Koalicja Obywatelska w Białymstoku więc triumfuje. Nie będzie powtórki sprzed czterech lat, kiedy w wyborach prezydenckich wygrał wprawdzie Tadeusz Truskolaski, ale w radzie miasta większość miało Prawo i Sprawiedliwość. Ostatnia kadencja była więc pełna kłótni politycznych i przepychanek.
Teraz to się zmieni.
W niedzielny wieczór politycy związani z Koalicją Obywatelską mówili, że liczą po cichu na piętnaście mandatów, ewentualnie – jeśli będzie taka potrzeba – na stworzenie wspólnego bloku z przedstawicielami Inicjatywy dla Białegostoku. W poniedziałek (22.10) musieli mieć zaskoczone miny, kiedy okazało się, że... mają samodzielną większość. Podobnie jak w okręgu Białystok do sejmiku podlaskiego.
Ostatecznie Koalicja Obywatelska – w jej składzie są ludzie z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Komitetu Truskolaskiego oraz Forum Mniejszości Podlasia – w radzie miejskiej zdobyła 16 mandatów. Do rady dostali się: Tadeusz Truskolaski, Katarzyna Bagan-Kurluta, Tomasz Kalinowski, Jowita Chudzik, Adam Musiuk, Marcin Moskwa, Łukasz Prokorym, Katarzyna Jamróz, Stefan Nikiciuk, Maciej Biernacki, Ksenia Juchimowicz, Karol Masztalerz, Katarzyna Kisielewska-Martyniuk, Andrzej Perkowski, Joanna Misiuk, Jarosław Grodzki. Wiadomo już, że miejsce Truskolaskiego w radzie zajmie piłkarz Jagiellonii Rafał Grzyb.
W klubie jest sporo nowych nazwisk. Ze „starych” radnych są tu jedynie Masztalerz i Grodzki (reprezentują Komitet Truskolaskiego), Adam Musiuk i Stefan Nikiciuk (z Forum Mniejszości Podlasia) oraz Maciej Biernacki (PO). Reszta to nowicjusze.
Ciekawostką jest to, że Forum Mniejszości Podlasia reprezentować będzie w sumie aż pięcioro radnych. Do rady weszli wszyscy startujący w wyborach z list KO reprezentanci FMP (Kalinowski, Musiuk, Nikiciuk, Juchimowicz, Misiuk).
Podobny wynik Platforma Obywatelska uzyskała w wyborach w 2010 r. Później jednak część radnych odeszła z klubu (ostatecznie zasiliła szeregi PiS).
Czy Truskolaski nie obawia się powtórki z rozrywki?
– Sytuacja jest inna niż po wyborach w 2010 r. Teraz nikt nie ma separatystycznych zapędów, nie sądzę, że nastąpi podział klubu – stwierdził w rozmowie z „Wyborczą”.
Jednocześnie zadeklarował, że chciałby skorzystać z... doświadczeń osób związanych z Inicjatywą dla Białegostoku. Ta siła polityczna w mieście nie będzie mieć swojego przedstawiciela.
Jak wygląda krajobraz po drugiej stronie sceny politycznej? Dwunastoosobowa drużyna spod znaku PiS wygląda następująco – do rady mandaty zdobyli: Jacek Chańko, Konrad Zieleniecki, Henryk Dębowski, Piotr Jankowski, Alicja Biały, Mariusz Gromko, Zbigniew Klimaszewski, Katarzyna Siemieniuk, Sebastian Putra, Agnieszka Rzeszewska, Mateusz Sawicki i Paweł Myszkowski. Właściwie wszyscy zasiadali w ławach radnych w kończącej się kadencji. Nową twarzą jest jedynie Mateusz Sawicki. W kampanii dał się poznać jako... kierownik budowy kościoła Matki Bożej Różańcowej na Antoniuku. Prywatnie to syn właściciela Jaz-Budu, zasiada też w zarządzie tego dewelopera.
Na pewno niespodzianką jest brak w radzie wieloletniego radnego Kazimierza Dudzińskiego czy też Tomasza Madrasa. Do rady nie wszedł także dotychczasowy przewodniczący miejskiej komisji kultury Krzysztof Stawnicki, który wymyślił nagrodę Kulturalne Gryfy.
Ostatecznie do rady nie dostało się żadne inne ugrupowanie. Trzecią siłą w mieście mogła być Inicjatywa dla Białegostoku, na czele której stanęła kandydująca na prezydenta Białegostoku Katarzyna Sztop-Rutkowska (w wyborach na prezydenta otrzymała 4,2 proc. głosów).
Inicjatywa dla Białegostoku: Liczymy na trzy mandaty w radzie miejskiej
W poniedziałek rano krążyły słuchy, że Inicjatywa zdobędzie jeden mandat. I że będzie to mandat Wojciecha Koronkiewicza (w mijającej kadencji był jedynym przedstawicielem Lewicy w radzie; w wyborach wystartował na prezydenta Białegostoku, ale ponad miesiąc temu zrezygnował, przekazał swoje poparcie Inicjatywie dla Białegostoku, i do rady miejskiej startował z jej listy; dziś można go uznać za największego przegranego w wyborczym rozdaniu).
Ostatecznie Inicjatywa dla Białegostoku skończyła bez mandatu.
Przy dzieleniu mandatów żadnego nie uzyskał też komitet Białystok na Tak byłego senatora Platformy Obywatelskiej Tadeusza Arłukowicza. Najgorszy wynik zanotował komitet Spoza Sitwy.
Wiadomo już, że w Białymstoku nie dojdzie do dogrywki w wyborach prezydenckich. W niedzielę (21.10) wieczorem Truskolaski – według badań exit pool – mógł liczyć na 51,6 proc. głosów. W poniedziałek (22.10), po podliczeniu wszystkich głosów okazało się, że zdobył poparcie 56,2 proc.
Jego kontrkandydat z PiS - Jacek Żalek - otrzymał ostatecznie 30,2 proc. głosów. Zaś Tadeusz Arłukowicz (z własnego komitetu) dostał poparcie 7,9 proc. mieszkańców Białegostoku (chwilę po zamknięciu urn wedle exit poll miał 10 proc. głosów)
Tadeusz Arłukowicz trzeci w Białymstoku
56,2 proc. poparcia dla Tadeusza Truskolaskiego oznacza, że już zdobył władzę na kolejne pięć lat.
– Jestem bardzo zadowolony z wyniku – mówi w rozmowie z „Wyborczą” Tadeusz Truskolaski, stary nowy prezydent Białegostoku. – Trudno się robi kampanię, kiedy ma się przeciwko sobie premiera rządu, prezesa partii, wicepremierów i ministrów, którzy przyjeżdżali do Białegostoku, by wspierać swego kandydata. Ja jednak mam za sobą społeczeństwo, trafiałem do mieszkańców. Miałem realny program, który teraz będziemy mogli spokojnie realizować. W kampanii wyborczej z kandydatami do rady zrobiliśmy tytaniczną pracę. Odbyliśmy 45 spotkań na ulicach. Nie były to spotkania ustawiane, wychodziliśmy do ludzi i rozmawialiśmy.
Przed czterema laty musiał walczyć w dogrywce. Mówi, że wtedy jednak sytuacja była inna.
PiS przełyka porażkę Żalka i wierzy w drugą turę
W 2014 r. byłem lekko „poraniony” sprzedażą MPEC-u. Mieszkańcy odczuwali strach wywołany referendum, do którego poszło 25 proc. uprawnionych do głosowania. To było 40 parę tysięcy mieszkańców. Kampania w poprzednich wyborach była kampanią negatywną. Gdyby teraz miała miejsce druga tura, znów mielibyśmy najazdy polityków PiS z obietnicami – dodaje Truskolaski.
Najpoważniejszy kontrkandydat Truskolaskiego podsumował swoją przegraną kampanię wyborczą podczas konferencji prasowej. Jacek Żalek dziękował za oddane głosy i przekuwał przegraną w sukces:
– Udało mi się poprawić najlepszy wynik, jaki dotąd był kandydata PiS na prezydenta Białegostoku. O 13 proc. udało mi się ten wynik powiększyć [co Jacek Żalek miał na myśli, nie do końca wiadomo – w 2014 r. Jan Dobrzyński z PiS w pierwszej turze wyborów na prezydenta Białegostoku uzyskał 34,16 proc., Żalek zaś – cztery lata później uzyskał 30,2 proc. – red.]. Dziękuję wszystkim, którzy nie zlekceważyli tych wyborów i oddali swój głos.
W Łomży dogrywka. Między obecnym prezydentem a jego byłą zastępczynią
Zaraz potem Żalek dodał: – Przekonanie, że wszystko za nas zrobi prezes Kaczyński i można pozostać w domu, doprowadziło do tego, że zmobilizowana opozycja dała nam przykład, jak wygrywać wybory. Bo to wyborcy zjednoczonej opozycji byli zmotywowani, poszli do wyborów, przesądzili o takim, a nie innym wyniku tego głosowania. Życzę jak najlepiej nowym władzom. Mam nadzieję, że ten nowy garnitur polityczny weźmie pełną odpowiedzialność za rozwój miasta i deklaruję swoją pomoc i to, że będę do dyspozycji pana prezydenta. Mam nadzieję, że jak najwięcej środków rządowych będzie trafiało do Białegostoku i deklaruję tutaj pełną współpracę z panem prezydentem.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze