To, co niemożliwe jest obecnie w białoruskich publicznych instytucjach kultury, możliwe stało się w galerii w Białymstoku, oddalonej od granicy z Białorusią w prostej linii o 60 km. Galeria Arsenał - otwarta i uważna na to, co dzieje się w sztuce współczesnej u naszych wschodnich sąsiadów - oddała swą przestrzeń twórcom i kuratorom białoruskim, pracującym w rodzinnym kraju, jak i poza nim. Na ekspozycję (będzie czynna do 13 maja) składają się prace i działania ponad 20 artystów w zaskakujący sposób łącząc różne pokolenia, a sama wystawa jest przekrojową prezentacją sztuki białoruskiej, jej historycznego i współczesnego kontekstu, zawiłych powiązań na linii: człowiek, sztuka, historia, reżim.
Białostocka galeria wystawę realizuje wraz z Galerie für Zeitgenössische Kunst w Lipsku (gdzie wystawa będzie pokazywana w dniach 10 czerwca - 25 września) i Instytutem Goethego w Warszawie.
Praca nad ekspozycją trwała blisko rok.
- To był ciekawy czas, bardzo dużo się przez ten czas nauczyłam. Mamy sytuację, w której zaciera się granica między sztuką a protestem. Ujął mnie pomysł, proste przełożenie języka protestu na wystawę. Od początku była pomyślana jako gest solidarności z Białorusią w walce o wolność i demokrację. Nagła wojna w Ukrainie, będąca wynikiem inwazji Rosji, pokazuje nam jeszcze bardziej, jak bardzo zagrożone są obecnie te wartości - mówi Monika Szewczyk, dyrektorka Galerii Arsenał.
O doborze artystów i kluczu wystawy decydowała Anna Karpenko, urodzona w Mińsku kuratorka, obecnie mieszkająca i pracująca w Berlinie i Lipsku. Do współpracy - jako współkuratorkę zaprosiła Sophię Sadovskayą, edukatorkę i kuratorkę, mieszkającą i pracującą w Mińsku (niegdyś pracującą m.in. w Galerii Sztuki Współczesnej „Y" i w Narodowym Muzeum Sztuki Republiki Białorusi, obecnie zajmującą się edukacją i mediacją w obszarze sztuki).
Anna Karpenko mówiła przed wystawą: - Dobrze pamiętam naszą pierwszą rozmowę z Moniką Szewczyk. Od początku wykazywała wielką uważność, patrząc w stronę Białorusi. To dla nas niezwykle ważne, bo Białoruś zawsze była i jest w cieniu Europy, a Galeria Arsenał zawsze głośno i wyraźnie mówiła o Białorusi, o sztuce i artystach białoruskich. Bardzo dziękujemy za możliwość bycia i pracy tutaj. Wielką trudność stanowiła dla nas decyzja o nieodkładaniu wystawy na inny czas, ze względu na wojnę w Ukrainie. Jak wiadomo - Białoruś jest uczestnikiem konfliktu, co dla mnie jest wielkim dramatem. Ale, tak jak mówiła Monika Szewczyk - język sztuki jest obecnie jedyną formą wyrażenia protestu. To właśnie poprzez język sztuki możemy wyrazić protest przeciw opresji - mówiła Anna Karpenko. - Cieszę się, że jest tu z nami Sonia, współkuratorka, która dobrze wie, jak trudno jest być kuratorem w kraju, do którego obecnie jest trudno wjechać, a cóż dopiero zajmować się sztuką.
- Tak, spotykamy się w ciężkim, ciemnym czasie dla Białorusi. To też czas bardzo cichy, bo nie zobaczymy takich wystaw jak ta w Mińsku. Teraz działają tylko państwowe instytucje, w których tak naprawdę niewiele się dzieje, ale kuratorzy zostają, próbują pracować, tak, by nasz głos był słyszalny. Dlatego też dziękuję za możliwość bycia tutaj. Zwłaszcza że czas jest trudny - mówiła Sonia Sadovskaya. Anna Karpenko dodaje: - Instytucje są zamknięte, galerie są zamknięte, ludzie są w więzieniach, to naprawdę ciemny, czarny czas. W areszcie jest już ponad 1000 więźniów politycznych, wśród nich choćby Aleś Puszkin, performer artysta, który w ramach protestu zranił się podczas rozprawy. Tak wygląda teraz sztuka na Białorusi.
