W czwartek (23 marca) w godz. 10.30-12, w związku z realizacją przedsięwzięć szkoleniowych, na terenie kompleksu wojskowego w Białymstoku będzie włączana syrena alarmowa - ostrzegają miejscy urzędnicy. To o tyle istotne, że w Białymstoku mieszka wielu straumatyzowanych uchodźców, w tym dzieci, które taki dźwięk może przerazić.
Żołnierze na granicy polsko-białoruskiej skuli fotoreporterów kajdankami, sprawdzali karty pamięci aparatów stanowiące tajemnicę dziennikarską, wydawali polecenia, opatrując je komentarzami typu: "Się, k***, odechce fotografowania". Sprawą zajmuje się Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Mieszkańcy Białowieży buntują się przeciw ignorancji wojska i miejscowych władz w odniesieniu do walających się tu zwojów drutu żyletkowego zagrażającego ludziom i zwierzętom. Na concertinę, ale i druciane pętle przypominające wnyki natrafić można też w lasach Puszczy Białowieskiej - obok stert śmieci pozostawionych przez żołnierzy i nadpalonych drzew.
- Tworzenie kolejnych związków taktycznych, w tym 1. Dywizji Piechoty Legionów, poprzez zmianę podporządkowania istniejących już jednostek lub przenoszenie kadry i sprzętu, nie zwiększa potencjału armii - podnosi były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Mirosław Różański. Nawiązuje do decyzji ministra Mariusza Błaszczaka o powstaniu tej nowej dywizji.
Utworzenie 1. Dywizji Piechoty Legionów zapowiedział w Białymstoku minister obrony Mariusz Błaszczak. Będzie operowała przede wszystkim na terenie województwa podlaskiego. Jej dowództwo zostanie ulokowane w Ciechanowie na Mazowszu. Do dywizji tej ma trafić najnowocześniejszy sprzęt wojskowy.
W publicznie dostępnych miejscach w centrum Białowieży, położonej przy granicy polsko-białoruskiej, znowu walają się zwoje drutu żyletkowego, który stanowi niebezpieczeństwo dla ludzi i zwierząt. Tymczasem przy płocie granicznym napotkać można śmietniska wskazujące na to, że ich powstanie jest udziałem mundurowych.
Polscy mundurowi na granicy polsko-białoruskiej mieli użyć gazu łzawiącego wobec iracko-syryjskiej rodziny, w tym 5-letniej dziewczynki. Tak wynika z relacji ojca tej rodziny, która została wypchnięta na Białoruś.
Platforma Obywatelska żąda, aby MON przedstawiło konkretny harmonogram tworzenia podlaskiej dywizji i konkretnych informacji, kiedy pojawi się także w tym regionie obrona przeciwlotnicza. Zdaniem byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka plany ogłaszane przez MON dotyczące bezpieczeństwa militarnego na Ścianie Wschodniej mają głównie "walor propagandowy".
Wojsko tłumaczy się z sytuacji, w której do spacerującej po lesie mieszkanki polsko-białoruskiego pogranicza żołnierz mierzył z długiej broni i groził, że będzie strzelać. "Postępowanie żołnierza odbyło się zgodnie z procedurami i z zachowaniem warunków bezpieczeństwa" - twierdzi rzecznik jednostki, w której służy żołnierz.
Zdaniem szefa MON wzmocnienie ukraińskiej obrony przeciwrakietowej spowoduje osłabienie kolejnej fali uchodźców z Ukrainy, której spodziewa się zimą. Tym m.in. tłumaczy pomysł przekazania Ukrainie patriotów oferowanych Polsce przez Niemcy.
- Polskie władze zrobią wszystko, żeby ziemia polska nie była zajęta przez odbudowujące się imperium rosyjskie - mówił w sobotę (19 listopada) w podlaskim Grajewie szef MON Mariusz Błaszczak. Podpisał z tutejszymi władzami samorządowymi porozumienie o przekazaniu przez nie resortowi gruntów dla nowej brygady zmechanizowanej, jaka ma powstać w ramach nowo tworzonej V Podlaskiej Dywizji.
Do spacerującej po lesie w okolicy swojego domu mieszkanki polsko-białoruskiego pogranicza stacjonujący tu żołnierz mierzył z długiej broni. Groził, że będzie strzelać. Na nic zdały się tłumaczenia kobiety, że tu mieszka i tylko wybrała się na spacer.
Burmistrz PiS-owskiego Kolna zapowiedział, że możliwe jest powstanie tu jednostki wojskowej liczącej nawet do tysiąca żołnierzy. Władze tego miasta zakupiły już grunty za półtora miliona złotych z przeznaczeniem dla MON. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej twierdzi: - Ze względów bezpieczeństwa miejscowych to nie najlepsze rozwiązanie.
Niemal każdy chętny może wziąć udział w kilkugodzinnym szkoleniu, jakie organizuje wojsko, w czasie którego rzekomo można nauczyć się także podstaw posługiwania bronią, strzelania czy walki wręcz. - To niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie tego się nauczyć - zgodnie przyznają były szef BBN gen. Stanisław Koziej i były szef resortu obrony Tomasz Siemoniak.
Dowódca 18. Białostockiego Pułku Rozpoznawczego, którego żołnierze zostali skierowani do służby na polsko-białoruskiej granicy, został nagrodzony za działania wpisujące się w kult miłosierdzia bożego. Tymczasem działania mundurowych na tej granicy z poszanowaniem drugiego człowieka i jego praw nie mają wiele wspólnego.
W poniedziałek (15 sierpnia), podczas obchodów Święta Wojska Polskiego, prezydent RP nazwał durniami i zdrajcami ludzi, którzy ratują uchodźców i migrantów na polsko-białoruskiej granicy. W mediach społecznościowych wielu z nich odpowiada dziś Andrzejowi Dudzie, że są dumni z tego, co robią, dalej będą wyręczać państwo z jego obowiązku niesienia pomocy humanitarnej, nie przejmując się hejtem.
Wojskowy Sąd Okręgowy uchylił postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie brutalnego zatrzymania w ubiegłym roku fotoreporterów na granicy polsko-białoruskiej. W jego ocenie okoliczności sprawy nie zostały wystarczająco wyjaśnione.
Święto Wojska Polskiego w całej Polsce obchodzone jest 15 sierpnia na pamiątkę Bitwy Warszawskiej z 1920 r., zwanej Cudem nad Wisłą. Jak co roku tego dnia również w Białymstoku odbędzie się uroczysty apel, po którym mieszkańcy obejrzą pokaz sprzętu wojskowego. Szereg atrakcji przygotowało Muzeum Wojska.
Pierwsze egzemplarze prototypy niszczycieli Ottokar-Brzoza dostanie 14. Pułk Przeciwpancerny w Suwałkach. W jednej baterii będzie osiem niszczycieli czołgów, każdy z nich będzie mógł naraz wystrzelić osiem precyzyjnych brytyjskich pocisków Brimstone o zasięgu 12 km.
Wyskoczyli z quada i wojskowej ciężarówki, zamaskowani, z palcami na spustach długiej broni. Było ich kilkunastu. Otoczyli pisarza Mirosława Miniszewskiego i jego partnerkę Marię, której jedynym "przewinieniem" było to, że przyjechała nad zalew w Ozieranach, żeby się wykąpać. Takie wątpliwe atrakcje czekają tego lata na turystów w wymęczonym przez stan wyjątkowy i zamkniętą strefę Podlaskiem.
Do piątkowej (1 lipca) nocy witano w Białowieży fakt zniesienia zakazu wjazdu do przygranicznej strefy. W ramach spaceru obywatelskiego pod hasłem: "Białowieża pod murem" wznoszono transparenty: "Nie dla muru, tak dla puszczy", "Nie dla muru między ludźmi" czy "Dla nas mur się nie podoba".
- Nie da się w nocy zasnąć. Wciąż latają śmigłowce i jeżdżą wojskowe wozy. Sąsiadka mi mówiła, że wczoraj w centrum była jakaś obława na uchodźców. Podobno 14 złapali. Położyli ich na jezdni i pilnowali z karabinami w rękach - relacjonowali w piątek (1 lipca) mieszkańcy otwartej wreszcie dla turystów Białowieży.
