Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
1 z 13
Joanna Szeszko
Kapitan AZS-u przez niemal całą rundę zasadniczą po meczach musiała gratulować rywalkom wygranych. Po spotkaniach barażowych to ona już jednak odbierała gratulacje. Chociaż doświadczona przyjmująca podczas weekendowych pojedynków na boisku pojawiała się tylko jako rezerwowa, to podrywała zespół do walki. Zresztą nie będąc nawet na boisku Szeszko mobilizowała koleżanki z zespołu. Mogła sobie naprawdę nieźle zedrzeć gardło pokrzykując na swą drużynę stojąc w kwadracie dla rezerwowych.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
2 z 13
Dominika Sieradzan
Atakująca otrzymała statuetkę MVP po niedzielnym meczu. - Ja zostałam wyróżniona, ale nie był to mecz jednej zawodniczki - podkreślała Sieradzan, jednak jej udział w końcowym sukcesie był naprawdę duży. W ostatnich pojedynkach atakująca miała co prawda może trochę łatwiej, bo w ataku odciążała ją Channon Thompson, ale w kluczowych momentach niedzielnego starcia do niej kierowane były ważne piłki. Sieradzan w decydującym boju atakowała aż 32 razy, najwięcej z zespołu, i zdobyła 17 punktów.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
3 z 13
Channon Thompson
Przed poprzednim sezonom atakująca do białostockiego klubu trafiła trochę przez przypadek. Włodarze AZS-u szukali bowiem środkowej. Dostali CV Sinead Jack i jej rodaczki Thompson właśnie. Ostatecznie obie zawodniczki z Trynidadu i Tobago podpisały kontrakty z białostockim klubem. Thompson przez półtora roku na boisku pojawiała się zazwyczaj jako zmienniczka. Miała bowiem duże braki tak w technice, jak też taktyce. Równie dobrze mogła rozegrać kapitalne spotkanie, jak też zaliczyć bezbarwny występ. W decydujących meczach ze Stalą otrzymała jednak szansę gry od początku i ją wykorzystała. Jaj ataki nie było już tylko mocne, ale też przemyślane.
W sobotę zdobyła 23 punkty i została najlepszą zawodniczką meczu. W niedzielę dorzuciła 18 'oczek' do końcowego sukcesu drużyny.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
4 z 13
Ewa Cabajewska
W sobotnim spotkaniu prawie nie grała. W niedzielę również na boisku pojawiała się jako zmienniczka Lucie Muhlsteinovej. Gdy występowała do jej gry nie można było mieć większych zastrzeżeń. Podczas całego sezonu były natomiast takie mecze w których dzięki to jej rozegraniu zespół zdobywał punkty.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
5 z 13
Dominika Kuczyńska
Środkowa przez niemal cały sezon grała na równym wysokim poziomie. Zdarzyło jej się kilka słabszych meczów, ale było to wówczas gdy do gry wracała po kontuzji. - Jestem dziwnie spokojna - mówiła przed weekendowymi spotkaniami Kuczyńska. Co prawda podczas obu meczów, a szczególnie niedzielnego wygranego po tie-breaku, spokój było trudno zachować, ale środkowa naprawdę atakowała i blokowała trzymając nerwy daleko od siebie.
W sobotnim pojedynku zdobyła 12 punktów, w niedzielę na swym koncie zapisała 16 'oczek'. To jej skuteczny blok dał ostatni punkt w tie-breaku po którym zapanowała ogromna radość.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
6 z 13
Aleksandra Kruk
W czterech ostatnich spotkaniach ze Stalą szkoleniowcy AZS-u postanowili, że za przyjęcie zagrywki w białostockiej drużynie będą odpowiadać tylko Agata Durajczyk i Kruk. Rywalki ostrzeliwały więc niemiłosiernie przyjmującą. Przed tygodniem w dwóch spotkaniach musiała odebrać aż 101 zagrywek rywalek. Kruk robiła to rewelacyjnie. Podczas weekendu ponownie to na nią mielczanki kierowały większość zagrywek. Przyjmująca AZS-u tym razem musiała odebrać 96 serwisów zawodniczek Stali. Tym razem było już trochę słabiej, ale i tak Kruk należą się duże słowa uznania, że podołała zadaniu.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
7 z 13
Sinead Jack
Kto by przypuszczał, że to właśnie Jack i wspomniana wcześniej Channon Thompson będą kluczowymi zawodniczkami AZS-u w meczach barażowych ze Stalą. Tak się jednak stało. Środkowa podczas weekendowych spotkań popisywała się kapitalnymi atakami. Piłkę wbijała w boisko po stronie rywalek niczym dobry stolarz gwóźdź do trumny (w sumie mocno przyczyniła się do spadku Stali z ligi, a to może oznaczać koniec tego klubu). W sobotnim spotkaniu zdobyła 18 punktów, sześć dzięki skutecznemu blokowi. W niedzielę był 16 ?oczek?, w tym pięć bloków.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
