Pod konsulatem pojawiła się grupa studentów z Białorusi ucząca się w białostockich szkołach wyższych w ramach programu stypendialnego im. Konstantego Klinowskiego – wsparcie dla białoruskich studentów, których za działalność opozycyjną relegowano z macierzystych uczelni. W sumie w ramach tego programu studiuje w Polsce kilkuset młodych Białorusinów, w Białymstoku – kilkunastu. Protest zorganizowany został z inicjatywy dwójki z nich – Antona i Andrieja.
Elementarna solidarność
Solidarność z Białorusinami przyszli zamanifestować też przedstawiciele partii Razem i Nowoczesnej, działacze KOD i dziennikarze Radia Racja (transgranicznej rozgłośni nadającej na Białoruś) z jej prezesem, przewodniczącym Związku Białoruskiego w RP i naczelnym redaktorem tygodnika Białorusinów w Polsce „Niwa” Eugeniuszem Wappą. Na pytanie, „Wyborczej”, dlaczego przyszedł, Wappa odparł krótko:
– Bo jestem Białorusinem.
Z kolei jeden z uczestników protestu Dariusz Szada-Borzyszkowski z nieformalnej grupy Normalny Białystok stwierdził:
– Konieczne jest w obecnej sytuacji okazanie Białorusinom solidarności. Tego wymaga elementarna przyzwoitość w przypadku łamania ludzkiej godności, jak to dzieje się teraz na Białorusi.
Potem dodał przemawiając do zgromadzonych:
– To, co władza robi na Białorusi, to hańba dla demokracji i Europy.
Manifestanci podchwycili i skandowali:
– Hańba!
Protest pod konsulatem białoruskim w Białymstoku przeciwko ostatnim represjom na Białorusi AGNIESZKA SADOWSKA
Represje ze strachu
W ramach represji, do jakich doszło na Białorusi przed, po i w trakcie obchodów 25 marca Dnia Woli (Dnia Wolności; nieuznawanego przez reżim święta niepodległej Białorusi), kilkaset osób – zwłaszcza w Mińsku – zostało aresztowanych, wytoczono przeciwko nim sprawy administracyjne (za chuligaństwo) i karne (za podejrzenie o terroryzm) oraz zwolniono z pracy.
– Rząd Łukaszenki po prostu boi się utraty władzy. Protest 25 marca był bardzo silny. Ze strachu zamykano nawet emerytów idących przypadkiem ulicą. Władza wie, że Łukaszenka nie ma już 90-procentowego poparcia, tylko 20-30-procentowe, a może i mniejsze. Sądzę, że niebawem dojdzie na Białorusi do rewolucji – przekonywał w rozmowie z dziennikarzami Anton (usunięty z uniwersytetu w Mohylewie za organizację protestu przeciw reżimowi Łukaszenki).
Przy okazji sprzeciwił się pomysłom polskiego MSZ, który rozważa możliwość likwidacji – funkcjonującego od jedenastu lat – programu im. Konstantego Kalinowskiego w imię poprawy relacji z władzami w Mińsku:
– Studenci wciąż są na Białorusi za działalność opozycyjną wyrzucani z uczelni i tak będzie nadal.
„Żywie Biełaruś!”
W otoczeniu dwóch biało-czerwono-białych flag (jednej z Pogonią; to symbolika zakazana na Białorusi) i unijnej oraz ze zdjęciami represjonowanych, a także hasłami: „Stop terroryzmowi na Białorusi” czy „Wolność dla więźniów politycznych" w języku angielskim, co chwilę skandowano: „Żywie Biełaruś!” – Anton mówił do zgromadzonych:
– Sytuacja ekonomiczna ludzi na Białorusi jest bardzo trudna, a władza co roku wydaje więcej na utrzymanie milicji i specsłużb niż na medycynę i oświatę razem wzięte. Mamy największą liczbę milicjantów w Europie, dlatego że władza boi się swoich obywateli. Władza boi się wszystkich, i starych, i młodych. I to musi się skończyć.
Młodzi Białorusini domagali się ustąpienia Łukaszenki i ukarania przed sądami wszystkich milicjantów i przedstawicieli służb specjalnych odpowiedzialnych za ostatnie represje. Żądali m.in. nie tylko natychmiastowego uwolnienia nieprawnie aresztowanych i ukaranych przez sądy doraźne, ale i ich rehabilitacji. Wyliczali konkretne nazwiska. Wzywali białoruskie władze do przestrzegania konstytucyjnych i międzynarodowych praw: swobód i wolności człowieka, w tym do wolności zgromadzeń i prawa do wolnego rozwoju każdego człowieka.
Wesprzyjcie nasz monolog! Rozmowa z Uładzimirem Niaklajeuem
Zepsuty reżim
Zwracano się też w stronę okien nieczynnego w sobotę konsulatu.
– Żądamy uwolnienia aresztowanych i zaprzestania represji. Te represje świadczą tylko o waszym strachu przed narodem. Opamiętajcie się, póki nie jest za późno! – apelowali wspólnie Anton i Andriej.
Stefan Michalewicz, kuzyn Alaksieja Michalewicza – opozycyjnego kandydata na prezydenta w wyborach 2010 (po nich nastąpiła wielka fala represji) – pytał:
– Ile jeszcze musimy czekać na koniec tego zepsutego reżimu. Reżimu, który działa przeciwko zwykłym obywatelom? Zwracam się do Białorusinów z sąsiednich krajów: nastąpił czas, kiedy bezczynność jest niebezpieczna dla wszystkich Białorusinów.
Zobacz także: "Lepiej być dyktatorem niż pedałem" - mówi Łukaszenka i rządzi tak Białorusią od 23 lat
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.