Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
1 z 13
Mecz Jagiellonii z Ruchem z trybun stadionu w Białymstoku oglądało dokładnie 10068 osób. Wynik, biorąc pod uwagę, że mecz był rozgrywany w środku tygodnia, a nie w weekend, jest naprawdę dobry.
- Kibice przychodzą na stadion, co potwierdzili dzisiaj i mimo środowego terminu zjawiło się dziesięć tysięcy. To miłe, że chcą oglądać naszą grę - mówił po spotkaniu Michał Pazdan, a kibice na początku drugiej połowy zaprezentowali ciekawą oprawę. Problem tylko w tym, że zostały użyte race, a więc pewnie będzie też kara.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
2 z 13
Po tym strzale Przemysława Frankowskiego piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki Ruchu. Jagiellonia prowadziła 1:0. Strzelec bramki po meczu był bardzo szczęśliwy, gdyż w obecnym sezonie nie omijały go problemy zdrowotne. W pierwszym wiosennym spotkaniu tak nieszczęśliwie dostał piłką w głowę, że miał problemy ze wzrokiem. Zdarzały się sytuacje, że nawet nie widział. Ostatecznie musiał przejść zabieg i wszystko zakończyło się dobrze.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
3 z 13
Przed meczem, jak też w jego przerwie, czas kibicom umilił m.in. pokaz cheerleaderek ze studia tańca Justyna&Gracjan.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
4 z 13
Jagiellonia - Ruch Chorzów 2:0
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
5 z 13
Rafał Grzyb zagrał w środę mecz numer 147 w ekstraklasie w barwach Jagiellonii. Kapitan drużyny tym samym został rekordzistą klubu pod tym względem. Wcześniej najlepszy wynik (146 spotkań) należał do Alexisa Norambueny.
- Jesteśmy w grupie mistrzowskiej i nie pozostaje nam nic innego jak teraz walka o mistrzostwo. Mam nadzieję, że powtórzymy dobre wcześniejsze wyniki, mam tu na myśli ten okres kiedy graliśmy w europejskich pucharach - stwierdził po meczu Rafał Grzyb.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
6 z 13
Jagiellonia - Ruch Chorzów 2:0
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
7 z 13
Jagiellonia - Ruch Chorzów 2:0
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
8 z 13
Jagiellonia - Ruch Chorzów 2:0
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
9 z 13
W pewnym momencie pierwszej połowy na murawie stadionu pojawił się czarny kot. Przebieg w okolicach bramki Ruchu i wskoczył na trybuny. Jak się okazało przyniósł pecha drużynie z Chorzowa. Kilka minut później białostoczanie strzelili bowiem pierwszą bramkę.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
10 z 13
Waldemar Fornalik, trener Ruchu, ma nad czym myśleć. Zespół z Chorzowa zakończył rundę zasadniczą tuż nad strefą spadkową i w dodatkowej części sezonu czeka go walka o utrzymanie w ekstraklasie.
- Wracamy do domu bez punktów. Drużyny grają o dwa różne cele. My o utrzymanie, a Jagiellonia o europejskie puchary oraz mistrzostwo Polski. To na pewno większy komfort grania. My jednak zdajemy sobie sprawę z tego co nas czeka - stwierdził po meczu w Białymstoku trener Ruchu.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
11 z 13
Chociaż podczas meczu temperatura oscylowała w granicach zera, to na trybunach było gorąco. Jagiellońska Pszczółka też musiała zwilżać gardło żeby zagrzewać kibiców do dopingu.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl / n
12 z 13
Jonatan Straus w drugim spotkaniu z rzędu zagrał na lewej stronie obrony i spisał się całkiem nieźle. Na szczęście gol, który zdobył Ruch po jego błędzie nie został uznany, gdyż sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl
13 z 13
Na meczu w Białymstoku teoretycznie nie powinno być kibiców z Chorzowa. Komisja Ligi Ekstraklasy S.A. ukarała bowiem fanów Ruchu w związku z wydarzeniami, które miały miejsce podczas wcześniejszego spotkania z Legią Warszawa (remis 0:0). Kibice odpalili wtedy race oraz świece dymne i pojedynek został na kilka minut przerwany. Po tym zdarzeniu została odwieszona kara zakazu wyjazdowego, którą kibice z Chorzowa dostali wcześniej w zawieszeniu. A trzeba dodać, że do Białegostoku wybierało się około 1500 kibiców Ruchu.
Jak się jednak okazało ostatecznie stawili się oni i tak na stadionie w Białymstoku. Co prawda w mniejszej liczbie (około 300), ale byli obecni i wspierali swój zespół. Jak to było możliwe? Podobno zarejestrowali się w specjalnym systemie jako kibice Jagiellonii i wykupili bilety na sektor gości. Jak widać bawili się dobrze i nawet niska temperatura nie była im straszna.
Wszystkie komentarze