Jak dodaje kuratorka - wystawa „Gdy słońce jest nisko, cienie są długie" nie jest wystawą liniową, burzy liniowe postrzeganie czasu.
Na wystawie zobaczymy prace i działania artystów różnych epok i pokoleń (część z twórców wystawiała już w Galerii Arsenał) jak: Alexander Adamov, Irina Anufrieva, Bazinato, Evelina Domnitch / Dmitry Gelfand, Jazep Drazdowicz, Zhanna Gladko, Jan Helda , Siarhei Hudzilin, Zahar Kudin, Siarhiej Leskiec, Masha Maroz, Aliona Pazdniakova, Anton Sarokin, Ala Savashevich, Olga Sazykina, Sergey Shabohin, Jura Shust, Anna Sokolova, Masha Svyatogor, Władysław Strzemiński (kolejność alfabetyczna).
Niektórych, związanych z Białorusią twórców, jeśli chodzi o rok urodzenia, dzieli nawet sto lat. Są wśród nich m.in. artyści urodzeni w latach 50., 70., 80. i 90. Ale na wystawie są też obecni dwaj artyści urodzeni pod koniec XIX wieku i zmarli w latach 50. - Jazep Drazdowicz i Władysław Strzemiński - czołowy twórca polskiej awangardy, urodzony w Mińsku, a jednak nieznany i nieobecny w białoruskiej historii sztuki. Wystawa w białostockiej galerii w zaskakujący sposób łączy kilka na pozór nie przystających do siebie generacji.
Są na wystawie artyści białoruscy, którzy od dawna pracują i mieszkają poza granicami rodzinnego kraju, są też tacy, którzy zdecydowali się na pozostanie i tworzenie na Białorusi. Jak Bazinato, artysta działający w przestrzeni poza murami galerii, tworzący prace site specific.
- Obecnie jestem tutaj, ale wrócę na Białoruś. Tak, rzeczywiście mamy teraz czas wielkiej ciszy. Wcześniej pracowałem ze środowiskiem i w przestrzeni publicznej, ale po represjach staram się znaleźć inną, nową drogę, szukam miejsc wyludnionych, pracuję z naturą, np. w lesie, z materiałami ekologicznymi - mówił Bazinato.
W Mińsku mieszka i pracuje też Masha Maroz (rocznik 1991), kostiumolożka, założycielka i kuratorka platformy „Past Perfect", dokumentująca i popularyzującą dziedzictwo historyczne i etnograficzne Białorusi.
- Z perspektywy młodszego pokolenia chciałabym bardzo podziękować za uwzględnienie na wystawie pracy Drazdowicza [na wystawie obejrzeć można jego obraz z 1913 roku - red.]. To wielkie szczęście i zaszczyt być prezentowanym w tej samej przestrzeni co on. To ważne, że do nas wraca, choćby w ten sposób. Drazdowicz to postać wręcz mitologiczna, rodzaj herosa - mówiła Masha Maroz, podkreślając, jak istotna jest obecność na wystawie tego białoruskiego malarza, nauczyciela, etnografa i kosmologa (1888-1954).
Podobnie sądzi Evelina Domnitch, artystka urodzona w Mińsku, która wraz z Dmitrym Gelfandem tworzy artystyczny duet mieszkający i pracujący obecnie w Hadze: - Drazdowicz nie jest znany na Zachodzie, jestem wdzięczna za uwzględnienie jego sztuki. Dzięki temu możemy uczestniczyć równolegle w rzeczywistości sztuki. W ten sposób wystawa jest jak most między sztuką powstałą w czasach przed- i sowieckich, a młodą generacją, łączy różne perspektywy czasowe. Myślę, że to wielka siła tej wystawy.
