Proces toczył się od połowy września ubiegłego roku przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Obwinionych przez policję było dwóch organizatorów manifestacji na rzecz odłączenia Grabówki od gminy Supraśl: sołtys Tadeusz Karpowicz i Jerzy Kubiak. W trakcie rozpraw sąd ustalał czy protesty zostały zgłoszone i czy w ich trakcie nie doszło do nielegalnego blokowania pojazdów. Obrońca, mecenas Wojciech Cacko jeszcze na poprzedniej rozprawie domagał się uniewinnienia obwinionych. Argumentował, że zarzuty policji o nawoływaniu przez organizatorów protestów do blokowania drogi mijają się z zeznaniami świadków i w ogóle nie ma na to dowodów. Przekonywał:
– Ci ludzie [protestujący -red.] podnieśli słuszny bunt, bo władza ich całkiem zignorowała i nie mogli inaczej zareagować.
Mecenas Cacko wyraził przypuszczenie, że policjanci skierowali wniosek do sądu o ukaranie organizatorów protestu po interwencji Komendy Głównej Policji.
W poniedziałek obaj obwinieni zostali uniewinnieni.
Jak uzasadniała rozstrzygnięcie sędzia Małgorzata Sawicka, materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie nie dostarczył podstaw do uznania za prawidłową tezę przedstawioną przez policję „w zakresie zachowania obwinionych” w trakcie zgromadzeń w Grabówce 8, 9 i 12 grudnia 2015.
Sędzia przypomniała:
– Wolność organizowania pokojowych zgromadzeniach jest jednym z podstawowych praw jednostki zagwarantowanych w Konstytucji. Wolność zgromadzeń oznacza w szczególności swobodę wyboru miejsca, czasu i formy wyrażania poglądów. Jest też formą debaty publicznej, a w konsekwencji również sprawowania władzy w demokratycznym społeczeństwie.
Zaznaczyła:
– Nie ulega wątpliwości, że obwinieni korzystając z przysługującego im prawa jako przewodniczący zgromadzenia i organizator na przełomie listopada i grudnia 2015 r. zorganizowali szereg zgromadzeń publicznych, których celem było wyrażenie niezadowolenia społecznego w związku z wypowiedziami polityków wskazującymi na potrzebę cofnięcia decyzji ministra administracji i cyfryzacji o utworzeniu gminy Grabówka z dniem 1 stycznia 2016 r. lub decyzji rządu zmierzającej do podjęcia takiej decyzji.
Jak podkreślała sędzia Sawicka obwinieni zawczasu wielokrotnie wskazywali służbom porządkowym jak będą wyglądał protesty. Obaliła wszystkie zarzuty policji i zwracała uwagę:
– Nie ulega wątpliwości, że wolność zgromadzeń organizowanych na drogach publicznych może pozostawać w kolizji z wolnością poruszania się i przemieszczania, która to wolność jest jednym z podstawowych praw jednostki. Jednakże fakt, że zgromadzenie planowane na drodze publicznej może powodować zgodnie z zapowiedzią uczestników utrudnienie w ruchu drogowym bądź takie utrudnienie powoduje nie stanowi od razu, automatycznie uznanie takiego utrudnienia za wystarczającą przesłankę do podjęcia decyzji uniemożliwiającej odbycie takiego zgromadzenia bądź ukarania osób biorących w nich udział. Organy władzy publicznej muszą bowiem starannie wyważyć wszystkie wartości leżące u podstaw kolidujących ze sobą praw, biorąc pod uwagę znaczenie zgromadzenia jako formę udziału w debacie publicznej.
Sędzia uznała, że protesty były prawidłowo zgłoszone i zabezpieczone, w tym nie dochodziło do ciągłego blokowania samochodów, a organizatorzy byli w stałym kontakcie z policją.
– Policja miała czas i możliwość zastosowania środków z zakresu logistyki mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa zgromadzeń. Policja nie skorzystała z prawa do rozwiązania zgromadzenia – dodała. – Brak jest dowodów potwierdzających, aby ze strony obu obwinionych faktycznie doszło do umyślnego zaniechania podjęcia środków niezbędnych do zapewnienia zgodnego z prawem przebiegu zgromadzenia. Co znamienne, we wniosku o ukaranie nawet sam oskarżyciel publiczny [policja – red.] nie wskazał jakich to środków obwinieni nie podjęli.
Sędzia Sawicka przyznała także, określając zachowania obwinionych jako niezawinione:
– Teza, że obwinieni są sprawcami zarzucanych im czynów staje się założeniem czysto teoretycznym. Zdaniem sądu nie można schematycznie i sztampowo, bez uwzględnienia zaistniałych okoliczności i dowodów zgromadzonych w sprawie, wywodzić twierdzenia o winie obwinionych. Sąd ferując wyrok nie może opierać się na kruchych, nie popartych jednoznacznymi i nie budzącymi wątpliwości dowodach.
Kosztami procesu obciążono Skarb Państwa. Wyrok nie jest prawomocny. Stronom przysługuje więc odwołanie.
Po ogłoszeniu orzeczenia Tadeusz Karpowicz przed salą sądową rozciągnął w rękach biało-czerwoną wstęgę z napisem: „Co nam obca przemoc wzięła Supraślowi odbierzemy”. Dziękował policjantom, którzy współpracowali z organizatorami protestów. Oświadczył:
– Sąd nie znalazł w naszym zachowaniu najmniejszego zaniedbania. Dla nas było to postępowanie polityczne. Cofnięcie rozporządzenia od cofnięciu wydzielenia Grabówki, było pierwszym podjętym przez ten rząd niezgodnie z prawem. Ten wyrok to nasze zwycięstwo, ale dalej będziemy musieli walczyć o dwoje prawa. Nie odpuścimy. Sprawa cofnięcia decyzji o podziale gminy Supraśl jest w Trybunale Konstytucyjnym. Być może jeszcze w tym miesiącu pójdzie też do sądu administracyjnego. Jedna czy dwie osoby w tej sprawie robi nam koło pióra tak, jak dla pani premier. To żeby nas ukarać to był nakaz z Komendy Głównej. Musimy dochodzić, kto go wydał.
Organizowane w grudniu 2015 r. uliczne protesty miały związek z decyzją rządu PiS, który uchylił decyzję poprzedników (PO-PSL) o utworzeniu gminy Grabówka, poprzez wydzielenie jej z Supraśla. Polegały na chodzeniu po przejściach dla pieszych i blokowaniu w ten sposób ruchu na rondzie w Grabówce. Tadeusz Karpowicza i Jerzego Kubiaka obwiniono o to, że umyślnie nie podjęli środków niezbędnych do zapewnienia zgodnego z przepisami prawa przebiegu zgromadzenia. W postępowaniu nakazowym sąd orzekł wobec nich grzywny w wysokości 600 i 700 zł. Ponieważ obaj złożyli sprzeciw od tych wyroków, sprawa była rozstrzygana w postępowaniu dowodowym.
W czasie rozprawy pojawiła się też wątpliwość dotycząca tego, co policja uznaje za „ciągłe” blokowanie ruchu. W tracie procesu pojawiła się informacja, że wniosek u ukaranie został wniesiony na polecenie Komendy Głównej Policji, a stać za tą decyzją miał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński.
Pięćdziesięciu posłów PO, z inicjatywy – Roberta Tyszkiewicza (przewodniczącego Platformy w Podlaskiem), Andrzeja Halickiego, Arkadiusza Myrchy i Józefa Lasoty – złożyło 22 marca wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją RP, a także z ustawą o samorządzie gminnym, rozporządzenia Rady Ministrów uchylającego utworzenie gminy Szczawa i właśnie gminy Grabówka.
– Uważamy, że rozporządzenie Rady Ministrów zostało podjęte z naruszeniem formalności, przewidzianych dla tego typu aktów prawnych – mówił zapowiadając złożenie wniosku poseł Tyszkiewicz. – Nastąpiło również naruszenie Konstytucji RP, ponieważ nie przeprowadzono obligatoryjnych w takich przypadkach konsultacji społecznych.
Poseł podkreślił, że oczekuje zarządzenia takich konsultacji przez Trybunał Konstytucyjny.
– Władza publiczna ma obowiązek działania na rzecz społeczności lokalnych, także tych najmniejszych – dodawał poseł Halicki.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze