Regularnie spotykamy się z nadużyciami służb - przyznają działacze i działaczki fundacji Ocalenie, którzy ratują migrantów, wyliczając: zatrzymania, skucie kajdankami, wyrywanie telefonów z rąk i próbę kradzieży defibrylatora. - Militaryzacja pogranicza oznacza jednak przede wszystkim łapanki i wywózki oraz systematyczną przemoc wobec migrantów i migrantek - dodają.
Od 4 maja trwa strajk głodowy uchodźców zamkniętych w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Lesznowoli. Do dziś wytrwało w nim 10 mężczyzn - najbardziej zdesperowanych. Wśród nich - ojciec 15-latka, mieszkającego w Niemczech, czy działacze prokurdyjskiej, sekowanej w Turcji partii.
Budowa stalowej zapory na granicy polsko-białoruskiej (w Podlaskiem) - jak zapewnia inwestor, czyli Straż Graniczna - idzie zgodnie z planem. Ma być gotowa do końca czerwca. Tymczasem powstanie tej bariery może skończyć się kolejnym pozwaniem Polski do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Prawie 9 miesięcy odsiedzieli w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców dwaj Jemeńczycy - tylko dlatego, że chcieli dostać się do Europy i prosili o ochronę międzynarodową w Polsce. W końcu zostali wypuszczeni zza krat, choć ich sytuacja nie zmieniła się ani na jotę - nie zapadła jeszcze decyzja, czy dostaną azyl, czy nie. - Uchodźcy spędzili w zamknięciu 257 dni. Ile w tym czasie wydarzyło się w Waszym życiu? - pytają obrońcy praw człowieka.
Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie strażników granicznych z Narewki, którzy wywieźli na granicę cudzoziemców proszących o ochronę międzynarodową, w tym chore dzieci, i przepchnęli ich przez druty na białoruską stronę. Postanowienie nie jest prawomocne.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku z granicy polsko-białoruskiej trafiła w bardzo poważnym stanie 28-letnia Kajal z Indii. Niewykluczone, że i ona zostanie poddana push-backowi. Tymczasem Straż Graniczna prowadzi "nową strategię" wobec ratujących uchodźców na tej granicy. Tak żeby osoby pomagające postrzegane były jako kryminaliści i szkodniki.
Kokainę o wartości blisko 12 mln zł ujawnili funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Zatrzymano przewożącego narkotyki 51-letniego bezpaństwowca.
Powstająca w Podlaskiem na polsko-białoruskiej granicy stalowa zapora została już po białoruskiej stronie uszkodzona co najmniej w dwóch miejscach. Jej elementy przepiłowano tak, że przez zaporę można się było bez trudu przecisnąć. Powstały też podkopy pod betonowymi fundamentami.
Znów wzrosła liczba cudzoziemców przedostających się do Polski z Białorusi przez zieloną granicę. - Zrobiło się cieplej. Łatwiej jest teraz przejść przez podsuszone, a wcześniej podmokłe czy bagniste przygraniczne tereny - tłumaczy rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej.
Kartki z odręcznie wypisanymi dużymi literami hasłami: "Pushback to zbrodnia" i "Zbrodnia czyni zbrodniarzem" pojawiły się w pierwszy dzień świąt wielkanocnych pod tablicą informującą o wjeździe do Białowieży. Zawisły tu po informacji o tym, że kilkunastoosobowa grupa Kurdów, zatrzymana w Wielką Sobotę pod Białowieżą, została wywieziona na granicę.
Kilkunastoosobowa grupa Kurdów, zatrzymana w Wielką Sobotę pod Białowieżą, przed godz. 4 nad ranem została wywieziona na granicę. Są w niej dzieci w wieku 4, 5 i 6 lat, nastolatkowie w wieku 13 i 17 lat oraz osoba 61-letnia. Wszyscy prosili o azyl w Polsce i błagali, żeby ich nie wyrzucać na Białoruś, bo tam są bici. Nie pomogły nawet wytyczne komendanta głównego Straży Granicznej, że takich cudzoziemców poddawać push-backowi nie można.
Grupa uchodźców zatrzymanych w okolicach Białowieży liczy 12 osób, są w niej kobiety i dzieci. Byli już wypychani z Polski około 10 razy. Aby tym razem także nie doszło do wywózki, aktywiści powiadomili Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Osoby prywatne dzwonią i mailują do placówki Straży Granicznej w Białowieży. - Nie możemy przyzwyczaić się do bezprawia - mówią.
Przez cztery miesiące białoruskie służby trzymały w magazynach w Bruzgach tysiące, potem setki ludzi. - Nasze trzy rodziny zostały do końca, do ostatniego dnia - mówi Noaman, iracki Kurd, który wyruszył do Europy, żeby postawić na nogi ukochanego, sparaliżowanego syna Ibrahima.
16-letni chory chłopiec od trzech dni przebywa w lesie, pomiędzy polskimi i białoruskimi funkcjonariuszami na granicy polsko-białoruskiej. Żadna ze stron nie chce udzielić mu pomocy medycznej.
Sąd Okręgowy w Białymstoku nie zgodził się na trzymiesięczne aresztowanie 20-letniej studentki, aktywistki działającej w punkcie pomocy humanitarnej prowadzonym w gminie Gródek przez Klub Inteligencji Katolickiej. Stało się tak po tym, jak na takie samo postanowienie sądu w Sokółce zażalenie złożyła tamtejsza prokuratura, która tymczasowego aresztowania dziewczyny domagała się na wniosek policji.
Po doniesieniach medialnych o 16-letnim Jemeńczyku pobitym przez białoruskie służby, leżącym tuż przy granicy po białoruskiej stronie, polska Straż Graniczna zabrała głos, zarzucając aktywistom Grupy Granica przekazywanie "niesprawdzonych i niepotwierdzonych informacji". - Nie będziemy milczeć! Każdy taki przypadek jest odzwierciedleniem ich skrajnej przemocy i rasizmu - odpowiadają aktywiści.
Czwórka aktywistów podejrzewana o nielegalny przerzut ludzi nie trafi na trzy miesiące do aresztu, czego domagała się prokuratura. Decyzję taką podjął w środę (13 kwietnia) białostocki sąd okręgowy. Tak więc w procesie karnym za niesienie pomocy uchodźcom aktywiści odpowiadać mają z wolnej stopy.
Aktywista, który próbował ratować uchodźczą rodzinę z 40-dniowym niemowlęciem - dziewczynką o imieniu Tree - trafił na celownik służb. Na dziś (13.04) rano Mariusz, znany jako Człowiek Lasu, został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
Chłopiec leży od dwóch dni, żadna ze stron nie chce udzielić mu pomocy medycznej. Jego towarzysze połączyli się na czacie wideo z polskimi lekarzami, którzy nie mają wątpliwości, że powinien jak najszybciej trafić do szpitala.
Blisko 700 tys. paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy, o szacunkowej wartości ponad 10 mln zł, ujawnili funkcjonariusze podlaskiej straży granicznej i Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Nielegalny towar wjechał do Polski z Litwy na naczepie samochodu ciężarowego. Kontrabandę przewoził 39-letni obywatel Polski, który już usłyszał zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Białymstoku.
W ciągu niespełna trzech miesięcy budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej lokalne drogi, w tym asfaltowe, zostały już niemal zupełnie zniszczone. - A jest coraz gorzej - podnoszą mieszkańcy przygranicznych, puszczańskich okolic. Coraz głośniej wypowiadają propozycje: - Może jakiś pozew zbiorowy?
Amnesty International opublikowała w poniedziałek (11 kwietnia) raport "o wywózkach, arbitralnych zatrzymaniach i nieludzkim traktowaniu osób na granicy polsko-białoruskiej". Opisano w nim również sytuację w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców, w tym w Wędrzynie, gdzie strażnicy zwracali się do nowych osób słowami: "Witamy w Guantanamo".
W ósmym miesiącu kryzysu humanitarnego na pograniczu trwają nieludzkie push-backi. Aktywiści i aktywistki podsumowują ostatnie dni. Od 29 marca do 4 kwietnia dostali prośby o pomoc od 130 osób, wśród których było przynajmniej 22 dzieci. Wiedzą o co najmniej 36 wywózkach do Białorusi.
Wielokrotnie wyrzucana z Polski grupa z dziećmi chorymi, z niepełnosprawnością i z kobietą w ciąży dostała wreszcie szansę na złożenie wniosków o azyl. Tej informacji, którą już wczoraj podaliśmy, towarzyszą dwie nowe: dobra i zła. Zła jest taka, że wszystkie te chore i straumatyzowane osoby zostaną zamknięte w ośrodku strzeżonym. Dobra - odnalazł się towarzyszący rodzinom Irańczyk, on także został skierowany do SOC w Białymstoku.
Byli odpychani trzy razy, koczowali w śniegu metr za granicznym płotem, a za czwartym zdarzył się cud - przyjęto ich błagania o możliwość ubiegania się o ochronę międzynarodową. Do Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Połowcach trafiły dwie rodziny irackich Kurdów z siedmiorgiem dzieci, o których pisaliśmy. Jest wśród nich kobieta w ciąży, niepełnosprawny intelektualnie chłopiec i dziewczynka z wadą nerek.
W piątek (1.04) wieczorem zaczął się ramadan - muzułmański miesiąc postu. Od dziś wyznawcy islamu powstrzymują się od jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca. Czy będą mogli dotrzymać tych zasad w ośrodkach dla uchodźców?
Żadnego wrażenia nie zrobił na polskich pogranicznikach wyrok sądu, uznający wywózki uchodźców za niehumanitarne i niezgodne z prawem. Po raz trzeci wypchnęli za graniczny drut dwie kurdyjskie rodziny z siódemką dzieci.