Wystawę współtworzy też praca Zahara Kudina (1986-2019), zmarłego przed czterema laty artysty, malarza abstrakcyjnego, określającego swoją praktykę artystyczną neuro-sztuką i „malarstwem lewym okiem" (uszkodzenie wyrządzone przez jaskrę sprawiało, że bardzo słabo widział jednym okiem, co wpływało też w dużym stopniu na jego twórczość).
Jego mama, Nathalia Kudin przed wystawą mówiła: - Chcę podziękować za możliwość prezentacji prac mojego syna, który już nie jest obecny z nami. Myślę, że wielkim zaszczytem byłby dla niego fakt, że na wspólnej wystawie razem z nim obecny jest także twórca przez niego uwielbiany - Władysław Strzemiński, którego prace tak naprawdę w ogóle nie są znane na Białorusi. Są rzeczy, które łączą Zachara i Strzemińskiego - obaj byli badaczami - mówiła Nathalia Kudin.
Na wystawie oglądać możemy prace wykonane w różnych technikach (i w różnych okresach) - grafiki, obiekty, wideo, instalacje site-specific, obrazy, rzeźby, prace dźwiękowe, czy też „Teoria widzenia" z 1958 roku, jedna z fundamentalnych prac teoretycznych Władysława Strzemińskiego, ukończona przed 1947 roku, a wydana dopiero po jego śmierci ponad dziesięć lat później.
Jest na wystawie m.in. mocno osadzona i boleśnie aktualna praca Jury Shusta, artysty pracującego w Berlinie, który w swojej instalacji wideo w poruszający i zaskakujący sposób połączył dramat migrantów w lesie na polsko-białoruskiej granicy nagrywany m.in. za pomocą drona z baśnią „Dziewczynka z zapałkami" Andersena.
Wystawa nosi symboliczny tytuł: „Gdy słońce jest nisko - cienie są długie". Anna Karpenko, konstruując ekspozycję, sięgnęła m.in. do tekstów białoruskiego filozofa Ihara Babkou, który opisuje Białoruś jako „królestwo ruin".
- Babkou nazwał tak Białoruś, odwołując się do zjawisk porzucenia i osierocenia, a jednocześnie bogactwa miejsca częstokroć określanego w środkach masowego przekazu mianem „terra incognita" - precyzuje Anna Karpenko i tłumaczy też tytuł wystawy „Gdy słońce jest nisko - cienie są długie": - „Ruiny" wyznaczają granice swoistego przywrócenia każdej cywilizacji „naturze". Cienie stają się drogowskazami, które zamierzamy w różnorodny sposób interpretować i przedstawiać, doświadczając przygody z czasem odwrotu, z rozdartym i nieobecnym bytem w tle. Im dłuższe cienie, tym mniej jesteśmy w stanie dowiedzieć się o przedmiotach, które je rzucają. Wystawa prezentuje obraz historycznego i współczesnego kontekstu sztuki białoruskiej, ujawniając zawiłe powiązania między głęboko archaiczną naturą człowieka w wymiarze form społecznych, politycznych i kulturowych, a nieśmiałym pragnieniem przerwania błędnego koła represyjnych reżimów i powiązanych z nimi systemów - mówi kuratorka.
Za projekt graficzny wystawy odpowiada Anna Nałęcka-Milach. Wystawie towarzyszy też bogaty w informacje i ciekawy edytorsko katalog, przygotowany w języku polskim, angielskim i białoruskim.
Ekspozycji towarzyszą liczne wydarzenia. Jednym z najbliższych takich działań są m.in. warsztaty rodzinne z linorytu dla dzieci (9+) i ich opiekunów. Zajęcia odbędą się w niedzielę (3 kwietnia) w godz. 11-13, a poprowadzi je białoruska artystka wizualna Ala Savashevich (której praca jest też pokazywana na wystawie), doktorantka ASP w Krakowie, mieszkająca i pracująca we Wrocławiu.
