Kamila Lićwinko i Wojciech Nowicki do Londynu jechali jako kandydaci do medali. Specjalizujący się w rzucie młotem zawodnik był w zasadzie pewniakiem do miejsca na podium. W tym roku wynik ponad 80 metrów uzyskały jedynie dwie osoby: Paweł Fajdek (Agros Zamość) – 83,44 m i właśnie zawodnik Podlasia Białystok – 80,47 m (rekord życiowy z obecnego sezonu).
Wojciech Nowicki, jeżeli chodzi o kolor zdobytych medali, jest niezwykle regularny. W 2015 roku z mistrzostw świata w Pekinie wrócił z brązowym krążkiem. W 2016 roku brązowy medal przywiózł również z mistrzostw Europy w Amsterdamie i przede wszystkim z Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. W piątek w Londynie 28-letni młociarz wywalczył kolejny brązowy krążek.
W trzeciej próbie finałowego konkursu Wojciech Nowicki posłał młot na odległości 78,03 m. Ten wynik dawał mu pierwszą pozycję. Po chwili na pierwszym miejscu zastąpił go jednak Paweł Fajdek (79,73 m, później miał 79,81 m). Taka kolejność utrzymywała się aż do szóstej, ostatniej, serii. Wówczas Walery Pronkin (Rosjanin startujący pod neutralną flagą) uzyskał 78,16 m i wyprzedził Wojciecha Nowickiego. Polak nie zdołał odpowiedzieć.
– Obroniłem medal z Pekinu. Żałuję jednak, że zabrakło czucia. Kręciłem nogi sobie, ręce sobie. Szkoda troszkę. Dzisiaj był chyba mój najgorszy dzień w sezonie – mówił po konkursie zawodnik Podlasia Białystok, a później dodał: – Trzecie miejsce, jak widać, mnie lubi. Zresztą też się z tego cieszę, bo jest jakaś powtarzalność.
O ile Wojciech Nowicki po wywalczeniu medalu był daleki od hurraoptymizmu, to przeszczęśliwa po swym finale była Kamila Lićwinko. 31-letnia skoczkini wzwyż to rekordzistka Polski (199 cm na stadionie, 202 cm w hali), halowa mistrzyni świata (Sopot 2014 rok), ale z ważnych imprez na otwartym stadionie nie miała najmilszych wspomnień. Przed rokiem na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro jechała jako mocna kandydatka do medalu, a skończyło się na dziewiątym miejscu. Wówczas pojawiły się nawet myśli o zakończeniu kariery. Zawodniczka Podlasia postanowiła jednak podjąć kolejną próbę. W sobotę skakała z radości.
W trakcie finałowego konkursu Polka miała trudne momenty. Aby przeskoczyć 192 cm i 195 cm potrzebowała dwóch prób. Następnie dwukrotnie strąciła poprzeczkę zawieszoną na wysokości 197 cm i gdyby zrobiłaby to po raz trzeci zakończyłaby finał na szóstym miejscu i byłoby kolejne rozczarowanie. Zły scenariusz nie miał miejsca. W trzeciej próbie wysokość została zaliczona i Polka zaczęła skakać z radości. Było już jasne, że zdobędzie medal.
Potem Kamila Lićwinko pokonała za pierwszym razem 199 cm. Próbowała też uporać się z wysokościami 201 cm i 203 cm, ale strącała. Mistrzynią świata została Maria Lasickiene (Rosjanka startująca pod neutralną flagą) – 203 cm, drugie miejsce zajęła Julia Łewczneko (Ukrainka) – 201 cm.
– Jestem bardzo szczęśliwa, ale i bardzo zmęczona. To był ciężki konkurs. Pierwsze dwa skoki były dobre, a potem coś pękło i zaczęłam się bardzo stresować. Na każdej wysokości musiałam walczyć sama ze sobą. Cieszę się, że się nie poddałam, bo różne myśli przechodziły mi przez głowę. Pierwszy raz w życiu się nie poddałam i wygrałam sama ze sobą – cieszyła się po konkursie. – Jestem bardzo zadowolona z tego brązu. Wyszarpałam go. Mam trzydzieści jeden lat i jakbym zaczynała nowe życie.
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze