II Hajnowski Marsz Żołnierzy Wyklętych ma przejść – zgodnie z wnioskiem złożonym w hajnowskim urzędzie miasta – w niedzielę (26.02) m.in. rondem noszącym imię prawosławnego abp. Mirona i obok prawosławnego soboru Świętej Trójcy. W cerkwi w tym czasie będzie odbywało się nabożeństwo w intencji przebaczenia win poprzedzające Wielki Post.
Marsz w Hajnówce – zamieszkałej w większości przez Białorusinów, prawosławnych – organizują środowiska nacjonalistyczno-narodowe, głównie Narodowa Hajnówka i ONR. Ma w nim wziąć udział pół tysiąca narodowców.
– Trasa marszu nosi znamiona prowokacji – mówił „Wyborczej” jeszcze kilka dni temu burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak.
Proboszcz parafii Świętej Trójcy, ks. Michał Niegierewicz, podobnie jak i jego parafianie, w rozmowie z nami wyrażał głębokie zaniepokojenie:
– Ten marsz na pewno nie służy konsolidacji, nie służy dobremu współżyciu. To prowokacja. Prawosławni odbierają ten marsz wyłącznie jako służący rozbiciu i tworzeniu podziałów w Hajnówce.
Nacjonaliści już kilka dni temu zapowiedzieli, że „marsz odbędzie się, czy się burmistrzowi podoba, czy nie”.
Burmistrz Sirak wciąż jeszcze nie podjął decyzji czy wyda na przemarsz zgodę. Wystąpił tymczasem do przewodniczącego hajnowskiej rady miasta Jakuba Ostapczuka o zwołanie jeszcze w tym tygodniu nadzwyczajnej sesji, podczas której rada miałaby omówić sprawę przemarszu nacjonalistów i być może radni w tej sprawie przyjmą stanowisko. Ostateczną decyzję burmistrz wyda po sesji.
Przewodniczący Ostapczuk z kolei komentuje:
– Organizatorzy tego marszu mają chyba jakieś kompleksy: chcą się wyróżnić i żeby ich w kraju usłyszano.
Sprawy związane z historią trzeba zostawić historykom, a nie paru chłopaczkom, którzy nie mają w tym zakresie odpowiedniej wiedzy. Ten marsz jest robiony dla promocji tych organizacji, które go przygotowują. W kraju mało kto by się nim zainteresował, a jak będzie w Hajnówce, będzie głośno. I hajnowski Kościół katolicki, i Cerkiew, i mieszkańcy są temu przeciwni. Ten marsz jest tylko po to, żeby psuć Hajnówkę. Błagam, nie psujcie Hajnówki.
W hajnowskiej radzie na 21 radnych, po czterech jest z PiS (zadeklarowani zwolennicy marszu) i PSL, reszta startowała w ostatnich wyborach samorządowych z komitetu Porozumienie Samorządowe Ziemia Hajnowska, z którego wywodzi się też przewodniczący Ostapczuk.
W ubiegłym roku marsz zakończył się w kościele Cyryla i Metodego. Zgodnie z wcześniejszymi planami miała się tam odbyć msza z udziałem organizatorów-nacjonalistów. Została odwołana. Oficjalnie proboszczowie katolickich kościołów hajnowskich – podległych pod diecezję drohiczyńską – nie udzielili wsparcia organizatorom. Teraz proboszcz katolickiej parafii Cyryla i Metodego ks. Zygmunt Bronicki mówi krótko:
– Nie jesteśmy organizatorem tego marszu, nie mam nic wspólnego z tym marszem, nie będzie w tej intencji żadnej mszy w naszym kościele.
Marsz ma wyruszyć – podobnie jak ubiegłym roku – spod kościoła parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. Proboszcze tej parafii Józef Poskrobko kiedy zapytaliśmy go, czy udziela wsparcia marszowi i jak ocenia fakt jego ponownej organizacji, stwierdził tylko: – Nie udzielam na ten temat żadnych wypowiedzi.
Jawna prowokacja narodowców. Prawosławni zaniepokojeni
Z kolei biskup-senior diecezji drohiczyńskiej Antoni Dydycz zdziwiony jest niechętnymi reakcjami na wiadomość o przemarszu, a w odniesieniu do planowanej trasy nie widzi nic złego. „Wyborczej” powiedział:
– Nie rozumiem, nie można przechodzić koło czyjegoś domu jak ktoś jest innych przekonań? Jak przechodzą spokojnie, kulturalnie, to co w tym złego?
I nabożeństwo w soborze niech się odprawia i marsz może przechodzić. Oby awantur tylko nie było. Jeśli byli prawosławni, którzy mordowali Polaków, to mamy o tym nie mówić? Uprzedzenia takie trzeba przezwyciężać. To jest niezdrowe. Myślę, że nasi prawosławni też powinni być wdzięczni żołnierzom wyklętym, bo przecież dzięki nim nie byliśmy pod ZSRR. Też powinni dziękować Bogu, że od tego zostali uwolnieni, że nie zostaliśmy dzięki żołnierzom wyklętym kolejną republiką radziecką. Ocena historyków żołnierzy wyklętych jest pozytywna: walczyli, żebyśmy mieli wolność. Ważne, żeby tłumaczyć kulturalnie i cierpliwie, a nie powiększać różnice. A to, że część prawosławnych znalazła się po stronie radzieckiej, to jest ich problem. Mieli takie przekonania i dziś na ich oceny jest za późno. A do manifestacji w Polsce każdy ma prawo – także ci, którzy chcą upamiętnienia żołnierzy wyklętych. Oni [organizatorzy hajnowskiego marszu – red.] chcą tylko podkreślić ich bohaterstwo i to, że zawdzięczamy im wolność.
Prezydent w Hajnówce. Andrzej Duda modlił się w prawosławnym soborze
Ks. Jerzy Doroszkiewicz, sekretarz kancelarii kurii metropolitalnej cerkwi prawosławnej w Polsce dyplomatycznie przyznaje:
– Jak chcą, niech sobie manifestują. Ich prawo. Naszą sprawą jest się w tym dniu przed Wielkim Postem modlić o przebaczenie win. Jeśli dostaną zgodę na marsz obok hajnowskiego soboru w trakcie nabożeństwa w tej intencji, nic nie poradzimy. Przecież nie wyjdziemy w procesji z kontrmanifestacją. Nie wiem komu potrzebne jest w Hajnówce rozgrzebywanie starych ran. Czy to jest prowokacja, proszę ich zapytać. Nie wiem, po co im ten marsz, przecież w intencji żołnierzy wyklętych mogliby pomodlić się w kościele, ale to ich sprawa. Niech sobie idą, a my będziemy się modlić.
Przewodniczący podlaskiej PO, poseł Robert Tyszkiewicz w poniedziałek (13.02) spotkał się z hajnowskimi samorządowcami.
– Po raz drugi nacjonaliści w Hajnówce chcą wyjść na jej ulice, aby zastraszać społeczność białoruską, wyznawców prawosławia. To jest margines wspólnoty naszego regionu. Wobec takiej prowokacji powinniśmy jednak zaprezentować naszą jedność, solidarność i przywiązanie do tolerancji i otwartości. Dlatego w tę ostatnią niedzielę lutego, kiedy przechodzić będzie marsz nacjonalistów Hajnówce, wezmę udział w nabożeństwie w tamtejszym soborze Świętej Trójcy, w intencji przebaczenia i pojednania, i zachęcam do tego wszystkich. Wszyscy na Podlasiu mogą czuć się u siebie, niezależnie od języka, kultury czy wiary. Cieszę się, że ten marsz nie znajduje poparcia w żadnym znaczącym środowisku naszego regionu, żadnej znaczącej instytucji, w żadnym z Kościołów.
Białystok. Krajobraz po marszu ONR. Zdaniem mniejszości
Przed rokiem, pierwszy marsz zorganizowały wspólnie ONR Białystok, Narodowa Hajnówka i Stowarzyszenie Historyczne im. Danuty Siedzikówny ps. Inka. O marszu wówczas zrobiło się głośno głównie po tym, jak jego organizatorzy poinformowali, że patronatem objął go prezydent Andrzej Duda. Kancelaria prezydenta jednak podała, że takiego patronatu nie ma. W ostatni poniedziałek na prezydenckiej stronie internetowej pojawił się komunikat, że prezydent Duda „podjął decyzję o ustanowieniu specjalnego patronatu nad obchodami ku czci Żołnierzy Wyklętych w 2017 roku”. Wnioski mogą składać organizatorzy uroczystości z całego kraju. Na razie nie ustaliliśmy, czy organizatorzy drugiego hajnowskiego marszu taki wniosek złożą (lub już złożyli). W ubiegłym roku, jeszcze przed marszem, pojawiły się protesty wielu środowisk, w tym Partii Razem, Platformy Obywatelskiej i jej koalicjanta – Forum Mniejszości Podlasia, tworzonego przez działaczy środowiska prawosławnego. W dniu przemarszu zaprotestowali przeciwko niemu w Hajnówce działacze SLD. Powstała petycja do prezydenta RP i prymasa Polski, którą w internecie podpisały setki osób – wsparli ją też m.in. samorządowcy z Hajnówki. Wszyscy protestujący akcentowali, że marsz upamiętnia m.in. kpt. Romualda Rajsa ps. „Bury", którego oddział na przełomie stycznia i lutego 1946 r. dokonał pacyfikacji pięciu wsi zamieszkanych przez ludność białoruską, prawosławną. Baner z wizerunkiem „Burego” był niesiony przez miasto na czele kilkusetosobowego pochodu. Wznoszono okrzyki: „Bury, Bury nasz bohater", „Armio wyklęta – Hajnówka o was pamięta", „Cześć waszej pamięci żołnierze wyklęci".
Na trasie przemarszu protestowało kilkanaście osób z transparentem „Prawosławni nie chcą Burego".
Tym razem główną postacią – przynajmniej na facebookowym logo marszu – ma być Danuta Siedzikówna „Inka”.
Danuśka z Guszczewiny. Miejscowi mówią o "Ince"
Oddział Romualda Rajsa ps. „Bury” w styczniu i lutym 1946 roku spacyfikował białoruskie wsie położone nieopodal Bielska Podlaskiego: Zanie, Zaleszany, Końcowiznę, Szpaki i Wólkę Wygonowską. „Bury” podejrzewał miejscowych o współpracę z komunistami. Prokurator IPN w 2005 r. we wnioskach ze śledztwa w sprawie tego mordu (zabójstwa dokonano także na kobietach i dzieciach) uznał Rajsa za winnego „zbrodniom przeciwko ludności popełnionym w celu wyniszczenia części obywateli polskich z powodu ich przynależności do białoruskiej grupy narodowościowej o wyznaniu prawosławnym”. Podkreślił: „Zabójstwa, i usiłowania zabójstwa tych osób należy rozpatrywać jako zmierzające do wyniszczenia części tej grupy narodowej i religijnej, a zatem należące do zbrodni ludobójstwa, wchodzących do kategorii zbrodni przeciwko ludzkości”.
Wszystkie komentarze