W ocenie Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie zarzuty postawione 21-letniej wolontariuszce, dotyczące rzekomego pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu polsko-białoruskiej granicy są absurdalne. Wpisują się w politykę zastraszania osób i organizacji niosących pomoc uchodźcom i migrantom przy tej granicy. KIK sprzeciwia się takim praktykom.
Przyjmowanie od migrantów wniosków o ochronę międzynarodową przypomina ruletkę. Straż Graniczna pozwoliła je złożyć tylko jednej z grup, o których horrorze pisaliśmy w weekend. Reszta została znów wypchnięta za graniczny drut, w ręce białoruskich służb. Także ci uratowani z bagien nad Siemianówką. Także grupa z gorączkującą kobietą w ciąży, dziewczynką z wadą nerek i chłopcem z niepełnosprawnością intelektualną.
Sąd w Hajnówce przyznał rację prawnikom reprezentującym trzech Afgańczyków wywiezionych nocą przez straż graniczną do rezerwatu Puszczy Białowieskiej i uznał takie działanie funkcjonariuszy za nieprawidłowe, niezasadne, niezgodne z prawem. Wyrok otwiera uchodźcom drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie i jasno wskazuje, że na pograniczu polskie służby mundurowe łamią prawo.
Kolejna grupa Kurdów z dziećmi została zatrzymana w niedzielę (27 marca) przez polską Straż Graniczną. Jest w niej dziewczynka ze spektrum autyzmu, która po pobiciu przez białoruskiego strażnika bardzo boi się tam wrócić. Aktywiści z Fundacji Ocalenie walczą, by uchodźcy nie zostali wypchnięci.
Pogranicze polsko-białoruskie to Donbas. Terytorium, które najechały i zagarnęły służby mundurowe. Mieszkańcy pozbawieni są tam praw - mówiła w niedzielę (27.03) w Białymstoku Danuta Kuroń, stojąc przed koszarami Straży Granicznej i trzymając w dłoniach zdjęcia kurdyjskich dzieci, wyrzuconych na granicę, do lasu.
Polskie służby przekroczyły kolejną barierę - wywiozły i wypchnęły za graniczny drut grupę Kurdów, w której jest chłopiec z niepełnosprawnością intelektualną, gorączkująca kobieta w ciąży i chora na nerki dziewczynka. Aktywiści i aktywistki Grupy Granica składają w tej sprawie do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa narażenia zdrowia i życia.
Prokuratura w podlaskiej Sokółce na wniosek straży granicznej domaga się tymczasowego aresztowania młodej aktywistki działającej w punkcie pomocy humanitarnej prowadzonym w gminie Gródek przez Klub Inteligencji Katolickiej. To już kolejny taki wniosek złożony przez SG w ostatnim czasie wobec niosących pomoc uchodźcom przy granicy z Białorusią.
Ostatniej nocy polska Straż Graniczna zatrzymała 18-osobową grupę Kurdów, w której jest m.in. dziewięcioro dzieci, 20-letni sparaliżowany chłopiec i kobieta w ciąży. Wiele dni spędzili w lesie, ich stan zdrowia jest zły i ostatnie, czego teraz potrzebują, to ponownego wyrzucenia do Białorusi. Niestety, co najmniej 12 osób już wypchnięto przez druty. W tym siedmioro dzieci i kobietę w ciąży.
Straż graniczna podpisała umowę na budowę bariery elektronicznej na granicy polsko-białoruskiej. To element 186-kilometrowej zapory w Podlaskiem.
Trzy rodziny z niemowlakami, dwie dziewczynki z genetyczną chorobą kości, 20-latek na wózku inwalidzkim. Malutkie dzieci, chorzy, niepełnosprawni nie mają w lesie szans.
Granica polsko-białoruska. Grupa Kurdów uratowanych w poniedziałek z bagien została rozdzielona. Rodziny z dziećmi są jeszcze w Polsce, a towarzyszących im pięciu mężczyzn Straż Graniczna wywiozła do Białorusi. - Uchodźcą jest się niezależnie od płci i wieku - protestują aktywiści z Grupy Granica.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Sukcesem zakończyła się akcja ratunkowa w okolicy Siemianówki. W poniedziałek (21.03) późnym wieczorem pogranicznicy i strażacy wyciągnęli z bagien na rozlewiskach rzeki Narew 16-osobową grupę Kurdów. Była w niej m.in. 65-letnia kobieta i pięcioro dzieci, w tym zaledwie 40-dniowa Tree, która przyszła na świat w magazynach w Bruzgach, gdzie Białorusini miesiącami przetrzymywali migrantów.
Straż Graniczna odnotowała największą w tym roku liczbę przekroczeń "zielonej" polsko-białoruskiej granicy. Zatrzymano aż 134 cudzoziemców. Z kolei z bagien pogranicznikom i strażakom udało się wydostać 16-osobową grupę cudzoziemców, w tym matkę z jej 40-dniowym dzieckiem, które w szpitalu poddawane jest badaniom.
Copyright © Agora SA