Piętnastu aktywistów przywiązało się do maszyn nieopodal jednej z puszczańskich ścieżek edukacyjnych.
– Większość świerków ma tu prawie sto lat. Wiele z nich to tzw. posusz, czyli drzewa, w których dawno nie ma już kornika. Wycinanie takich drzew nie ma żadnego wpływu na zwiększanie się populacji kornika drukarza. Tak, jak doprecyzował w swoim postanowieniu Europejski Trybunał Sprawiedliwości, w Nadleśnictwie Białowieża żadna wycinka i wywózka drzew nie powinna być prowadzona. W Nadleśnictwie tym przekroczono w ciągu czterech lat dziesięcioletni limit dozwolonej wycinki – mówił około południa przykuty do harwestera Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska, związany z Obozem dla Puszczy.
Obrońcy Puszczy Białowieskiej przed sądem. To był stan wyższej konieczności
– Protestujemy tu, w Nadleśnictwie Białowieża, bo przekroczono tu już dawno – i to wielokrotnie – limity wycinki drzew. Nie godzimy się na to – wtórował mu inny z przykutych.
– Non stop jest tu łamane prawo. Jako obywatel mam prawo do ochrony tego lasu, bo po części jest także mój – dodawał inny. – Niszczony jest najcenniejszy przyrodniczy skarb, jaki mamy w Polsce.
Puszczańska ściema, którą europosłowie przyjęli do wiadomości
Na miejscu protestu wycinane są świerki oddalone od drogi o 120 i 130 metrów. A więc ponad dwukrotnie dalej niż jest to dozwolone zgodnie z tymczasowym postanowieniem zabezpieczającym Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nakazującym generalnie wstrzymanie wycinki na wniosek Komisji Europejskiej (postanowienie oprotestował polski rząd).
Około godziny 14 w miejscu protestu zaczęło się pojawiać coraz więcej strażników leśnych, tradycyjnie już wyposażonych w kajdanki i broń.
Około godz. 15 strażnicy leśni (którym towarzyszyli policjanci) odcięli i odciągnęli siłą protestujących od forwardera. Nieco później - także siłą - odciągnięto ich od harwestera. Zostali spisani.
W wyniku szarpania przez strażników, jedna z aktywistek doznała urazu ręki. Na prośbę protestujących funkcjonariusz Straży Leśnej wezwał karetkę pogotowania, której służba medyczna udzieliła dziewczynie pomocy.
Jeszcze w trakcie blokady forwardera, jeden ze strażników na widok aktywistki przykutej do koła maszyny i jednocześnie załatwiającej potrzebę fizjologiczną (za zaimprowizowanym parawanem z kurtki) podszedł do niej i uśmiechając się, nagrywał tę intymną czynność.
- Przykucnął i nagrywał jak sikam - moje miejsca intymne. Coś odburknął w naszą stronę, kiedy koledzy spytali oburzeni, co robi. To było ewidentne molestowanie seksualne - powiedziała "Wyborczej" filmowana aktywistka.
Innego z aktywistów tej pokojowej blokady rzucono na ziemię, kolanem przyciśnięto do niej i wykręcono ręce.
Z kolei Francuz, który brał udział w proteście, został przez policję odwieziony do komendy powiatowej policji w Hajnówce, pod pretekstem czynnej napaści na strażnika leśnego. Z naszych informacji wynika, że o tym fakcie nie została powiadomiona ambasada Francji.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze