Sposobów na poprawę samopoczucia jest przynajmniej kilka. Oto nasz subiektywny przegląd miejsc, gdzie warto bywać kiedy temperatura na termometrach przekracza 30 kresek.
Pierwsza myśl - jedziemy na plażę. Najbliżej mamy na Dojlidy. Zmodernizowany zalew przeżywa prawdziwe oblężenie. I choć białostoczanie nie są mistrzami parawaningu - jak wypoczywający nad Bałtykiem - to koców, ręczników i parasoli tu nie brakuje. Podobnie jest w Supraślu, Jurowcach czy w Wasilkowie. Woda wciąż pozostaje najpopularniejszym sposobem na schłodzenie się.
Kto nie może (nie chce) jechać na Dojlidy, może wykąpać się... w centrum Białegostoku. Od czego bowiem są fontanny? Dzieciaki upodobały sobie szczególnie dwie z nich. Pierwsza znajduje się na skwerze cesarza Konstantyna Wielkiego, w sąsiedztwie cerkwi św. Mikołaja. Druga to wodotryski umieszczone w nawierzchni placu marszałka Józefa Piłsudskiego (przed Teatrem Dramatycznym). A dorośli? Też próbują kąpieli, o czym co pewien czas donoszą strażnicy miejscy obserwujący monitoring choćby na Rynku Kościuszki...
Znacznie lepszym sposobem niż kąpiel w fontannie jest schłodzenie się w kurtynach wodnych, które rozstawiane są w upalne dni na Rynku Kościuszki. Zazwyczaj są to trzy kurtyny - pierwsza gdzieś koło fontanny właśnie, druga na wysokości Archiwum Państwowego i trzecia miedzy Galerią Sleńdzińskich a Książnicą Podlaską. W upalne dni sprawdzają się wyśmienicie.
Są też tacy, którzy z upałami walczą zajadając się lodami. A że to całkiem pokaźna grupa, nie powinno nikogo dziwić, że przed okienkami serwującymi śmietankowe czy czekoladowe z automatu (lub też kulki w smakach najróżniejszych) ustawiają się długie kolejki.
Kto się np. odchudza, może wybrać się nie na lody, ale pomiędzy lodówki. Sklepowe. Stoiska z nabiałem czy z mrożonkami to wyśmienite miejsce, by schłodzić rozgrzane ciało.
Teoretycznie na upały nie powinni narzekać mieszkańcy osiedla Zawady. Przynajmniej ci, którzy mieszkają w domach przy kilku ulicach w północnej części Białegostoku. No bo jak narzekać, jeśli mieszka się przy Lodowej? Albo przy Chłodnej? Na co dzień problemów z upałami powinni nie mieć też właściciele posesji przy Polarnej i Śnieżnej. Ci z ulicy Upalnej mogą im pozazdrościć!
A na koniec - miejsce, które zniknęło bezpowrotnie. Chłodnia przy Baranowickiej. Była tak wielka, że zmieściłoby się w niej i tysiąc kotletów, i tysiąc atletów i same grubasy co siedzą i jedzą tłuste kiełbasy... Z grilla.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze