Chodzi o przygotowania do koncertu organizowanego w operze ponad półtora miesiąca temu, podczas których profesor doznał urazu barku.
Do redakcji przyszedł anonimowy mail następującej treści:
„Piszę do Państwa w sprawie tragicznej śmierci profesora Jerzego Śródkowskiego. (...) Profesor prowadził Chór im. Stanisława Moniuszki pod szyldem Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury. W tym roku chór obchodził 30-lecie działalności, profesor Śródkowski obchodził 60-lecie pracy artystycznej (i swoje 90 urodziny!), a WOAK również 60-lecie swojej działalności. Z tej okazji odbył się jubileusz w Spodkach oraz koncert w Operze i Filharmonii Podlaskiej. W trakcie przygotowań do koncertu w operze, 5 listopada 2017 r., profesor Śródkowski doznał wypadku – spadł z platformy, na której miał wjechać na scenę chór moniuszkowski. Platforma była w ciemnym pomieszczeniu, profesor najprawdopodobniej nie zauważył, że jest na sporej wysokości. Połamał się, został odwieziony do szpitala i kilka dni temu zmarł w wyniku obrażeń.(...) Niestety wszystkie instytucje przerzucają się odpowiedzialnością za wypadek. WOAK jako organizator, Opera i Filharmonia jako operator miejsca wydarzenia, reżyser nie mają sobie nic do zarzucenia.
Mam ogromną nadzieję, że Wasza redakcja podejmie temat i doprowadzi do pociągnięcia do odpowiedzialności właściwe osoby i instytucje”.
– W niedzielę 5 listopada rzeczywiście udostępniliśmy dużą scenę przy ul. Odeskiej na koncert jubileuszowy WOAK-u. Podczas próby do koncertu artyści chóru moniuszkowskiego wraz z prof. Jerzym Śródkowskim siedzieli na scenie na krzesłach na platformie o wysokości 33 cm. Ze względu na bezpieczeństwo i wiek artyści poproszeni zostali o nie wstawanie z krzeseł podczas próby – odpowiada Joanna Dolecka, rzeczniczka Opery i Filharmonii Podlaskiej. – Scena była oświetlona światłem technicznym i przygotowana do koncertu. Próbę zabezpieczało czterech pracowników technicznych. Prof. Śródkowski wstał z krzesła i kiedy schodził z platformy omsknął się i wykręcił bark. Po udzieleniu pierwszej pomocy pracownicy opery wezwali pogotowie, z którego profesor wrócił z ręką na temblaku. Pracownik BHP opery oraz pan Cezary Mielko, dyrektor WOAK-u nie zgodzili się na uczestniczenie profesora w koncercie na scenie, dlatego cały koncert oglądał on jako widz. Po koncercie profesor jeszcze dziękował artystom. Nie narzekał na obsługę koncertu – przeciwnie, był wdzięczny za poziom artystyczny i organizacyjny – mówi Joanna Dolecka.
I dodaje: – Nie zdarzyło się nic, co z naszej strony byłoby zaniedbaniem.
Cezary Mielko, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury mówi:
– Kiedy pan profesor wrócił z pogotowia już na koncert, chciał dalej dyrygować chórem, ale uznałem, że po takim incydencie i urazie jest to absolutnie niemożliwe, dlatego profesor pozostał na widowni. Po koncercie jeszcze spotkał się z chórzystami, poszedł do nich na zaplecze, cieszył się z koncertu – opowiada dyrektor WOAK-u. – Dwa dni później, 7 listopada, pan profesor miał w szpitalu umówiony zabieg związany z urazem barku. Potem przebywał w domu. Byli u niego nasi pracownicy, również ja, ponad miesiąc później, 14 grudnia, odwiedziłem go w domu. Siedział w fotelu, rozmawialiśmy o kolejnych próbach chóru. Ustaliliśmy, kto na razie weźmie za niego zastępstwo, zanim wróci do zdrowia. Bo później oczywiście nadal miał dyrygować chórem. Niestety, tydzień po mojej wizycie otrzymaliśmy informację o jego śmierci. To dla nas bardzo smutna wiadomość. Profesor był niezwykłym człowiekiem, darzyliśmy go ogromnym szacunkiem, miał jeszcze tyle planów. Tym bardziej smutne, że teraz cieniem na tej tragicznej informacji kładzie się jeszcze szukanie skandalu przez kogoś anonimowego – mówi szef WOAK-u.
Pogrzeb prof. Jerzego Śródkowskiego odbędzie się w czwartek (28.12). O godz. 8 – trumna zostanie wystawiona w Domu Pogrzebowym Wierzbickich na ul. Raginisa, o godz. 9.30 – wyprowadzenie, o godz. 10 – msza w kaplicy na cmentarzu farnym. Ok. godz. 11 – pochowanie.
Nietuzinkowa postać, pełna pasji i energii, którą zarażał innych. Mimo sędziwego wieku do końca wciąż miał głowę pełną pomysłów. Gdy dziesięć lat temu zapytaliśmy Profesora, czy nie chciałby w końcu odpocząć, odpowiedział: „Ależ to mnie właśnie trzyma przy życiu! Ja to kocham i dzięki temu żyję!”. W tym roku obchodził jubileusz 60-lecia działalności dyrygenckiej, artystycznej, edukacyjnej i społecznej.
Ponad 30 lat uczył teorii w białostockim Zespole Szkół Muzycznych. Przed laty w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury prowadził Zespół Pieśni i Tańca Kurpie Zielone. Dyrygent chóru w WOAK-u i kilku innych chórów na Podlasiu. Animator kultury związany z profesjonalnymi muzycznymi instytucjami i amatorami -muzykami na całym Podlasiu. Współtworzył i wspierał radą podlaskie środowisko Rodzin Muzykujących. Przez całe życie dokumentował folklor Ziemi Podlaskiej – docierał do najdalszych zakątków regionu w poszukiwaniu ginących pieśni i tańców ludowych, a później wykorzystywał je w programach zespołów, z którymi pracował. Był stałym konsultantem WOAK w sprawach folkloru i jurorem wielu przeglądów i konkursów.
Urodził się w 1927 roku w Krzyżanowicach, koło Iłży. Ukończył Średnią Szkołę Muzyczną oraz Wydział Instruktorsko-Pedagogiczny Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi. W Białymstoku, do którego przeniósł się przeniósł w 1975 roku, przeżył ponad 40 lat.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze