Stefan Nikiciuk na radnego (klub PO-Forum Mniejszości Podlasia) został zaprzysiężony podczas ostatniej – kwietniowej sesji rady miejskiej. Zastąpił Zbigniewa Nikitorowicza, którego prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski powołał na swojego zastępcę. Sugestia o jego rzekomej współpracy z SB pojawiła się w ubiegłym tygodniu na łamach „Kuriera Porannego”. Informację podchwyciły lokalne oddziały mediów narodowych.
– Z zachowanej adnotacji wynika, że istniała teczka personalna i teczka pracy Stefana Nikiciuka. I że obie zostały zniszczone – mówił „Porannemu” prokurator Andrzej Ostapa, naczelnik oddziałowego biura lustracyjnego IPN w Białymstoku.
Autor artykułu, powołując się na dokumenty IPN, stwierdził, że instytut nie ma podstaw, by skierować sprawę do sądu, ale – jak napisał – faktem jest jednak, że dzisiejszy radny Forum Mniejszości Podlasia, w latach 1984-1989 był zarejestrowany najpierw jako kandydat, a potem tajny współpracownik o pseudonimie „Andrzej”.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej – z udziałem działaczy z Forum Mniejszości Podlasia oraz przewodniczącego podlaskiej PO, posła Roberta Tyszkiewicza i szefa białostockich struktur tej partii, zastępcy prezydenta Białegostoku Zbigniewa Nikitorowicza – radny Nikiciuk przypominał, że informację o tym, że nie był tajnym współpracownikiem SB przekazał w oświadczeniu lustracyjnym już dziesięć lat temu, kiedy po raz pierwszy stratował na radnego Rady Miasta Białystok.
– Nie znane są mi przyczyny zarejestrowania mnie jako kandydata, a później jako tajnego współpracownika SB – podkreśla dziś.
Jak mówi, kiedy przeglądał dziesięć lat temu swoje akta w IPN, znalazł notatkę o tym, że SB interesowało się nim jako potencjalnym kandydatem na tajnego współpracownika.
– Jestem zdziwiony, że materiały które tam prawdopodobnie były zostały zniszczone. Jeśli IPN niszczy dokumenty to albo są one mało wiarygodne, albo też nic nie wnoszą. Nie wiem, dlaczego teraz IPN mówi, że są dokumenty – dodawał.
Zaznaczył, że nie donosił ani pracując w szkołach średnich, gdzie był nauczycielem wychowania fizycznego, ani kiedy pracował w Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego jako zastępca kierownika biura (tego okresu dotyczy sugestia IPN o jego rzekomej współpracy).
Jak podkreślał Adam Musiuk z FMP informacje jakie ukazały się o rzekomej współpracy Stefana Nikiciuka szkalują jego dobre imię. Robert Tyszkiewicz mówił, że wraz ze Zbigniewem Nikitorowiczem pojawił się na konferencji prasowej, aby wyrazić z Nikiciukiem solidarność – „w tej trudnej, dramatycznej dla niego chwili kiedy musi bronić swojego dobrego imienia”. Oświadczył:
– Za długo zajmuję się polityką żeby wierzyć, że publikacja inspirowana przez IPN ma miejsce w przypadkowej chwili. Wiąże się oczywiście z faktem objęcia przez Stefana Nikiciuka mandatu w białostockiej radzie miejskiej i jest częścią ataku o charakterze politycznym. Jestem niesłychanie oburzony postępowaniem białostockiego IPN w tej kwestii. Stefan Nikiciuk złożył w odpowiednim czasie oświadczenie lustracyjne. IPN jest instytucją państwa polskiego, która powinna działać przy pomocy prawa, a nie przy pomocy insynuacji, półprawd i budzenia niezdrowej sensacji. IPN ma w swoim ręku procedury i ma obowiązek tych procedur przestrzegać. Jeśli ma wątpliwości, co do prawdziwości oświadczeń lustracyjnych dokonanych przez osoby publiczne, to wie co ma zrobić i jaka jest droga podważania takich oświadczeń.
Przewodniczący podlaskiej PO ocenił:
– Nie mamy do czynienia z podważeniem prawdziwości oświadczenia lustracyjnego Stefana Nikiciuka. Tu mamy do czynienia, poprzez insynuację, z próbą podważenia zaufania do jego osoby, wzbudzenia sensacji i uderzenia w niego i szerzej w środowisko prawosławne, którego jest znaczącym reprezentantem. Nie będzie na to naszej zgody. To tylko potwierdza, że dzisiaj IPN zaczyna służyć polityce historycznej, a nie prawdzie historycznej. Apeluję i wzywam funkcjonariuszy białostockiego IPN do zaprzestania tego typu działań. Mam pełne przekonanie, że ujawnieniu tych materiałów towarzyszyła inspiracja polityczna.
Dodał:
– Być może nowa polityka IPN czasów PIS-u będzie polegała na tym żeby to obywatele sami dowodzili swojej niewinności w odpowiedzi na insynuacje ze strony IPN, ale to jest już państwo bolszewickie. Tak nie jest w państwie prawa. O każdym, kto choć trochę żył w PRL-u jakiś prokurator IPN może napisać, że choć nie ma na to dowodów, ale być może taka współpraca miała miejsce. Tak można łamać ludzkie życiorysy. Budowanie insynuacji wokół ludzi jest haniebne.
Zbigniew Nikitorowicz zaapelował do kierownictwa IPN, a zwłaszcza prokuratorów z jego pionu śledczego, żeby – „jeżeli mają odrobinę honoru i uczciwości” – skierowali sprawę Stefana Nikiciuka do sądu i niech ten zbada czy jego oświadczenie lustracyjne jest prawdziwe, a nie „insynuowali opierając się na swoich domysłach czy przekonaniach politycznych”.
– Jeśli ktoś by współpracował, to dokumenty z tym związane byłyby nie tylko w jego teczkach, ale i u innych osób, na których dany tajny współpracownik donosił – przypomniał Nikitorowicz.
I nie wykluczył, że posługując się sugestią kładącą cień na radnego Nikiciuka „być może prokurator Ostapa chce przypodobać się nowemu kierownictwu IPN” [od pierwszej połowie kwietnia pełniącym obowiązki nowego dyrektora oddziału IPN w Białymstoku jest Piotr Kardela, postrzegany jako zdecydowany sympatyk polityki historycznej uprawianej przez PiS – red.]. Kancelaria prawna reprezentująca Stefana Nikiciuka (jej przedstawiciele obecni byli na konferencji) zapowiedziała wysłanie do „Kuriera Porannego”, TVP Białystok i Radia Białystok wezwań do zaniechania naruszania jego dóbr osobistych oraz do usunięcia skutków tego naruszenia, a więc usunięcia materiałów prasowych, radiowych, telewizyjnych i internetowych, a także opublikowania stosownych oświadczeń z przeprosinami.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze