Przywołując słowa Marka Edelmana: nie chodzi o to, aby iść do celu, chodzi o to, by iść po słonecznej stronie. Nieważne kim jest bity, zawsze powinniśmy stanąć po stronie tego, którego biją. Jeżeli widzimy, że dzieje się zło, a odwracamy głowę, kiedy możemy pomóc, to wtedy przyczyniamy się do tego zła - mówi Nasta Niakrasava, Białorusinka mieszkająca w Polsce.
W piątym dniu protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi ponownie dołączyli do nich Białorusini i Białorusinki pracujący i uczący się w Białymstoku wraz z białostoczanami. Pod konsulatem białoruskim zebrało się w czwartek (13 sierpnia) około stu manifestujących. Zapowiedzieli wielki przemarsz przez centrum podlaskiej stolicy.
O rozpoczęcie dialogu, który zastąpi stosowane obecnie rozwiązania siłowe na Białorusi zaapelowali prezydenci największych polskich miast. Napisali: "Wolność jest niezbywalnym prawem każdego człowieka. Nie można zachowywać milczenia, kiedy to najważniejsze prawo jest naruszane, kiedy narzędziem polityki staje się przemoc i opresja".
Białoruś się zmieniła. Nie będzie już taka, jak wcześniej. Jeżeli Aleksander Łukaszenka utrzyma władzę, kraj czekają masowe represje. Niestety, zmienił się też stosunek Zachodu do Mińska.
Setki osób od rana stoją w kolejce przed konsulatem Białorusi w Białymstoku, aby oddać swój głos w wyborach prezydenckich. Głównie na Swiatłanę Cichanouską. Mówią: - Nasz udział w głosowaniu jest ważny, żeby pokazać, że dużo osób chce na Białorusi zmian i że jesteśmy ludźmi, nie bydłem, jak nas traktuje Łukaszenka.
Słowa wsparcia dla Białorusinów w wieczór przed niedzielnymi (9 sierpnia) wyborami prezydenckimi w ich kraju popłynęły z Białegostoku podczas koncertu "Mury runą - Żywie Biełaruś". - Jestem przekonany, że za kilka lat Białoruś na pewno będzie krajem wolnym, niezależnym, samorządnym, bo na to zasługuje - mówił przywódca pierwszej białostockiej "Solidarności".
W białostockim pubie 6-Ścian (ul. Warszawska 30) o godz. 18 rozpoczął się koncert "Mury runą - Żywie Biełaruś". Został zorganizowany w wieczór przed niedzielnymi (9 sierpnia) wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Wciąż będziemy mieli do czynienia z taką dyktaturą, jakimi były dyktatury wojskowe w Ameryce Łacińskiej, z dyktaturą w najgorszym wydaniu - przewiduje w rozmowie z "Wyborczą" sytuację po niedzielnych (9 sierpnia) wyborach prezydenckich na Białorusi pierwszy przywódca niepodległej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz.
- Budzi się nowa Białoruś. Białoruś obywatelska, Białoruś zwykłych ludzi, którzy domagają się wolności i prawa wyboru prezydenta w wolnych wyborach, którzy mówią: dość Łukaszence, dość upadlania Białorusi i jego społeczeństwa - mówili w Białymstoku uczestnicy demonstracji "Solidarni z Białorusią"
Trwa przedterminowe głosowanie przed wyborami prezydenckimi na Białorusi. Obywatele tego kraju głosują też w białoruskim konsulacie w Białymstoku. Przed nim wolontariusze zbierają informacje o tym, na kogo faktycznie głosują uprawnieni.
Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. Białorusi domaga się, aby w sprawie sytuacji w tym kraju zabrali głos szef polskiego MSZ i polski sejm. - Niezbędna jest wspólna, przyjęta ponad podziałami politycznymi, uchwała sejmu w obronie społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi - apeluje.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.