We wtorek (25.07) Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał Annę F. za winną zarzucanego czynu i wymierzył jej karę grzywny w wysokości 8 tys. zł. Zdaniem sędziego Andrzeja Kochanowskiego jej wina nie budzi wątpliwości.
– W mojej ocenie oskarżona była jedyną osobą w tej placówce, która powinna była sprawdzić, czy pieniądze w kwocie prawie 4 mln zł wypłacone na mocy dwóch faktur były wpłacone na właściwe konto – powiedział sędzia w uzasadnieniu. Dodał, że inni pracownicy wykonywali w tej sprawie pewne czynności i nie pomogli oskarżonej w wychwyceniu oszustwa, ale te osoby za to nie odpowiadają. – Odpowiada oskarżona za to, że nie sprawdziła tego, do czego była zobowiązana.
Oszuści podszyli się pod firmę będącą wykonawcą jednej z inwestycji drogowych w regionie, e-mailem wysłali PZDW fałszywe oświadczenie o zmianie rachunku i podali fałszywe konto. Nikt tego nie sprawdził. Zarząd im zapłacił – w dwóch ratach wiosną 2015 roku: najpierw 639 tys. 069 zł 85 gr, potem 3 mln 110 tys. 528 zł 50 gr. Kto ukradł pieniądze? Do dziś nie wiadomo. Wyłudzone na podstawie fałszywej dyspozycji pieniądze – dokładnie kwota 3 mln 749 tys. 598 zł 35 gr – zostały przetransferowane na inne, zagraniczne konta. Złodzieje rozpłynęli się w powietrzu. Śledztwo jest zawieszone w oczekiwaniu na pomoc prawną z zagranicy.
Obrona Anny F. dowodziła w procesie, że jest ona kozłem ofiarnym. Sama oskarżona nie przyznaje się do winy, a w śledztwie tłumaczyła się, że była pewna, że wszystko sprawdził wydział finansowy (którego szefowa straciła pracę, podobnie jak Anna F., ale przed sądem nie stanęła).
Była księgowa działała na szkodę interesu publicznego i wyrządziła istotną szkodę Podlaskiemu Zarządowi Dróg Wojewódzkich w Białymstoku – uznał sąd, zgadzając się z oskarżeniem. Zmienił tylko czas popełnienia czynu – od 27 marca 2015 roku, kiedy formalnie zatwierdziła pierwszą fakturę do wypłaty, do 15 kwietnia.
– Jak pokazuje ta sprawa, najbardziej skuteczne metody działania to czasami metody najprostsze, takie przyjęli sprawcy – powiedział sędzia Andrzej Kochanowski. – Odpowiedzialność oskarżonej to odpowiedzialność niejako równoległa. Padały pewne opinie, że gdyby do tej pory sprawcy zostali ujęci, to oskarżona by nie odpowiadała. Ja się z nimi nie zgadzam. Niezależnie od sprytnego działania faktycznych sprawców, nie doszłoby do przelania znacznej kwoty pieniędzy, gdyby oskarżona zachowała się w sposób, jaki wymagają od niej przepisy prawa.
Wskazywał, że odpowiedzialność ta wynika bezpośrednio z funkcji, jaką pełniła, z zakresu jej obowiązków i z przepisów prawa. Odpowiadała za „czynności związane z operacjami bankowymi i kasowymi, w tym za prawidłowość i kompletność obrotu kasowego, dokumentacji kasowej i raportów kasowych oraz dokumentacji kasowej wraz z kontrolą prawidłowości i kompletności obrotu bankowego, a także za prowadzenie rozliczeń z instytucjami, osobami prawnymi i fizycznymi oraz rozliczeń podatkowych i publicznoprawnych w sposób zapewniający ich terminowość i prawidłowość”.
I już samo to wystarczyłoby, aby uznać nieumyślną winę księgowej. Ale jeszcze dwa ustalenia procesu wzmacniają jej odpowiedzialność: jedna ze świadków przyszła i zapytała, na które konto należy płacić; jedna z faktur była objęta umową cesji, a oskarżona miała tego świadomość.
Samorząd województwa podlaskiego (któremu podlega PZDW i który jako poszkodowany miał status oskarżyciela posiłkowego w tej sprawie) domagał się orzeczenia naprawienia szkody. Czyli chciał, by oskarżona, będąca na emeryturze, zwróciła mu całą sumę. Nie ma do tego podstaw – uznał sąd.
– Szkoda jako taka została wyrządzona przez faktycznych sprawców. Trzymam kciuki za organy ścigania, by pani oskarżona nie była jedyną osobą, która poniesie odpowiedzialność – mówił sędzia Kochanowski. Uzasadniając wymiar wymierzonej kary, podkreślił dotychczasową niekaralność oskarżonej i działanie z winy nieumyślnej, dodając, że kwota grzywny dostosowana jest do aktualnej sytuacji materialnej Anny F.
Wyrok jest nieprawomocny.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze