Jaśniej się nie da: zawrócenie cudzoziemców do linii granicy jest sprzeczne z przepisami prawa krajowego, w tym z Konstytucją RP oraz wiążącymi Polskę umowami międzynarodowymi - uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. W uzasadnieniu wyroku podkreślił, że z obowiązkami Straży Granicznej wynikającymi z norm rangi ustawowej i międzynarodowej nie da się pogodzić stosowania procedury push-back na podstawie rozporządzenia.
Paulina Bownik i Mariusz Kurnyta znany jako Człowiek Lasu zostali laureatami XII Nagrody im. Aliny Margolis-Edelman. I to w momencie, gdy gęstnieje atmosfera wokół aktywistów i aktywistek działających na pograniczu polsko-białoruskim, a straż graniczna usiłuje ich zastraszyć.
Policja nie chce przyjąć zgłoszenia o uchodźcy. Muszą mieć imię ojca zaginionego, bo "program nie przyjmie".
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. W mężczyźnie nagrywanym przez polskich żołnierzy, jak zwisa głową w dół z granicznego płotu, a potem spada z wysokości 5,5 metra, kurdyjska rodzina rozpoznała swojego krewnego, który na polsko-białoruskiej granicy zaginął w listopadzie. Straż Graniczna twierdzi jednak, że człowiek ze słynnego już filmu wideo był Egipcjaninem i odmawia informacji zrozpaczonym bliskim.
Już 135 naukowczyń i naukowców podpisało protest przeciwko współorganizowaniu przez Straż Graniczną konferencji naukowej na Uniwersytecie w Białymstoku. Uważają to za "niedopuszczalne i nieetyczne". Stanowczo sprzeciwiają się legitymizowaniu przez uczelnię "niehumanitarnych i niezgodnych z prawem działań SG".
Mężczyzna, który zawisł na płocie na polsko-białoruskiej granicy, a potem z niego spadł, z czego naśmiewali się obserwujący sytuację żołnierze, został cofnięty na Białoruś. Tymczasem w sieci po publikacji zdjęcia i filmiku pokazującego tę sytuację wciąż wrze.
Wykład inauguracyjny wygłoszony przez komendanta podlaskich pograniczników to było najwyraźniej za mało dla białostockiej uczelni. Teraz Uniwersytet w Białymstoku - razem z nim, podlaskim marszałkiem, wojewodą i Lasami Państwowymi - organizuje konferencję o kryzysie na granicy z Białorusią. A generał z SG będzie uczył studentów podstaw bezpieczeństwa państwa.
Rzecznik praw obywatelskich odniósł się do bulwersujących komentarzy, jakie pojawiły się przy okazji skandalicznego zachowania żołnierzy po upadku cudzoziemca z zapory na granicy polsko-białoruskiej: - Trudno je ocenić inaczej niż jako mowę nienawiści - mówi. MON z kolei nie widzi w ich zachowaniu nic złego. A mężczyzna został prawdopodobnie poddany pushbackowi.
Posłowie PiS wspierani przez resort środowiska chcą, aby psy mogły być bezkarnie puszczane luzem w lasach polsko-białoruskiej strefy przygranicznej. - Chodzi o to, aby mogły wyszukiwać i zastraszać ludzi [uchodźców], którzy się tam znajdują - jest przekonana posłanka Urszula Zielińska. Oburzenia nie kryją niosący pomoc humanitarną.
Człowiek w mundurze Straży Granicznej na mównicy, a pod nią społecznicy klęczący ze zdjęciami uchodźczych rodzin i z hasłami: "Pushbacki są nielegalne" czy "Morderca dzieci nie jest bohaterem". Czy tak dziekan Wydziału Historii i Stosunków Międzynarodowych UwB wyobrażał sobie inaugurację roku akademickiego? - Wydaje mi się, że nie jest tak, że pozwoliliśmy na indoktrynację - broni swojej decyzji o wpuszczeniu pogranicznika na uczelnię.
Nie udało się zapewnić bezpieczeństwa 47-letniemu Syryjczykowi z kontuzją nogi. Ze szpitala w Hajnówce Straż Graniczna wprawdzie zabrała go do placówki, ale zaraz potem otrzymaliśmy informację, że znów jest po białoruskiej stronie. Jego rodzina jest zrozpaczona. Z jej informacji wynika, że SG nie zapewniła tłumacza. Pan Muhannad nie jadł od kilku dni.
"Polska skończyła budowę bariery ochronnej na granicy z Białorusią. Nielegalne przedostanie się do Polski jest obecnie niemożliwe. Polska granica jest dziś najlepiej chroniona w Europie" - w sobotę (1 października) napisał na Twitterze Stanisław Żaryn, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych. Tyle rządowej propagandy. Prawda: Dziś od rana ratujemy Syryjczyka z urazem nogi, po przekroczeniu granicy.