Uniwersytet w Białymstoku będzie współpracował z 11. Mazurskim Pułkiem Artylerii z Węgorzewa. Głównie "w związku z potrzebą wspólnego działania na rzecz obronności państwa i wychowania patriotycznego młodzieży".
Ruszył proces w sprawie bezzasadnego, nielegalnego i nieprawidłowego zatrzymania wolontariuszy, którzy pospieszyli z pomocą młodemu Syryjczykowi, gdy jego życie było zagrożone po przekroczeniu granicy polsko-białoruskiej. Zatrzymującymi okazali się żołnierze 10. Brygady Kawalerii Pancernej z województwa dolnośląskiego. Aktywistom zabrali telefony i sprzęt medyczny, m.in. defibrylator.
Zbudowany przed 70 laty samolot myśliwsko-rozpoznawczy Lim-5R przez wiele lat czekał na renowację na terenie Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku. Teraz - dla Muzeum Wojska - kończy odnawiać go Politechnika Białostocka. Samolot ma już uzupełnione poszycie, podczepione zbiorniki paliwa, wkrótce zostanie znów pomalowany. Ubytki fachowcy uzupełniają, wykorzystując nowoczesną technologię.
Wójt Białowieży w końcu nie zdzierżył i apeluje do premiera o nieprzedłużanie zakazu wjazdu do tej miejscowości. Domaga się też 15 milionów za zdewastowany przez wojsko miejscowy stadion oraz przywrócenia jedynego połączenia z podlaską stolicą. Z kolei europosłanka Janina Ochojska relacjonuje z tych okolic: - Dzieci widzą tu rano pijanych mężczyzn i porozrzucane butelki.
Brytyjscy wojskowi z 21. pułku inżynierów pośpieszyli w poniedziałek (30 maja) z pomocą białostockiemu stowarzyszeniu My dla Innych. Pomagali w przygotowaniu i urządzeniu jego nowego biura. Przenosili szafy pancerne z dokumentami czy biurka, transportowali tego typu wyposażenie swoją ciężarówką z dotychczasowej siedzimy organizacji do nowej przy ul. Morelowej. 23.
Przeszkoleni specjaliści z szeregów Wojsk Obrony Terytorialnej mają "aktywnie wspierać" lokalne społeczności z polsko-białoruskiej strefy przygranicznej w "rozwijaniu ich odporności na dezinformację". Zapowiedział to szef MON Mariusz Błaszczak w podlaskiej Sokółce, gdzie żołnierze "wyizolowali i zniszczyli grupę dywersyjną".
Manewry Defender-Europe 22 to wielonarodowe ćwiczenie obronne realizowane na wielu lokalizacjach w Polsce oraz innych państwach członkowskich i partnerskich NATO. W sumie bierze w nich udział 18 tys. żołnierzy z 20 krajów. Mają zakończyć się 27 maja. Na terytorium Polski ćwiczy blisko 7 tys. żołnierzy z Polski, USA, Francji, Szwecji, Danii czy Wielkiej Brytanii, wykorzystując ponad 3 tys. jednostek sprzętu bojowego. W trakcie ćwiczenia sprawdzana jest zdolność współpracy żołnierzy w ramach wspólnej operacji bojowej. Jak zapewnia MON, te wspólne manewry "należą do serii cyklicznych szkoleń defensywnych" i nie są one "wymierzone przeciwko żadnemu państwu i nie mają związku z obecną sytuacją geopolityczną w regionie" (zaplanowane były w ubiegłym roku, przed wybuchem 24 lutego wojny w Ukrainie), a "podnoszą bezpieczeństwo wschodniej flanki, służą usprawnieniu procedur użycia wojsk oraz ich adaptacji wobec nowych wyzwań współczesnego pola walki, a także odstraszaniu potencjalnego agresora".
Prezydent Andrzej Duda wspólnie z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem i ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce wspólnie obserwowali jeden z epizodów ćwiczeń wojskowych NATO i Szwecji Defender-Europe 22. Pod Nowogródkiem - jak ogłosiła Kancelaria Prezydenta na Twitterze. Faktycznie pod podlaskim Nowogrodem. Przyglądali się, jak wojskowi forsują Narew.
