Zatrzymani aktywiści spędzili na policyjnym „dołku" już dwie noce. W momencie skierowania wniosku aresztowego do sądu, maksymalny czas na zatrzymanie wydłuża się o 24 godziny, do 72 godzin w sumie.
Sąd Rejonowy w Sokółce wyznaczył termin posiedzenia w sprawie rozpatrzenia wniosku na dziś (31.08) na godz. 16.15.
W niedzielę po godz. 17 w pobliżu miejscowości Szymaki na polsko-białoruskiej granicy pojawiła się 13-osobowa grupa aktywistów, wśród których byli m.in. Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog, osoby z organizacji pomagających uchodźcom, ale przede wszystkim osoby prywatne. Szymaki w powiecie sokólskim znajdują się około 15 km od Usnarza Górnego, gdzie od ponad trzech tygodni w beznadziejnej sytuacji tkwi grupa 32 Afgańczyków – mężczyzn i kobiet (najmłodsza dziewczynka ma 15 lat) – pilnowanych z jednej strony przez białoruskich pograniczników, a z drugiej przez polską Straż Graniczną i wojsko.
Akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa była błyskawiczna. Aktywiści uzbrojeni w liny i specjalne nożyce wbiegli na pas graniczny, dopadli do ogrodzenia, specjalnymi nożycami przecięli druty (a przynajmniej tak im się wydawało, choć na filmach z akcji nie ma na to dowodów), przyczepili do nich liny i rozciągnęli fragment ogrodzenia na parę metrów. To nieprawda, że podpięli płot do auta, jak informuje Straż Graniczna. Busy, którymi przyjechali z Warszawy, zaparkowali około 200 metrów od miejsca akcji.
Akcję przeprowadzili z otwartymi przyłbicami, przyznając się do niej i mając świadomość konsekwencji, jakie ich spotkają. W oświadczeniu, które podpisało 13 osób, apelują: „Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami".
Cała trzynastka została zatrzymana w niedzielę i umieszczona w pomieszczeniach dla osób zatrzymanych, czyli na tzw. dołku – część w Sokółce, ale z braku miejsca reszta została przewieziona do PDOZ w Białymstoku.
Zdaniem policji zniszczono około 15 metrów siatki. Dokładnie stratę oszacowano na 638 zł, czyli nieznacznie więcej niż 500 zł będące granicą wykroczenia i przestępstwa.
Wszystkim przesłuchiwanym osobom postawiony został zarzut uszkodzenia mienia w powiązaniu z tzw. występkiem chuligańskim – miały się go dopuścić działając z oczywiście błahego powodu, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego. Zaostrza to sankcję, a za zniszczenie mienia i tak grozi im nawet do 5 lat więzienia.
Straż Graniczna poinformowała też, że kieruje do sądu wnioski o ukaranie wszystkich 13 osób za wejście na pas drogi granicznej, za co grozi im grzywna do 5 tys. zł.
O akcji obywatelskiego sprzeciwu ostro wypowiedzieli się m.in. minister obrony narodowej oraz minister administracji i spraw wewnętrznych. Dlatego nie powinny dziwić poważne zarzuty i wniosek o areszt tymczasowy – zwierzchnicy tego wymagali.
Prokurator Artur Kuberski, szef Prokuratury Rejonowej w Sokółce tłumaczy: – Istnieje obawa matactwa, ponieważ osoby te nie przyznają się do winy i odmawiają składania wyjaśnień. Oraz obawa, że się ukryją.
– Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest cały czas napięta – mówił we wtorek (31 sierpnia) na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki, tłumacząc dlaczego Rada Ministrów postanowiła wystąpić do prezydenta z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego w części województw podlaskiego i lubelskiego na okres 30 dni.
– Musimy powstrzymać te agresywne działania hybrydowe, które są prowadzone według scenariusza napisanego w Mińsku.
Wąski (około 3 km od granicy) pas obejmie 115 miejscowości w Podlaskiem i 68 w Lubelskiem. Będą obowiązywały tam restrykcje. Osoby niezwiązane na stałe z miejscowościami w pasie, „nie będą mogły co do zasady tam przebywać".
– Żadnych wycieczek, happeningów, manifestacji w tym pasie nie będzie można organizować – zapowiedział Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.
– Pewne nieodpowiedzialne zachowanie ze strony aktywistów zdynamizowało nasze myślenie w kierunku wprowadzenia odpowiednich środków, które dadzą instrumenty funkcjonariuszom straży granicznej i wojsku do reagowania – przyznał Morawiecki.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Bo w gruncie rzeczy są trzy:
(1) surowa kara - nic z tego, skończy się grzywną,
(2) obawa ucieczki lub ukrycia się - naprawdę oni uciekną? Po ustaleniu ich danych trzeba będzie ich ściągać do sądu - po co?
i
(3) obawa matactwa procesowego - po dowodach w postaci zdjęć i filmów prokuratura boi się "matactwa", to jakiś żart?
Pod publiczkę, panie Ziobro, mam tylko nadzieję, że wolne sądy (nadal) są...
sąd odeśle prokuraturę na drzewo w 5 minut
"Prokurator Artur Kuberski (...) tłumaczy: ? Istnieje obawa matactwa, ponieważ osoby te nie przyznają się do winy i odmawiają składania wyjaśnień"
Czyli kodeks na wschodzie kraju już nie obowiązuje??? A prawo do nieprzyznania się do winy także? Odmowa wyjaśnień również?
Mentalny, pisowsko-prokuratorski wschód, czy "jedynie" lapsus językowy ?
Tak jest, potrzebny jest areszt.. wydobywczy!
na lewaków byłoby ok, sam dokupię drutu i dam na ogrodzenie
Powinno się ją mocować 1,8 metra nad ziemią na ogrodzeniu albo ściśle pilnować, czego poowdzenak życzę przy 400 km granicy.
Czy pisowskim ogranicznikom to przeszkadza, że łamią prawo?.
pewnie chciałbyś poczekać na stan wyjątkowy i postawić ich pod ścianą. Znam ten typ myslenia ze stanu wojennego, byli tacy co tak chcieli i tacy co powiedzieli, że skierują broń w drugą stronę.