Wydział Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu w Białymstoku wpuści na inaugurację roku akademickiego komendanta POSG, by opowiadał o "wyzwaniach migracji". Dyskusja nie jest przewidziana. - Wyobrażam sobie, że są możliwości reakcji, które pozwalają na zaznaczenie niezgody nawet bez odzywania się. Np. wyjście - przyznaje dziekan wydziału.
- Chodzi o to, żeby funkcjonariusze z jeszcze większą motywacją, w tym przypadku religijną, pełnili ofiarnie służbę na granicach - wyjaśnia cele szkolenia w oparciu o Ewangelię według św. Marka ksiądz dziekan z Komendy Głównej Straży Granicznej.
- Białoruś nie jest bezpiecznym krajem - stwierdza jednoznaczne Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka. Tymczasem polskie służby graniczne, uzasadniając push- backi, wciąż zasłaniają się opinią, że Białoruś, w rozumieniu prawa międzynarodowego dotyczącego uchodźców, jest bezpieczna.
W środę (28 września) wieczorem Grupa Granica podała, że 30-letnia Kongijka Arlette przeżyła push-back do granicznej rzeki. Straż Graniczna nie miała dla opinii publicznej żadnych informacji o stanie grupy migrantów w zagrożeniu - w komunikatach skupiła się na atakowaniu aktywistów i aktywistek, którzy ich zdaniem "godzą w dobre imię służb polskich".
Rozproszone wzdłuż polsko-białoruskiej granicy grupy uchodźców tkwią pomiędzy polską zaporą a białoruską sistiemą od 10 dni. Białorusini nie pozwalają im się cofnąć. Gdy Syryjczycy proszą polskiego strażnika o wodę do picia, ten odmawia i zarzuca im, że chcą tylko pieniędzy od Niemiec.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Białorusini zgromadzili przy granicy, na wysokości Białowieży, około 800 uchodźców i migrantów. W grupach są kobiety i dzieci. Mówią, że od 10 dni tkwią tam, nie mając dostępu do wody i jedzenia. Błagają o pomoc humanitarną. Z kolei w poniedziałek (26 września) w okolicach Bobrownik trwały poszukiwania 30-letniej Kongijki, która podczas pushbacku zaczęła tonąć w granicznej rzece Świsłocz.
Z "obawy przed kolejnym szturmem na granicę" wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powołał Komponent Obrony Pogranicza. Ma funkcjonować w ramach Wojsk Obrony Terytorialnej.
Funkcjonariusze z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej przez kilka kilometrów ścigali kierowcę bmw, który nie zatrzymał się do rutynowej kontroli. Gdy w końcu został zatrzymany, szybko okazało się, co było powodem ucieczki. Uciekinier przewoził 13 tys. paczek nielegalnych papierosów. Ale nie tylko.
Funkcjonariusze Straży Granicznej zapowiedzieli, że zamierzają wypchnąć z powrotem na Białoruś 9 młodych osób z Kongo, w tym 2 nastolatków bez opieki i 2-miesięczne dziecko, które gorączkuje. Po przekroczeniu zielonej polsko-białoruskiej granicy trafili do placówki Straży Granicznej w podlaskich Bobrownikach. Uchodźcy zadeklarowali chęć pobytu w Polsce.
Straż Graniczna nie chce wydać Senegalczykowi zgody na pobyt ze względów humanitarnych, bo "cudzoziemiec nie posiada na terytorium RP rodziny i nie jest związany na tyle, by mówić, iż prowadzi życie prywatne". Przyjaciele Hamadiego - jego polska rodzina z wyboru na to: - Nie oddamy go.
W listopadzie ubiegłego roku aktywiści uratowali pod Narewką 16-osobową kurdyjską rodzinę. Prawie wszyscy są już bezpieczni w Europie, tylko samotna mama z dwójką synów - nie. Dziś (13.09) wieczorem Straż Graniczna zamierza ich deportować do Kurdystanu. Na Okęciu protestują przeciwko temu obrońcy praw człowieka.
Granica polsko-białoruska. Migranci i uchodźczy radzą sobie z płotem za 1,6 mld zł na wiele sposobów. Pokazywaliśmy już, jak się na niego wspinają, jak robią podkopy, a teraz otrzymaliśmy od nich filmy, na których całe grupy mężczyzn i kobiet pokonują graniczną zaporę dzięki drabinom, skonstruowanym własnym sumptem z konarów drzew.
Ola i Marek, którzy przyjmują pod swój dach uchodźców z polsko-białoruskiej granicy: - Często nasi goście dzwonią do rodziców, pokazują nas swoim mamom i choć nie rozumiemy ich języków, to wiemy, że one nam dziękują. W takich chwilach wszystko nabiera sensu.
Nie tylko zniszczenie mienia, ale też czynny udział w zbiegowisku. A dla Bartosza Kramka z Fundacji Otwarty Dialog - zarzuty karne podżegania do popełnienia przestępstwa po tekście-apelu o obywatelskie nieposłuszeństwo, opublikowanym na łamach "Gazety Wyborczej". Prokuratura wypełnia instrukcje Zbigniewa Ziobry.