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych potwierdza, że drogowskazy do chronionych drzew w Puszczy Białowieskiej zostały przybite gwoździami przez żołnierzy. Zapowiedziało, że zostaną usunięte. Dodało przy tym: "Dla żołnierzy służących na granicy od wielu miesięcy miały one znaczenie symboliczne i wskazywały odległość od domu".
W Puszczy Białowieskiej, w zamkniętej strefie przy granicy polsko-białoruskiej, pojawiły się drogowskazy przybite gwoździami do chronionych drzew. Informują o odległościach do miejscowości, z których pochodzą stacjonujący tu mundurowi, ale jest też tabliczka obok informująca, gdzie udać się po "ducha puszczy", czyli bimber. Ruch "Nie dla muru" wskazuje, że ich autorami są żołnierze.
Rozwalone drogi, nawieziony tłuczeń kamienny, pobocza rozjeżdżone i zryte ciężkim sprzętem, zdarta kora drzew przez ciężki sprzęt. Wszędzie śmieci, ślady palenia ognisk po prowizorycznych posterunkach wojskowych, mnóstwo plastikowych śmieci czy porozrzucanego papieru toaletowego - to widoki w jednym z rezerwatów Puszczy Białowieskiej, w którego okolicy wznoszona jest stalowa zapora.
Wojsko po interwencji jednej z mieszkanek i publikacji na ten temat "Wyborczej" usunęło drut żyletkowy z centrum Białowieży. Stanowił tu niebezpieczeństwo dla ludzi, a zwłaszcza zwierząt. Jak się okazuje, zgodził się na jego rozłożenie tutaj białowieski wójt.
11. Mazurski Pułk Artylerii, którego żołnierze stacjonują obecnie przy granicy polsko-białoruskiej, został uhonorowany medalem "Pro Patria". W uznaniu "szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość RP". Internauci pytają: "Medale? Kiedy dzieci i ich rodzice idą przez bagna, trzęsąc się ze strachu, głodu i zimna?".
Żołnierz z długą bronią przechadzał się jak gdyby nigdy nic po jednym z wielkopowierzchniowych sklepów nieopodal granicy polsko-białoruskiej. Nasza Czytelniczka o sprawie powiadomiła odpowiedzialnego za relacje cywilno-wojskowe na terenach przygranicznych. Usłyszała, że nie powinna udostępniać zdjęć, jakie żołnierzowi zrobiła, "bo ktoś się nią zainteresuje" i że sprawa powinna zostać między nimi.
Mieszkańcy terenów przy polsko-białoruskiej granicy, wzdłuż której powstaje ponad 186-kilometrowa zapora, przerażeni są skalą dewastacji miejscowych dróg. Maszyny przewożące materiały budowlane doprowadzają je do ruiny. - Ciężki sprzęt, praktycznie w dwie doby, rozjechał nawierzchnię jezdni w okolicy Jałówki - mówi Mariusz Nahajewski, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, były radny PiS.
W obotę (29 stycznia) straż graniczna zatrzymała tylko jedną osobę, która nielegalnie próbowała dostać się do Polski przez granicę z Białorusią. Po północy zatrzymano dwie kilkunastoosobowe grupy, a sześciu cudzoziemców próbowało uszkodzić concertinę za pomocą lin.
Wojsko zajmuje prywatne samochody obywateli - alarmują mieszkańcom Podlaskiego. Niektórzy łączą ten fakt z napiętą sytuacją na Wschodzie. Tymczasem niektóre z prywatnych aut, którymi zainteresowana jest armia, są mało przydatne do celów wojskowych.
- Skala zniszczeń dróg w polsko-białoruskiej strefie przygranicznej jest porażająca - alarmuje podlaski poseł PO Robert Tyszkiewicz. Zwrócił się z interpelacją do premiera o pilne przygotowanie specjalnego funduszu odszkodowawczego dla samorządów z tego regionu, z którego będą mogły być naprawiane tutejsze drogi, rozjeżdżane przez służby mundurowe.
Copyright © Agora SA