We wszystkich białostockich kościołach, które odwiedziliśmy w czasie niedzielnych (15 marca) przedpołudniowych i popołudniowych nabożeństw, wierni komunię przyjmowali do ust mimo sugestii przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego czy metropolity białostockiego abp. Tadeusza Wojdy, aby raczej przyjmować ją na rękę lub w formie duchowej.
W białostockich świątyniach katolickich – zgodnie z zaleceniami hierarchów kościelnych – w kadzielnicach nie było wody święconej, konfesjonały na wysokości głów spowiedników i spowiadających się były wyłożone foliami oraz przekazywano sobie znak pokoju nie podaniem ręki, ale wyłącznie skinieniem głową. Wierni zachowywali między sobą bezpieczną odległość.
Nabożeństwu, które rozpoczęło się o godz. 8 w kościele św. Rocha w Białymstoku, przewodniczył proboszcz tej parafii ks. Tadeusz Żdanuk. W homilii – wyraźnie o wielkopostnym charakterze – twierdził, że „smutne jest to, iż ludzie pragną zaspokoić swoje serca dobrami materialnymi”. Cytował słowa Johanna Wolfganga Goethego: „W tej gonitwie za pieniędzmi, przyjemnościami i radością czułem się jak szczur, który połknął truciznę. Pędzi on z nory do nory, pożera wszystko, co napotyka do zjedzenia. Pije wszystko, co może dostać, a mimo wszystko trucizna pali go niby nieugaszony ogień”.
Przestrzegał przed „fałszywymi pragnieniami”, jakimi są – jak wyliczał – alkohol i inne używki oraz seks. Modlono się także za ojczyznę.
Do epidemii koronawirusa nawiązał dopiero w końcu nabożeństwa. Odczytał dwa zarządzenia metropolity Wojdy dotyczące m.in. dyspensy, jakiej udzielił niektórym grupom wiernych od uczestnictwa w niedzielnych mszach, i zachowania w kościele w ich trakcie (rozporządzenia wisiały też na tablicy ogłoszeń). Wspominał (za abp. Wojdą) o potrzebie w obecnej sytuacji zachowania szczególnej ostrożności, opieki nad osobami starszymi czy możliwościach uczestnictwa w nabożeństwach transmitowanych przez środki masowego przekazu. Informował także o dodatkowych mszach niedzielnych, jakie także w tym kościele mają odbywać się, aby rozładować potencjalny tłum (tu będą o godz. 15), oraz o odwołanych w najbliższym czasie spotkaniach wspólnot parafialnych czy zbiorowych pielgrzymkach.
Koronawirus. Rośnie liczba osób w kwarantannie w województwie podlaskim
W czasie mszy wybrzmiały słowa hymnu: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie! Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie!”.
Ks. Żdanuk zalecał uczestniczącym w niedzielnej porannej mszy zapoznanie się z artykułem „Czy komunia na rękę” z ostatniego numeru tygodnika „Gość Niedzielny”, w którym opublikowano też wywiad z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim o „działaniach państwa w walce z koronawirusem” pod znamiennym tytułem: „Apeluję o spokój, państwo działa!”.
Jak policzyliśmy (razem z duchownymi i innym posługującymi do mszy) obecnych było w końcu tego nabożeństwa nieco ponad 50 osób, głównie starsi wiekiem. Zaraz po nabożeństwie proboszcz parafii św. Rocha jednak zdecydowanie stwierdził, że uczestniczyło we mszy dokładnie 45 osób. Na nasze pytanie, skąd ma tak dokładne wyliczenia i jak to się stało, że tym razem na poranną niedzielną mszę przyszło właśnie tylko tyle osób (maksymalnie może brać udział w zgromadzeniach publicznych, w tym nabożeństwach wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych, 50 osób – zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem szefa MSWiA), a zarazem mniej niż zwykle, odparł:
– A to już moja tajemnica. Nasi wierni są tak posłuszni Bogu i Kościołowi, i jego wszelkim zarządzeniom, że nie trzeba im niczego nakazywać, a w tym wypadku stać z pałką i liczyć.
Dodał: – Doczekaliśmy dziwnych czasów, że władze świeckie kontrolują Kościół. Nie wypada. Kościół kieruje się swoimi prawami, kanonicznymi. Jednak wypełniamy zalecenia władz świeckich i Episkopatu.
W odniesieniu do zalecenia, aby komunia była podawana i przyjmowana na rękę – a w kościele św. Rocha on i jeszcze jeden z księży podawali ją w geście sugerującym, że kierowana jest tylko do ust – ks. Żdanuk stwierdził: – Nikogo na siłę nie zmusimy, nikogo nie można uszczęśliwić na siłę. Od wieków tak było i jest [że komunia przyjmowana jest do ust – red.]. Parafianie są doświadczeni i do komunii przystępują, kierując się oczyma wiary.
I odesłał nas do artykułu o komunii na rękę w „Gościu Niedzielnym”.
Z kolei jednej z przedpołudniowych mszy w białostockiej archikatedrze katolickiej – kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – na jakiej byliśmy obecni, przewodniczył proboszcz tej parafii ks. Henryk Żukowski. Przyszło na nią ponad 20 wiernych. Byli starsi, ale też osoby w średnim i młodym wieku, wśród nich nawet mężczyzna z małym dzieckiem na ręku. W przedsionku tego kościoła na stoliku leżała lista, na której można było udzielić poparcia Andrzejowi Dudzie jako kandydatowi na prezydenta, potrzebna do zarejestrowania jego kandydatury.
W końcu mszy ks. Żukowski omówił treść rozporządzeń abp. Wojdy i zwracał się do wiernych: – W tej sytuacji [pandemii koronawirusa – red.] trzeba nam jeszcze większej modlitwy, ufności w Boga. Trzeba jeszcze silniej opierać nasze życie na wierze. Bo może nas ocalić.
Koronawirus. Nie wszyscy mogą zostać w domach, bo ich nie mają. SOS dla bezdomnych
Apelował o modlitwę do Matki Bożej Miłosierdzia (jest ona patronką archidiecezji białostockiej), której obraz z jej wizerunkiem ukoronowanym koronami papieskimi znajduje się w kapliczce tej świątyni. Obraz ten to kopia obrazu namalowanego w 1927 r. przez Łucję Bałzukiewiczównę. W 1977 r. kaplicę i ołtarz, w której się znajduje, poświęcił kard. Karol Wojtyła. Zaraz po tym apelu wierni modlili się: „Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...”.
W cerkwiach także w Podlaskiem, w tym w Białymstoku, nabożeństwa odbywają się bez żadnych ograniczeń. Święty Sobór Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w sprawie pandemii koronawirusa ma wydać stanowisko dopiero we wtorek (17 marca). Do tego czasu wszystkie nabożeństwa odbywają się bez zmian.
W niedzielę w białostockim soborze katedralnym św. Mikołaja Cudotwórcy odprawiano nabożeństwa z okazji II niedzieli Wielkiego Postu – św. Grzegorza Palamasa. Tym razem był także molebien – modlitwa głoszona „w czasie morowego powietrza i śmiercionośnej zarazy”.
Boskiej Liturgii o godz. 10 przewodniczył tu ordynariusz diecezji białostocko-gdańskiej abp Jakub. Wraz z chórem i duchowieństwem sprawującym ją było tu zdecydowanie ponad 50 osób (na wcześniejszej liturgii tutaj – o wiele mniej). To, jak i poprzednie nabożeństwo transmitowane były przez telewizję publiczną.
Wierni w katedrze tradycyjnie pochodzili do ikony położonej jak zawsze na środku świątyni (na przeciw Carskich Wrót), oddawali jej cześć, dotykając szybki, za którą się znajduje, i ją całując.
Tuż przed nabożeństwem o godz. 10 abp Jakub mówił „Wyborczej”: – Trudno sobie wyobrazić, abyśmy w niedzielę Wielkiego Postu nie odprawiali liturgii. Wierni będą przybywać jednak według uznania. Dzisiaj też odmawiamy szczególną modlitwę [„w czasie morowego powietrza i śmiercionośnej zarazy” – red]. Odmawia się ją, jeśli są rzeczywiście jakieś kataklizmy czy epidemie. Tak było zawsze praktykowane w Cerkwi i tak czynimy dzisiaj.
Pytany o jakieś szczególne środki ostrożności sanitarno-epidemiologicznej w czasie nabożeństw w okresie pandemii koronawirusa abp Jakub stwierdził: – Myślę, że każdy wie, że powinien się inaczej zachowywać, a żadnych instrukcji nie wydawaliśmy.
Przyznał też, że nie ma możliwości, aby w jakiś specjalny sposób ograniczyć liczbę wiernych uczestniczących w nabożeństwach do 50 osób. Dodał: – Każdy wierny decyduje o uczestnictwie w nabożeństwach według własnego uznania. Tak jak każdy wierny decyduje o tym, czy podjedzie do ikony i odda jej cześć.
Polska w czasach koronawirusa. Czekamy na wasze spostrzeżenia, o czym powinniśmy napisać. Piszcie: listy@wyborcza.pl lub redakcja@bialystok.agora.pl.
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Szykuje się interesujący eksperyment. Róbcie tak dalej. Zobaczymy, czy bozia was ochroni i która - ta katolicka, czy bozia prawosławna
Potrzebne są konkretne, kategoryczne zarządzenia od rządzących władz świeckich, na poziomie Ministra Zdrowia i poszczególnych wojewodów. Szkodliwe działanie nieodpowiedzialnych hierarchów kościołów narażających wiernych, to najwyższa głupota, brak odpowiedzialności za drugiego człowieka. Domagam się ograniczenia wszelkich zbiorowisk do 5 osób, przy zachowaniu należytej ostrożności. Wlepiać mandaty opornym . Kościoły jako instytucje wraz z głupiomądrymi księżmi w czasie stanu wyższej konieczności mają obowiązek wypełniać zarządzenia władz tak długo jak będzie to konieczne. jeszcze do wykorzystania jest prawo karne. Ani modlitwa, ani wiara nigdy nikogo nie ustrzegły przed zakażeniem. Zdrowy rozsądek, rozum tak. W tej materii należy zdać się na wiedzę i zalecenia lekarzy . Wygląda na to, że księżom niektórym, oraz wyznawcom niesubordynowanym praktyki religijne odebrały resztki rozsądku, o ile w ogóle go mieli kiedykolwiek. Kościół jako instytucja zawsze korzystał na nieszczęściach, klęskach ludzkości. Papież Franciszek oznajmiając, że uda się z pielgrzymką pieszą wokół Rzymu daje hasło do niesubordynacji w obliczu stanu pandemii. Chyba, że komuś wyraźnie zależy na usunięciu z żywych osób starszych i tych z współistniejącymi jednostkami chorobowymi.
Nie jest istotna nazwa, lapsusy słowne zdarzają się każdemu, ale wiadomo o co chodzi. Wody nie było w kropielnicach, ale za to kompletnie nieodpowiedzialni wierni dotykając palcami nóg figurek na krzyżu, lub dotykając ikony, a co więcej niektórzy całują jeden po drugim, narażają nie tylko siebie, ale też innych . Tylko brak wiedzy, lub kompletna impregnacja mózgu na wiedzę u fanatyków religijnych i zdawanie się na dryfowanie po oceanie losu jest bardzo wygodne - wyłącza myślenie i zdrowy rozsądek.