Organizatorzy na warsztaty zapraszają tak: - Na krótkim kursie linorytu zanurzymy się w fascynującym i różnorodnym świecie tego rodzaju druku, który pozwala rozwijać swoją kreatywność i przekształcać pomysły w rzeczywistość. Poznamy specjalne narzędzia do stworzenia grafiki, a na końcu wykonamy własne odbitki. Krajobraz zmienia kolor i oświetlenie. Słońce wschodzi, zalewając wszystko swoim światłem. Gdy zachodzi, niebo staje się ciemne, ulice oświetlają latarnie i Księżyc. Każdy stworzy swój własny krajobraz lub jego małą część. Krajobraz, który pozostał w naszej pamięci.
Wstęp na warsztaty jest bezpłatny, materiały zapewnia Galeria Arsenał, ale obowiązuje rezerwacja miejsc. Zapisy przyjmowane są poprzez formularz: https://forms.gle/AmkfNdRBoFTz5pse9
Warunkiem wpisania na listę uczestników jest otrzymanie z Galerii Arsenał maila zwrotnego z potwierdzeniem przyjęcia zgłoszenia. Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc decyduje kolejność zgłoszeń.
2 kwietnia (sobota), godz.11
Oprowadzanie autorsko-kuratorskie. Spotkanie prowadzone w języku angielskim. Tłumaczenie konsekutywne na język polski
3 kwietnia (niedziela), godz.11
Warsztaty rodzinne z Alą Savashevich w Galerii Arsenał w Białymstoku. Obowiązują zapisy
6 kwietnia (środa), godz.18
Panel dyskusyjny: Artystki z Europy Środkowo-Wschodniej w czasach wojny. Uczestniczki: Katarzyna Hertz, Lada Nakonechna, Marina Naprushkina, Jana Shostak
Moderatorka: Anna Łazar. Spotkanie prowadzone w języku angielskim. Tłumaczenie symultaniczne na język polski. Miejsce: Galeria Arsenał w Białymstoku, A. Mickiewicza 2. Spotkanie transmitowane na żywo (Facebook)
10 kwietnia (niedziela), godz. 11
Oprowadzanie w języku białoruskim. Przewodniczka: Alina Wawrzeniuk.
13 kwietnia-13 maja (wtorek-niedziela), godz. 10-17
WY-twórcy, czyli bezpłatne samoobsługowe koszyki dla rodzin i przyjaciół z zestawami kreatywnych zadań pogłębiających odbiór wystawy.
21 kwietnia - 13 maja
Gra edukacyjna online z wykorzystaniem platformy SEPPO. Obowiązują zapisy.
23-24 kwietnia (sobota-niedziela)
Międzypokoleniowe warsztaty dla młodzieży i dorosłych z Rufiną Bazlovą. Warsztaty prowadzone w języku białoruskim. Obowiązują zapisy.
28 kwietnia (czwartek), godz. 18
Wykład Olgi Archipovej: Jazep Drazdowicz - artysta transgresywny.
7 maja (sobota), godz.11
Partycypacyjne oprowadzania po wystawie przygotowane przez Olgę Mzelskaya, kuratorkę platformy kulturalno-artystycznej ARTONIST. Miejsce: Galeria Arsenał w Białymstoku, A. Mickiewicza 2.
8 maja (niedziela), godz. 11
Oprowadzanie w polskim języku migowym. Przewodniczka: Agnieszka Kołodziejczak
11 maja (środa), godz. 18
Panel dyskusyjny: Gdy głos grzęźnie w gardle: reakcje pola sztuki na wojnę i protesty polityczne z udziałem artystek i artystów, kuratorek i kuratorów z Białorusi i Ukrainy. Moderatorka: Lena Prents.
Spotkanie online prowadzone w języku angielskim. Tłumaczenie symultaniczne na język polski. Spotkanie transmitowane na żywo (Facebook)
13 maja (piątek)
Białystok: First Station West. Całodniowe działanie składające się z serii performansów w przestrzeni miejskiej w wykonaniu grupy Public Movement. Kuratorka: Katarzyna Różniak
Na wystawę i wszystkie wydarzenia towarzyszące - wstęp wolny. Zapisy na wydarzenia - na stronie galeria-arsenal.pl . Warunkiem uczestnictwa jest otrzymanie wiadomości mailowej z potwierdzeniem
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze