co chce" - powtarza główny bohater. Wszystkie demony, jakie ludzie spotykają na swej drodze, są wyrazem strachu, traum, wyrzutów sumienia.
Piotr Guszkowski
UIP
WYSZCZEKANI. W HELIOSACH
Niegrzesząca polotem komedia o gadających zwierzętach w klimacie lat dziewięćdziesiątych.
Max to policyjny rottweiler-macho, który w wyniku zbiegu wydarzeń musi pojechać na konkurs psów rasowych aby. ocalić małą pandę. Żeby tego dokonać, musi stanąć na podium. Jego partnerem zostaje agent Frank, zadufany w sobie, nielubiący psów policjant. Wycieczka do Las Vegas da obu stronom szansę, by wiele się o sobie dowiedzieć.
"Wyszczekani." to całkiem inna galaktyka niż popularne filmy "dla-dzieci-ale-jednak-też-dla-dorosłych" spod znaku "Madagaskaru". Nie znajdziemy tu oczek puszczonych do starszej widowni czy ukrytych znaczeń. To bardzo prosty film z jednowymiarowymi bohaterami i szkicową fabułą, intelektualnie nastawiony na maksymalnie dziesięciolatków. Jego siłą napędową są tradycyjnie gagi, najczęściej oparte na motywie zderzenia światów (psi/ludzki, psy wystawowe/pies policyjny, policjant/wystawcy) i nieporozumień. Tradycyjnym wykorzystywanym tu chwytem jest przypisanie zwierzętom ludzkich cech. Raja Gosnell to autor "Alexa samego w domu" i "Agenta XXL", przez wielu widzów uważany za kinowego zabójcę ikon dziecięcej wyobraźni - nakręcił nieudane ekranizacje "Smerfów" i "Scooby Doo". Nie może więc dziwić, że jego poczucie humoru rozbudzają następujące chwyty: upadki, potknięcia, zderzenia, zwierzęta w ludzkich strojach, depilacja intymna, pierdy i kupy. Twórca przetłumaczył swoje żartobliwe podniety na język wykastrowany z wulgaryzmów i jeszcze zinfantylizował.
W efekcie powstał film bardzo tradycyjny i w gruncie rzeczy konserwatywny, mentalnie blisko produkcji, jakie pamiętam z dzieciństwa. Oglądając "Wyszczekanych", myślałam o "Beethovenie" czy "Koszykarzu Buddym". Być może jest grupa starszych widzów, która z przyjemnością popłynie na nostalgicznej fali, mnie jednak ten myślowy anachronizm raczej zaniepokoił. "Wyszczekani" nie tylko mają strukturę żywcem wyjętą z kina lat 90.-tych. Nie zawsze biorą pod też uwagę, że mentalnie świat poszedł naprzód. Z jednej strony mają uwrażliwiać dzieci na temat zagrożonych gatunków i handlu zwierzętami, a drugiej zostawiają w filmie takie babole, jak następująca scena: Max jest pouczany, jak przetrwać badanie miejsc intymnych, mimo że odczuwa dyskomfort i ma ochotę reagować. Czy naprawdę uczenie dzieci, że niechciany dotyk należy mimo intuicji akceptować, "myśląc o czymś przyjemnym", to dobra droga? Nie sądzę.
Anna Tatarska
Monolith Films
BELLA I SEBASTIAN 3. W HELIOSACH
Finał cyklu według bestsellera dla dzieci i młodzieży o przyjaźni chłopca z psem. Gdy po Bellę zgłasza się właściciel, Sebastian nie zamierza mu oddawać ani jej, ani szczeniaków.
Nieznajomemu, który utrzymuje, że zanim uciekła, Bella należała do niego, rzeczywiście źle z oczu patrzy. Zresztą podejrzany typ, spełnia definicję "czarnego charakteru" nadto dosłownie. Nie dość, że w trakcie wojny kolaborował z Niemcami, to teraz przerywa sielankę w alpejskiej wiosce.
W śnieżnej scenerii mogła się rozegrać iście westernowa przygoda. Wystarczyło tylko lepiej rozpisać historię, której na ekranie brak odpowiedniej dynamiki, chwilami też spójności.
Piotr Guszkowski
Materiały prasowe Hagi
A MOŻE BY TAK TRÓJKĄCIK? W FORUM
Komedia o próbie leczenia małżeńskiej rutyny poprzez uatrakcyjnienie konfiguracji w pieleszach, tym razem made in Canada. Dość konwencjonalny, acz całkiem miły film, niestety zbyt wolno nabierający tempa.
Gdyby wszystkie małżeństwa w kryzysie walczyły o siebie z równym zapałem, z jakim kino eksploatuje wątek miłosnego trójkąta, na świecie nie byłoby rozwodów. Gwoli ścisłości - u Nicolasa Monette planowany trójkącik nie ma charakteru uczuciowego, chodzi wyłącznie o seks. Estelle i Simon to małżeństwo z dziesięcioletnim stażem i jedną zbuntowaną córką na koncie. On pracuje w fabryce, ona jest analityczką, typ spięty i zamknięty w sobie. Mimo osiągnięć i kompetencji nie dostaje zasłużonego awansu - w pracy bryluje wygadana i pewna siebie koleżanka-karierowiczka, czarująca szefostwo coachingową nowomową. Pewnego dnia sfrustrowana kobieta odkrywa w piwnicy seks-pudełko męża. Postanawia, że utrze mu nosa i obudzi swoją wewnętrzną tygrysicę. Jak to zrobić? Przyjaciółki mają doskonały pomysł: nic, tylko umówić się na trójkąt! Podejmowane przez Estelle próby zaaranżowania go są równie finezyjne, co jej biurowe wyczucie mody. Sytuacja znacznie się skomplikuje, gdy do gry nieoczekiwanie wkroczy Simon, pierwotnie nieuwzględniony w planowanym trójkącie.
Grająca Estelle Mélissa Désormeaux-Poulin z urokiem niesie swoją rolę i przyjemnie pokazuje transformację swojej bohaterki. Niestety Martin Matte (Simon) jest na ekranie dość irytujący. Oczywiście każda z przyjaciółek bohaterki to inna postawa i typ kobiecości. Te zderzenia postaw zaplanowano jako źródło humorystycznego napięcia.
Z punktu widzenia polskiego widza ciekawa może wydawać się - całkiem inna niż polska - mentalność bohaterów. Planowaniu trójkąta nie towarzyszy żadne odium, impreza w klubie lesbijskim jest jak każda inna, a używanie aplikacji znajdującej partnerów na numerek to nic wstydliwego. Seks nie jest tu tematem tabu. Pytanie, na ile wizja, w której młoda nauczycielka okazuje się poszukiwaczką erotycznych przygód, to życzeniowa projekcja pary dwóch mężczyzn, stojących za tym filmem? "A może by tak." mogło być przede wszystkim lekką, komediową opowieścią o odkrywaniu kobiecego głosu, ale szybko okazuje się, że ważniejsze niż słuchanie bohaterki jest dla twórców utrzymanie zastanego porządku. Film bardzo powoli się rozkręca i właściwie dopiero na ostatniej prostej znajduje swoją tożsamość i charakter. Są one całkiem urocze i zabawne - ale doczekać do nich to wyzwanie niemal ponad siły.
Anna Tatarska
Wszystkie komentarze