8 z 13
Lucie Muhlsteinova
To ta rozgrywająca prowadziła grę białostoczanek w decydujących bojach ze Stalą. Nie tylko dobrze rozgrywała piłkę, ale też świetnie spisywała się w polu zagrywki. W sobotę zdobyła siedem punktów, sześć dzięki dobremu serwisowi. - W niedzielę będzie najtrudniejszy mecz, ponieważ rywalizacja rozpoczyna się tak jakby od nowa - zapowiadała Muhlsteinova i się nie pomyliła. Siódmy, decydujący mecz, był niezwykle zacięty. Tym większa była jednak radość po jego szczęśliwym zakończeniu.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
9 z 13
Agata Durajczyk
Durajczyk była wszędzie - stwierdził trener Stali Jacek Wiśniewski przed tygodniem gdy jego zespół przegrał we własnej sali z AZS-em. Podczas weekendu białostocka libero również była wszechobecna. Przyjęcie, jak zwykle zresztą, miała na bardzo dobrym poziomie, a ponadto kapitalnie spisywała się w obronie. Durajczyk swymi świetnym ustawieniem po atakach rywalek podbiła kilka bardzo trudnych piłek, a dzięki temu koleżanki z zespołu miały okazje aby wyprowadzać skuteczne akcje.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
10 z 13
Elena Kowalienko
Rosjanka była cichą bohaterką niedzielnego spotkania. Przez większą część sezonu przyjmująca spisywała się słabo. Jej sprowadzenie można było uznać za jedną z największych pomyłek transferowych białostockiego klubu. W niedziele jednak to jej wejście na boisko pomogło drużynie. W tie-breaku Kowalienko wyszła na boisko w podstawowym składzie. Nie tylko pomogła drużynie w przyjęciu zagrywki, ale też zdobyła trzy punkty dzięki skutecznemu atakowi i dołożyła swą cegiełkę do końcowego sukcesu. - Nerwy były duże, ale trzeba było je opanować - uśmiechała się już po spotkaniu Rosjanka.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
11 z 13
Czesław Tobolski i Władimir Wiertiełko
Ten duet trenerski poprowadził zespół AZS-u do zwycięskich baraży ze Stalą. A przecież sztab szkoleniowy białostockiego klubu miał wyglądać zupełnie inaczej. Sezon jako pierwszy trener białostockiej ekipy zaczynał Wiesław Czaja. Potem został zwolniony i pierwszym szkoleniowcem zespołu miał zostać Jerzy Matlak. Ten jednak nie mógł rozpocząć pracy w AZS-ie, bo jeszcze nie uregulował swych spraw z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Tym samym pierwszym szkoleniowcem został asystent Czai, czyli Wiertiełko. Białorusinowi miał pomagać Tobolski. Szybko jednak panowie zamienili się miejscami i to Tobolski został pierwszym szkoleniowcem. Pod jego wodzą zespół wygrał rywalizację ze Stalą, a szkoleniowiec nie bał się podjąć dużego ryzyka. Takim bowiem było ustawienie zespołu w podstawowym składzie z Dominiką Sieradzan i Channon Thompson. Tym samym za przyjęcie zagrywki odpowiadały jedynie Agata Durajczyk i Aleksandra Kruk. Ten manewr okazał się skuteczny.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
12 z 13
Kibice
Białostockie siatkarki grają w ekstraklasie już szósty sezon. Zazwyczaj jednak było tak, że występy we własnej sali wcale nie musiały być ich atutem. Atmosfera na trybunach bardziej bowiem przypominała piknik niż mecz siatkarski. Wystarczyło, że na spotkanie do Białegostoku przyjechało troje, czworo sympatyków drużyny gości z bębnem i byli zdecydowanie głośniejsi od miejscowych kibiców. Podczas weekendu to się w końcu zmieniło. Po pierwsza, tak w sobotę, jak też w niedzielę, sala pękała w szwach (wstęp na oba mecze był bezpłatny). Po drugie, chociaż chyba przede wszystkim, zawodniczki do boju zagrzewał ogłuszający doping. Oby nie było to tylko chwilowe przebudzenie, gdyż siatkarki po spotkaniach podkreślały, że zwycięstw nad Stalą nie byłoby gdyby nie pomoc kibiców właśnie.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
13 z 13
Piotr Bitdorf
Można śmiało stwierdzić, że ten masażysta od zawsze był w zespole. Obecny sezon drużyna zaczynała jednak bez niego. Na decydujące mecze wrócił do drużyny. Ktoś może zapytać i co z tego? Właśnie to, że on zawsze był dobrym duchem drużyny. Raz, że dobrze wykonuje swą pracę, a dwa, że świetnie potrafi zadbać o atmosferę w zespole. Co prawda trzyma się trochę na uboczu, ale jego żarciki mogą rozbroić każdego.
Wszystkie komentarze