Szukali, dzwoniąc do emerytów, którzy niegdyś u nich uczyli, pytając w sąsiednich szkołach, wśród niestrajkujących katechetów. Mimo strajku starają się, by egzaminy gimnazjalne się odbyły, bo są dla dzieci bardzo istotne – w dużej mierze decydują o ich dalszej edukacji. Aby były ważne, piszących musi nadzorować określona przepisami liczba osób do tego uprawnionych. W związku z akcją strajkową MEN złagodziło wymagania wobec osób, które mogą w komisjach zasiadać.
To walka o godność. Strajk nauczycieli w Podlaskiem [ZDJĘCIA, WIDEO]
Jak informuje Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łomży, egzamin gimnazjalny ma zdawać ponad 10 tys. uczniów w 228 gimnazjach publicznych i niepublicznych w regionie.
We wtorek około południa warszawski magistrat podał do publicznej wiadomości dane, że 123 szkoły w stolicy są już gotowe do przeprowadzenia egzaminu dla 12 tys. uczniów. Prezydent Rafał Trzaskowski dodawał, że jeszcze w poniedziałek w 52 szkołach brakowało członków komisji nadzorujących, ale dyrektorzy nie poddawali się. W skali miasta około południa wciąż brakowało 179 pedagogów dla blisko 1400 uczniów.
Niestety, w Białymstoku nikt takich kompleksowych danych nie zebrał. W urzędzie miasta odesłano nas do kuratorium.
– Nie mamy żadnego sygnału od dyrektorów, by gdzieś egzaminy miały się nie odbyć – mówi Małgorzata Palanis, rzeczniczka prasowa Kuratorium Oświaty w Białymstoku.
Urzędnicy dostrzegają, że problem jest. Kurator oświaty Beata Pietruszka apeluje, by na czas egzaminów nauczyciele zawiesili strajk. Zapewniając jednocześnie, że egzaminy gimnazjalne i ósmoklasistów w województwie podlaskim nie są zagrożone.
– Wierzę, że jutro te egzaminy się odbędą – mówiła kurator dziennikarzom. – Robimy wszystko, żeby były, ponieważ za chwilę zaczyna się rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych. Uczniowie powinni mieć zapewniony komfort tego, że spokojnie będą mogli przystąpić jutro do egzaminów.
Strajk nauczycieli. Nie da się wykluczyć, że w strajku biorą udział członkowie Solidarności
Kuratorium gromadzi bazę danych osób chętnych i gotowych do udziału w komisjach nadzorujących. Do godz. 10 we wtorek zgłosiło się 250 takich osób w całym województwie. Dyrektorzy, którym jeszcze brakuje rąk do pracy, mogą się po takie osoby zgłosić. – Także my, pracownicy pedagogiczni kuratorium możemy uczestniczyć w pracach komisji i jesteśmy na to gotowi – deklaruje Małgorzata Palanis.
Według wykładni ministerstwa edukacji, członek komisji może w niej pracować na zasadzie wolontariatu albo można zawrzeć z nim umowę cywilno-prawną – zlecenia.
Gdy rozmawiałam we wtorek przed południem z dyrektorem Zespołu Szkół Integracyjnych nr 1 w Białymstoku Piotrem Górskim, przyznawał, że jeszcze jest na etapie kompletowania składu komisji. W jego gimnazjum zdawać ma sześć klas trzecich. Dyrektor postanowił zebrać wszystkich uczniów na sali gimnastycznej. Pilnować ich będą nauczyciele „wypożyczeni” z innych szkół oraz katecheci.
Dokładnie tyle samo klas ma przystąpić do egzaminów w innej dużej białostockiej szkole – Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 5 przy ul. Magnoliowej. Jego dyrektor Dariusz Mierzyński ciężko wzdycha, chyba może już powiedzieć, że udało się opanować sytuację. Najtrudniej było z zebraniem komisji na piątek, bo uczniowie Publicznego Gimnazjum nr 18 zdawać mają dwa języki, konieczny był też arkusz dostosowany dla jednego zdającego, a więc – trzy dodatkowe komisje. Również trzeba zmienić miejsce i pisać na sali gimnastycznej.
W zespole na Magnoliowej w zasadzie nie strajkuje tylko parę osób: dyrektor, panie wicedyrektorki, katecheci i dwoje nauczycieli. A poza tym – wszyscy. Dyrektor Mierzyński przyznaje, że gdyby dyrektorem nie był, też wziąłby udział w proteście. I że rodzice podeszli do akcji z ogromną wyrozumiałością. Ani w poniedziałek, ani we wtorek nikt nie przysłał do szkoły ani jednej swojej pociechy. Wiadomo, że w środę do szkolnej świetlicy przyjdzie jedno dziecko i znajdzie tu opiekę.
– Jestem zbudowany postawą rodziców, dziękujemy im za tę wyrozumiałość. To naturalne, że się obawiają, denerwują, ale mimo tego otrzymujemy od nich sygnały poparcia, sympatii. Właśnie w ten sposób zdajemy egzamin z postawy obywatelskiej – dodaje Dariusz Mierzyński.
Według danych Związku Nauczycielstwa Polskiego – głównego organizatora akcji protestacyjnej – w całej Polsce bierze w niej udział ponad 15 tys. szkół i przedszkoli. W Podlaskiem są to 332 placówki (61 proc. wszystkich), około 7 tys. nauczycieli oraz pracowników obsługi i administracji.
Strajk nauczycieli nie słabnie. W Podlaskiem protestuje ponad 61 proc. placówek
Od tych danych różnią się informacje zebrane przez Kuratorium Oświaty w Białymstoku od dyrektorów placówek oświatowych (ale wszystkich, łącznie z bursami szkolnymi czy bibliotekami pedagogicznymi) i zgodnie z nimi strajkuje 39 proc.
Z kolei białostocki magistrat podaje, że w mieście strajkuje 80 proc. przedszkoli, 100 proc. szkół podstawowych i 96 proc. ponadgimnazjalnych. Powołany przez prezydenta zespół ds. monitorowania sytuacji organizacyjnej przedszkoli, szkół i placówek oświatowych od rozpoczęcia strajku spotyka się – i będzie się spotykał – codziennie. Strajk ma być prowadzony do odwołania, do osiągnięcia przez zdesperowanych nauczycieli ich postulatów: podwyżek zarobków, odzyskania godności zawodu, wyprostowania „deformy” edukacji.
Po południu wiceprezydent Białegostoku Rafał Rudnicki napisał w mediach społecznościowych: "Z danych przekazanych przez dyrektorów szkół, rozpoczynające się jutro egzaminy gimnazjalne, mimo strajku nauczycieli w Białymstoku odbędą się we wszystkich placówkach oświatowych. Dziękuję za ogromne zaangażowanie ze strony dyrektorów szkół, którzy odpowiadają za zorganizowanie egzaminów. Oby Kuratorium Oświaty i OKE także udzieliły wsparcia jak miasto Białystok".
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze