PIERWSZY ŚNIEG W HELIOSACH
Pierwsza ekranizacja powieści Jo Nesbo o komisarzu Hole. Dla mnie - wielkiego miłośnika tego cyklu - raczej rozczarowująca.
Hole (nieźle dobrany i stosownie ponury Fassbender) to błyskotliwy policjant z Oslo, niepijący alkoholik i facet uczuciowo przegrany, miłość jego życia, Rakel (Gainsbourg) związała się z dobrze prosperującym lekarzem. Hole stara się dopaść mordercę kobiet zostawiającego na miejscu zbrodni swój znak firmowy w postaci śnieżnego bałwana. W śledztwie pomaga mu policjantka z Bergen, Katrine (Ferguson).
Mam nielichą zagwozdkę z tym filmem. Kryminał Nesbo jest znakomity, mroczny jak skandynawska noc i precyzyjnie inteligentny, natomiast scenariusz, przy którym kolejno kręciło się trzech autorów, co już jest złym znakiem, robi wrażenie pośpiesznego i powierzchownego streszczenia, spłaszczającego oryginał i gubiącego po drodze napięcie.
Oczywiście, powieść jest tak "nabita" fabularnie, że odpowiedniejszym dla niej formatem byłby sześcioodcinkowy serial telewizyjny, a nie kinowy film, ale to żadne usprawiedliwienie.
Z drugiej strony materiał literacki jest tak atrakcyjny, że po prostu nie sposób zrobić z niego knota i część smakowitych pomysłów Nesbo przebija się na ekran. Trzeba też przyznać, że Alfredson, który wcześniej świetnie poradził sobie z adaptacją Johna le Carre, zrealizował go stylowo, utrzymując w atmosferze okrutnej współczesnej baśni.
Ci widzowie, którzy książki nie znają, mogą być więc całkiem usatysfakcjonowani, ale ci, co znają - znacznie mniej.
Materiały prasowe
NASZ NAJLEPSZY ROK W FORUM
Film obyczajowy. W obliczu śmierci ojca trójka rodzeństwa musi zadecydować o losach rodzinnej winnicy. Czy ich miejsce na ziemi jest tam, gdzie tradycja i przeszłość, czy sami wyznaczają ścieżkę swojego życia?
Jean (Marmai) ostatni raz widział ojca, siostrę Juliette (Girardot) i brata Jérémiego (Civil) dziesięć lat temu. To wtedy pożegnał rodzinną Burgundię i wyruszył w świat. Powrót w rodzinne strony nie będzie łatwy ani dla niego, ani dla rodzeństwa. Dzielą ich nie tylko lata milczenia, ale też niewyjaśnione zaszłości i głęboko skrywane tajemnice. Jednak w obliczu kryzysu będą musieli połączyć siły i zawalczyć: śmierć nestora rodu zastała ich tuż przed winobraniem i bez względu na emocje, krzewy nie mogą zostać pozostawione same sobie, trzeba działać.
Decyzje odnośnie strategii produkcji, smaków i strategii biznesowej zapadają na ekranie równolegle z procesem powolnego rozbrajania dawnych niesnasek i pielęgnacji zaniedbanych rodzinnych więzi. Bohaterowie uczą się wybaczać, mówić o swoich uczuciach, potrzebach. Przestają się bać kochać. Łagodna, niewymuszona chemia, łącząca aktorów dodaje filmowej opowieści uroku.
Pozornie trudny temat został ugryziony w charakterystyczny dla twórcy "Smaku życia" sposób. Ciężar dylematów rozbrajany jest śmiechem, żałoba kontrapunktowana radosną celebracją.
Film rozpoczyna się od ujęcia zmieniającej się na przestrzeni pór roku winnicy. Ten symboliczny obrazek podkreśla, że w egzystencję bohaterów wpisana jest pewna sezonowość, wszystko stopniowo się zmienia. Beztroska dzieciństwa musi odejść, zastąpiona przez odpowiedzialność dorosłości.
W tej niestałości daje się jednak wyznaczyć punkty stałe - to ci, których kochamy, którzy zajmują w naszych sercach wyjątkowe miejsce. O nich trzeba dbać choćby nie wiadomo co! Klapisch zdaje się jednocześnie mówić: zmiana nie jest zła, jest konieczna. Nie warto się jej bać, lepiej mieć odwagę się jej poddać.
Materiały prasowe
DWIE KORONY W HELIOSACH
Profesjonalnie zrealizowany, fabularyzowany dokument, przybliżający widzom sylwetkę o. Maksymiliana Kolbego.
"Dwie korony" to kino, z jakiego mógłby być zadowolony bohater tego filmu. Ojciec Kolbe cenił filmowe medium i widział jego ewangelizacyjny potencjał. Jednak przez długi czas rodzime produkcje "z misją" robione były nieudolnie warsztatowo i artystycznie, jakby usprawiedliwiając niedoróbki swoją górnolotną misją. Cieszy, że twórcy kina ewangelizacyjnego postawili na profesjonalizację. Łączące dokument z fabularyzowanymi scenkami "z życia" "Dwie korony" to produkcja sprawna, dopracowana, w której widać dobrze ulokowany kapitał - zarówno duchowy, jak i finansowy.
Na planie spotkała się solidna ekipa profesjonalistów, w większości otwarcie deklarujących mocne związki z Kościołem katolickim - obok grającego główną rolę Adama Woronowicza m.in. twarz inicjatywy "Różaniec do Granic" Cezary Pazura, czy żyjąca z opowiadania o własnym nawróceniu Dominika Figurska.
Żeby odważyć się na występ u boku Adama Woronowicza, trzeba mieć warsztat albo wysokie poczucie własnej wartości, które reżyser - ale także producent i związany z PiS polityk - najwyraźniej ma, bo się na to zdecydował. Niestety wstawki, w których autor pojawia się przed kamerą jako narrator i przewodnik, to najsłabszy punkt tej sprawnej produkcji.
Cechuje je nieznośnie "tokszołowy", konferansjerski styl, sztywna, irytująco sztuczna intonacja. Lepiej byłoby, gdyby Kondrat pozostał w cieniu i skupił się na koordynowaniu całości. Widać, że rozumie, jak sprzedawać wiarę w atrakcyjnym opakowaniu. I dobrze, bo znoszone pokutne szaty nie przysporzą Kościołowi nowych fanów w szeregach wychowywanych na mediach społecznościowych nastolatków, dla których tak ważne są pozory, wygląd.
"Dwie korony" to artystycznie nieskomplikowany, światopoglądowo jednoznaczny, ale sprawnie i nowocześnie zrealizowany kawałek kina ewangelizacyjnego. W swojej kategorii mocna pozycja.
Materiały prasowe Kino Świat
Krucyfiks W HELIOSACH
Kolejny horror z dopiskiem "oparte na prawdziwych wydarzeniach", by podgrzać atmosferę.
Dziennikarka znana z tropienia nieprawidłowości w Kościele prowadzi śledztwo na rumuńskiej prowincji dotyczące śmierci w trakcie egzorcyzmów. Do więziennej celi trafia ojciec Anton, ksiądz, skazany za zabójstwo opętanej zakonnicy, Reporterka wyrusza w podróż do niewielkiego miasteczka w odległej Rumunii, gdzie miały miejsce tajemnicze zdarzenia. Na miejscu okazuje się, że sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana.
materiały prasowe
Emotki W HELIOSACH
Animowany film dla dzieci. Wewnątrz naszych smartfonów, w świecie o nazwie Tekstopolis żyją i pracują emotki.
Każda z emotek może wyrażać tylko jedną określoną emocję. Wyjątkiem jest Minek, który może wyrazić każde uczucie, co jednak wywołuje dużo niepotrzebnego zamieszania, a nawet zagraża istnieniu krainy Tekstopolis. Minek musi więc podjąć niebezpieczną wyprawę poza telefon, aby się przeprogramować.
Wszystkie komentarze