Jak poinformowano w środę (31 sierpnia) na internetowej stronie Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski podpisał rozporządzenie przedłużające zakaz przebywania na obszarze 200 m od linii granicy państwowej z Białorusią. Zakaz będzie obowiązywał do 30 listopada.
Kalina Czwarnóg: - Pali mnie wstyd za to państwo, za trupy w lasach, za kłamstwa ministrów, Straży Granicznej, wojska i WOT-u. Za długą broń przeciwko rękom wyciągniętym po pomoc. Za nielegalne przepychanie ludzi przez drut żyletkowy i za całą przemoc, która do dziś dzieje się w tych lasach.
We wtorek (30 sierpnia) ci, którym nie są obojętne losy uchodźców na polsko-białoruskiej granicy, spotkają się w Usnarzu Górnym, gdzie przed rokiem pod lufami karabinów polskich i białoruskich służb przetrzymywana była grupa 32 Afganek i Afgańczyków.
W poniedziałek (15 sierpnia), podczas obchodów Święta Wojska Polskiego, prezydent RP nazwał durniami i zdrajcami ludzi, którzy ratują uchodźców i migrantów na polsko-białoruskiej granicy. W mediach społecznościowych wielu z nich odpowiada dziś Andrzejowi Dudzie, że są dumni z tego, co robią, dalej będą wyręczać państwo z jego obowiązku niesienia pomocy humanitarnej, nie przejmując się hejtem.
W czwartek, 18 sierpnia w Warszawie zostanie odsłonięty mural przedstawiający Afgankę Hajerę - jedną z osób, która była przez 72 dni uwięziona na granicy. Mija rok od pierwszego push-backu dużej grupy uchodźców. Aktywiści i aktywistki przypomoną o tamtych wydarzeniach nie tylko w Warszawie, ale i w Usnarzu Górnym.
Od jesieni 2021 roku Grupa Granica odnotowała około 4000 potwierdzonych wywózek (push-backów). Część z nich dotyczyła kobiet i dzieci. Po 12 miesiącach kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej, Border Emergency Collective publikuje cyfrową rekonstrukcję wydarzeń. Raport wizualny powstał we współpracy z osobami, które doświadczyły przemocy.
Narkotyki o wartości blisko 3,2 mln zł ujawnili funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. W związku ze sprawą dwóch obywateli Polski zostało tymczasowo aresztowanych, grozi im do 12 lat więzienia.
Grupa Granica apeluje do profesjonalnych organizacji: - Potrzebujemy Was na pograniczu polsko-białoruskim! Jesteście potrzebni, żeby udzielać pomocy medycznej oraz chronić ludzi przed nielegalnymi wywózkami! W ciągu niespełna trzech tygodni takiej pomocy potrzebowało w podlaskich lasach 326 osób.
Rzeczniczka Straży Granicznej informuje: - Białoruscy funkcjonariusze niszczą zaporę na granicy polsko-białoruskiej za pomocą szlifierek kątowych i przecinaków. W rozmowie z "Wyborczą" przyznaje, że dzieje się tak już na terenie RP. O ostrym proteście ze strony polskiej jednak w tej sprawie nie słychać.
Zobaczyliśmy 32 osoby, siedzące pod gołym niebem wokół ogniska, które już wygasło. Dookoła stało kilku strażników granicznych, jeszcze wtedy nie było ich dużo. W lesie za Afgańczykami były służby białoruskie, tak samo jak Polacy uzbrojone w długą broń - wspomina Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie.
Wystarczą proste narzędzia kupione w markecie, żeby przedostać się przez graniczny płot - mówią migranci i uchodźcy z Bliskiego Wschodu, próbujący dotrzeć do Unii Europejskiej. Przysłali nam wideo, na którym widać, jak przechodzą pod zaporą, wykorzystując niezbyt głęboki podkop.
Cztery miesiące temu 26-letni Kurd - Miran odezwał się do rodziny po raz ostatni. Na polsko-białoruskim pograniczu zaginięcia migrantów i uchodźców stały się już wstrząsającą normą.
Muzeum Pamięci Sybiru to miejsce, "gdzie ożywa historia cierpienia i walki o przetrwanie". Ta szacowna instytucja pozwoliła sobie na porozumienie o współpracy ze Strażą Graniczną. Tą samą, która codziennie wywozi do lasu, za graniczny drut bezbronnych ludzi: mężczyzn, kobiety i dzieci, żeby tam cierpieli i walczyli o przetrwanie.
Wyskoczyli z quada i wojskowej ciężarówki, zamaskowani, z palcami na spustach długiej broni. Było ich kilkunastu. Otoczyli pisarza Mirosława Miniszewskiego i jego partnerkę Marię, której jedynym "przewinieniem" było to, że przyjechała nad zalew w Ozieranach, żeby się wykąpać. Takie wątpliwe atrakcje czekają tego lata na turystów w wymęczonym przez stan wyjątkowy i zamkniętą strefę Podlaskiem.
Copyright © Agora SA