Spacerowicze wyruszyli w trasę z inspiracji nieformalnej grupy „Lokalsi przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej” skupiającej mieszkańców Białowieży i puszczańskich gmin.
Około dwukilometrową drogę do jednej z wielu puszczańskich wycinek (nawet ponadstuletnich świerków) – nieopodal szlaków orlika krzykliwego i królewskich dębów – przemierzali pokojowo w samo niedzielne południe z parkingu w Starej Białowieży. Spacer protest zorganizowano pod hasłem: „Nasza Puszcza – wspólne dziedzictwo. Jedenaste – nie wycinaj!”.
Organizatorzy spaceru na facebookowej stronie wydarzenia przypominali, że UNESCO i Europejski Trybunał Sprawiedliwości bezskutecznie nakazały Polsce bezzwłoczne wstrzymanie wycinki, w Puszczy łamane są przepisy dyrektyw Natura 2000. Spacerowicze – wśród nich wielu młodych, także z małymi dziećmi na rękach – kroczyli z transparentami: „Puszcza to nie plantacja”, „Stop wycince”, „Otwórzcie Puszczę”, „Co dwie minuty harwester wycina sześć drzew”, „Szyszko, spadaj”, czy „Szyszko do puszki”. W klapach mieli wpięte znaczki z wizerunkiem serca wyrysowanego z drzew w zielonej i brązowej kolorystyce z napisem: „Cała Puszcza Białowieska parkiem narodowym”. Niektórzy trzymali w rękach zdjęcia rzadkich gatunków ptaków zamieszkujących Puszczę, a których siedliska ulegają wyniszczeniu wraz z działaniami dokonywanymi codziennie przez harwestery – ciężki sprzęt do wycinki drzew. Pochód otwierał kilkunastometrowy transparent na białym tle trzymany przez Lokalsów: „Mieszkańcy przeciw wycince”.
Jeszcze na parkingu jeden z Lokalsów Sławomir Droń (właściciel gospodarstwa agroturystycznego i wypożyczalni rowerów w Białowieży) mówił:
– Mieszkamy tutaj od lat. Walczymy o to, co mamy tu najcenniejsze, ostatni taki europejski las nizinny. Nie zgadzamy się na jego dalsze cięcia. Straty dopiero będą odczuwalne, kiedy Puszcza zostanie całkowicie zdemolowana. Jeśli będzie dalej tak niszczona, ludzie przestaną tu przyjeżdżać, a tutejsi mieszkańcy żyją z turystyki.
Kompromisu nie widać, przesłaniają go emocje. Debata o Puszczy Białowieskiej
Agnieszka Jakoniuk związana z Lokalsami zaznaczała:
– Musimy zrobić wszystko, żeby Puszcza Białowieska pozostała dzika. Jako mieszkańcy Puszczy nie możemy sobie pozwolić na dorabiane gęby, że jesteśmy odpowiedzialni za tę wycinkę.
Mieszkający w Teremiskach Paweł Winiarski podkreślał:
– Występujemy w obronie praw związanych z wycinką, ale także ludzi, którzy tu mieszkają. Z Puszczy wyjeżdżają ogromne ilości drzew, ale nie trafiają do lokalnych tartaków.
Dodał: – Aspekt przyrodniczy i społeczny są tu do pogodzenia.
W spacerze wzięli udział m.in. naukowcy i politycy. Wśród maszerujących byli działacze PO czy KOD. Przewodniczący PO w Podlaskiem poseł Robert Tyszkiewicz po drodze określił cięcia Puszczy jako barbarzyństwo. Były premier (mieszkaniec Puszczy) Włodzimierz Cimoszewicz nie krył:
– Mam nadzieję, że wspólny nacisk dużej części polskiego społeczeństwa i opinii publicznej całego świata w końcu pohamuje to szaleństwo, bo byłoby wielką tragedią, jeśli kontynuowano by to, co tutaj się dzieje. Od 20 lat mieszkam w Puszczy i nigdy nie widziałem cięć na tak wielką skalę. To jest wielki skandal.
Puszcza Białowieska. Aktywiści nie odpuszczają. Kolejna próba okupacji harwestera [AKTUALIZUJEMY]
Po drodze – ku zaskoczeniu uczestników spaceru – dwóch leśników ubranych w odświętne mundury oczekiwało na maszerujących ze zgrzewkami wody mineralnej. Na miejscu wycinki kilkoro uczestników marszu śpiewało: „Powietrze mym oddechem. Ziemia moim ciałem. Woda moją krwią”. Na swoistej mównicy – na pniu ponadstuletniego świerka prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży przypomniał, że zgodnie z ostatnimi badaniami opinii publicznej aż dwie trzecie Polaków jest przeciwne wycince prowadzonej w Puszczy pod pretekstem walki z kornikiem drukarzem.
– Puszcza jest zmasakrowana. Harwestery przy okazji wycinki świerków niszczą graby, klony, dęby. Codziennie w Puszczy jest wycinanych 450 drzew. W tym roku wycięto 90 tysięcy, a więc tyle, ile długości miałby most z Paryża do Moskwy – wyliczał profesor.
Zenon Kruczyński – obrońca przyrody, były myśliwy, który przeprowadził się na stałe do Białowieży – zwracał uwagę na kuriozalnej wysokości zarobki, jakie obowiązują w Lasach Państwowych (np. nadleśniczy zarabiają 16,5 tys. zł, a leśnicy 9,3 tys. zł), i na to, że Lasy Państwowe – jako korporacja – po prostu żerują na Puszczy. Po wystąpieniu reprezentantek Obozu dla Puszczy (stacjonuje nieopodal miejsca spaceru; na miejscu broni Puszczy) spacerowicze głośno skandowali pod adresem licznie uczestniczących w spacerze obozowiczów:
– Dziękujemy!
Obóz dla Puszczy. Żeby harwestery nie hulały jak młode żubry
Katarzyna Jagiełło z Greenpeace Polska (wchodzi w skład koalicji „Kocham Puszczę” złożonej z kilku organizacji proekologicznych) przekonywała:
– To, że tu jesteśmy, to przejaw patriotyzmu. Nauczmy się dbać o największy skarb przyrodniczy Polski. Koniec z krótkofalowymi rozwiązaniami. Czas zadbać o tutejszych mieszkańców i o tę przyrodę. Prawdziwe rozwiązanie problemu Puszczy Białowieskiej to utworzenie na całym jej terenie parku narodowego.
Spacerowicze skandowali: – Cała Puszcza parkiem narodowym!
Rafał Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot był pewien:
– Skończyło się zaufanie do korporacji, jaką są Lasy Państwowe. Bez ich reformy nigdy Puszcza Białowieska nie będzie dobrze chroniona.
Tomasz Samojlik, doktor nauk przyrodniczych, autor książek i komiksów dla dzieci, wspomniał:
– Żeby zachować Puszczę, trzeba dać jej spokój.
Puszcza Białowieska. RMF FM: We wrześniu rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości UE
Na wyrębie kilkoro zwolenników prowadzonej wycinki rozwiesiło transparent: „Popieramy ministra Szyszkę”. Wcześniej maszerowali razem z innymi uczestnikami spaceru w pierwszych rzędach. Spacer był zwieńczeniem Białowieskich Dni Kultury Pokoju, które zainaugurowano w Białowieży w piątek. Można było wziąć udział w koncertach, warsztatach (w tym dla dzieci), spotkaniach, wydarzeniach teatralnych.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze