Ciężkie maszyny do wyrębu i załadunku drzew zostały otoczone przez aktywistów. Osiem osób przypięło się do harvestera.
- Miejsce, w którym powstrzymaliśmy wycinkę, jest domem dzięcioła trójpalczastego i sóweczki. Wycinanie i rozjeżdżanie okolicy ich gniazd ciężkim sprzętem to zwykłe draństwo - piszą na swoim profilu facebookowym aktywiści z Greenpeace.
Robert Cyglicki z Greenpeace Polska w rozmowie z „Wyborczą” tłumaczy:
- Chcemy zwrócić uwagę, że w Puszczy Białowieskiej „Lex Szyszko” nadal obowiązuje w swojej najbardziej szkodliwej postaci. Ustawa dotyczyła nie tylko wycinki drzew w miastach, na prywatnych posesjach. „Lex Szyszko” wyłączyła gospodarkę leśną spod reżimu ochrony gatunkowej. Minister środowiska zadekretował, że ochrona gatunkowa - gwarantowana przepisami UE - nie dotyczy gospodarki leśnej.
Zaznacza:
- W Puszczy Białowieskiej dotąd raczej starano się respektować okres lęgowy, nie prowadzono gospodarki leśnej. W tym roku praktyka jest inna. Namierzyliśmy obszar, gdzie pracuje ciężki sprzęt – harvestery – w rewirach rzadkich gatunków dzięciołów. W miejscu, w którym przeprowadzamy akcję, usuwane są martwe świerki, budulec do zakładania gniazd dzięcioła trójpalczastego. To rewiry martwych drzew, z których korzystają sówczeka czy dzięcioł białogrzbiety. To fragment naturalnego lasu, z którego korzystają gatunki, których nie znajdziemy w żadnym lesie gospodarczym.
Podkreśla:
- Przekładanie w Puszczy Białowieskiej, lesie mieszanym, jakichkolwiek metod gospodarki leśnej z innych rejonów Polski nie ma tutaj racji bytu. Używanie ciężkiego sprzętu powoduje, że wycinka przybiera masową skalę. Plany „Lex Szyszko” w odniesieniu do puszczy wchodzą w związku z tym w decydującą fazę.
Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska informuje z kolei:
- Obecnie w Puszczy Białowieskiej pracuje kilka takich maszyn. Każda z nich wycina w ciągu dnia setki drzew, dokonując ogromnego spustoszenia na rozległych powierzchniach. Właśnie dzięki harwesterom w tym roku przez cztery miesiące wycięto w Nadleśnictwach Białowieża i Browsk tyle drzew ile zgodnie z planem urządzania lasu powinno być wyciętych w ciągu roku. Jeśli wycinka będzie postępowała w obecnym tempie nadleśnictwa przekroczą swoje roczne limity trzykrotnie. Nie są oszczędzane drzewostany ponadstuletnie, które oficjalnie podlegają ochronie na mocy przepisów związanych z siecią Natura 2000. W takich drzewostanach w tym roku wycięto już kilkanaście tysięcy drzew. Protesty będą kontynuowane do skutku.
O godz. 13.30 Marianna Hoszowska z Greenpeace Polska relacjonuje:
- Jest spokojnie. Harvaster nie pracuje. Wciąż go okupujemy. Około 12 z wyrębu odjechał forwarder [ciągnik pracujący w puszczy w parze z harvasterem - red.]. Pojawił się nadleśniczy Browska, ale zniknął. Teraz przyszło kilku panów w mundurach leśników. Będziemy tu dziś aż prace na wyrębie się nie zakończą.
Tuż po godz. 14 aktywiści mogą mówić o zwycięstwie - przynajmniej na razie i w tym miejscu puszczy. Harvaster odjechał z miejsca wyrębu.
- Dostaliśmy zapewnienie, że dzisiaj nie będzie już tutaj cięcia, więc aktywiści odstąpili od harvastera. Pozostajemy jednak na miejscu żeby czuwać, bo z reguły od tej porze zaczyna się druga zmiana i nie wiadomo czy harvaster nie wróci.
Niezależnie od tego czy zabójcza maszyna powróci dzisiaj w to miejsce wyrębu, protest w obronie puszczy trwa nadal. Jak zapewniają ekolodzy, będzie prowadzony aż do skutku - do zaprzestania wycinki. Tymczasem kilka minut po godz. 14 radni Białowieży zebrali się na sesji, podczas której mają podjąć stanowisko w sprawie zakazu wstępu do lasu puszczańskich w Nadleśnictwa Białowieża i Hajnówka. Zakaz uderza szczególnie w miejscowych, którzy żyją z turystyki. Czy i jakiej treści przyjmą stanowisko białowiescy radni - nie wiadomo. Wielu z nich to leśnicy, z przewodniczącym rady gminy na czele. Radni wiedzą, że w związku z zakazami w obu nadleśnictwach o wstępie do puszczy ruch turystyczny spadł tu o jedną trzecią.
Godz. 16.50. Postanowione. Akcja na dzisiaj zakończona. Cisza, Słychać tylko śpiew ptaków. Aktywiści nasłuchują....
Protest to reakcja na rozpoczętą w tym roku systemową wycinkę najcenniejszych przyrodniczo fragmentów Puszczy Białowieskiej – tłumaczą ekolodzy. Wyniki leśnych patroli Greenpeace i Dzikiej Polski wskazują, że prowadzone w tym roku wycinki w Puszczy obejmują stare, bezcenne przyrodniczo fragmenty lasu, między innymi w strefach ochronnych UNESCO. Działania te są prowadzone mimo wezwania przez Komisję Europejską do natychmiastowego wstrzymania wycinek.
Zmasowana akcja protestacyjna w Puszczy Białowieskiej rozpoczęła się w środę, 24 maja. Na polanie, która była wygolona z okazałych sosen, aktywiści Greenpeace i Dzikiej Polski otoczyli taśmą maszynę harvester oraz kilka ocalałych drzew i zablokowali wycinkę. W akcji brało udział 15 osób. Dwaj mężczyźni przypięli się przy pomocy alpinistycznego sprzętu do drzew na wysokości kilku metrów. Inni rozwinęli transparenty z hasłami: „Puszcza to nie plantacja”, „Cała puszcza parkiem narodowym”, „Stop wycince!". Na miejscu pojawiły się straż leśna i policja.
Harvester zatrzymany! Aktywiści blokują wycinkę Puszczy Białowieskiej [ZDJĘCIA, WIDEO]
– Jesteśmy w Puszczy, by powstrzymać jej dewastację spowodowaną skandalicznymi decyzjami ministra Szyszki. Mimo licznych apeli środowisk naukowych, lokalnej społeczności i ponad 167 000 osób minister dalej traktuje Puszczę jak zwykłą plantację drzew. Co gorsza, decyzje ministra zagrażają wielu rzadkim gatunkom ptaków związanym ze starymi i martwymi drzewami, które mimo okresu lęgowego są masowo wycinane i wywożone z Puszczy – mówił w środę Robert Cyglicki z Greenpeace.
W środę rano, gdy krążyły już nieoficjalne informacje o planach ekologów, nadleśniczy z Hajnówki Grzegorz Bielecki wydał zakaz wstępu do wszystkich podlegających mu leśnictw, w tym na teren, na którym doszło do protestu.
Spytaliśmy Bieleckiego, czy zakaz jest związany z akcją ekologów. – Z mediami, które kłamią, nie rozmawiam – uciął. Pretekstem do zakazu były kwestie bezpieczeństwa – wchodzącym do lasu miały zagrażać osłabione przez kornika drzewa.
Po kilku godzinach protestu i zapewnieniu od właściciela maszyn, że to koniec prac na dziś, oraz spisaniu przez policję aktywiści opuścili miejsce wyrębu.
"Tu byłem" - Jan Szyszko na wyrębie w Puszczy Białowieskiej
W piątek (26 maja) twarz ministra Szyszki pojawiła się na ściętych drzewach w nadleśnictwie Browsk, w okolicy, w której w pracował ciężki sprzęt leśny służący do wycinki.
W sobotę (27 maja) zorganizowano w Puszczy Białowieskiej spacer obywatelski. Wzięło w nim udział około dwustu osób. Wśród maszerujących byli działacze Greenpeace, fundacji Dzika Polska czy Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, a także Zieloni czy reprezentanci Partii Razem. Pojawili się też turyści wypoczywający w pobliżu.
Jarosław Lenkiewcz z białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, szef Straży Leśnej Puszczy Białowieskiej, przestrzegał uczestników spaceru:
– Jesteśmy od tego, żeby zachowane było bezpieczeństwo i cała manifestacja odbywała się zgodnie z prawem. Za wejście na teren, gdzie obowiązuje zakaz wstępu, przewidziane są sankcje karne: mandaty do 500 zł lub skierowanie wniosku do sądu.
Spacerem w obronie dzikiej i otwartej Puszczy Białowieskiej. Łapanka Straży Leśnej
Kiedy maszerujący skręcili w strefę zamkniętą w głębi puszczy, strażnicy leśni natychmiast zaczęli wyłapywać z tłumu kogo popadnie, żądali dowodów osobistych, spisywali. Nie zważając na łapankę, reszta kroczyła dalej.
Jedna z legitymowanych osób mówiła strażnikom: – Ta wycinka w puszczy jest bezprawna. My, obywatele, nie zgadzamy się na nią. Będziemy łamać prawo i będziemy tutaj, w puszczy.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze