- Polska granica musi być jeszcze bezpieczniejsza niż teraz, ale bezpieczeństwo nie wyklucza elementarnego człowieczeństwa - mówi w odniesieniu do stosowania na granicy polsko-białoruskiej procedury push-backów nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Mariusz Błaszczak, który zapowiedział, że nie wejdzie do nowego rządu Mateusza Morawieckiego, nie przestaje straszyć migrantami - "powtórką z Lampedusy". Wytyka marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni, że ten rzekomo nie ma pojęcia, "z jakim zagrożeniem ze strony nielegalnych migrantów i służb białoruskich mierzą się polscy żołnierze i funkcjonariusze" na granicy polsko-białoruskiej.
Przez stalowe żerdzie płotu na granicy polsko-białoruskiej przełożyli jedzenie, wodę i ubrania. Dla migrantów znajdujących się w potrzasku po białoruskiej stronie. Straż Graniczna chciała ukarać za to czworo aktywistów i po raz kolejny poniosła porażkę. Sąd w Siemiatyczach uniewinnił grupę niosącą pomoc humanitarną. Bo pas tuż za murem to wciąż terytorium RP.
Do Prokuratury Rejonowej w Białymstoku została przekazana sprawa oddania strzału z pistoletu hukowego, z bliskiej odległości, w kierunku aktywistów świadczących pomoc humanitarną przy granicy polsko-białoruskiej. Strzelić miała strażniczka graniczna z placówki w Dubiczach Cerkiewnych i zgodnie z tym, co twierdzi jej szefostwo, miał to być jej... prywatny pistolet.
Strzał z bliskiej odległości do aktywistów Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, którzy ratują życie na pograniczu, oddała funkcjonariuszka Straży Granicznej z prywatnego pistoletu hukowego, który miała przy sobie. "Okoliczności jego ewentualnego użycia w czasie służby badane są pod nadzorem prokuratury" - przyznaje SG. Wymijająco odpowiada natomiast na pytania o domniemane zaopatrzenie magazynów przy granicy w zapasy broni gładkolufowej i nieformalne przyzwolenie, by z niej strzelać.
Aktywiści Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego byli w czwartek (9 listopada) na patrolu w okolicy Hajnówki. Zaalarmowali: "Funkcjonariuszka Straży Granicznej oddała w naszym kierunku strzały. Bez ostrzeżenia, bez żadnego powodu". SG zaprzecza, by strzelała, ale POPH ma nagrania. "Wcześniej było grożenie bronią, teraz padł strzał. To już nie jest bezpieczny las - mówią aktywiści".
Blisko 1,2 mln paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy o szacunkowej wartości ponad 18 mln zł na terenie województwa podlaskiego ujawnili funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej i CBŚP. Sprawę pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Suwałkach prowadzą funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Stan syryjskiego migranta postrzelonego przez polskiego mundurowego na granicy z Białorusią jest stabilny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Sprawą zajmuje się Żandarmeria Wojskowa, ale milczy. Czekamy na odpowiedzi na pytania, m.in. w jakich okolicznościach doszło do użycia broni. Tymczasem raniony Syryjczyk przekazał: - Padły cztery strzały.
Z wypowiedzi rzeczniczki podlaskich pograniczników wynika, że sam płot na granicy polsko-białoruskiej jednak w pełni jej nie zabezpiecza. Stąd konieczne jest rozłożenie dodatkowo zwojów niebezpiecznego drutu żyletkowego. Przez SG zwanych "zintegrowanym zabezpieczeniem inżynieryjnym".
To zagrożenie dla zdrowia i życia nie tylko uchodźców, którym udaje się płot przekroczyć, ale i dla zwierząt - alarmują aktywiści i aktywistki z Grupy Granica
Czarna seria na granicy polsko-białoruskiej - nie żyją dwaj mężczyźni, prawdopodobnie migranci z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jeden, złapany przez Straż Graniczną po przejściu zapory w okolicach Białowieży, zmarł przed przybyciem karetki pogotowia. Ciało drugiego Straż Ochrony Kolei znalazła w pobliżu torów w okolicy wsi Dobrowoda, w pobliżu Kleszczel (Podlaskie).
- Granica jest nieszczelna, granica jest dziurawa. Jest to skandal. PiS nie umie zabezpieczyć bezpieczeństwa na granicy UE, polskiej granicy. PiS to niebezpieczeństwo - komentuje przewodniczący podlaskiej PO, poseł i kandydat na posła Krzysztof Truskolaski informacje zawarte w wewnętrznym raporcie SG, do jakiego dotarła "Wyborcza".
W środę (6 września) około południa na redakcyjny telefon dyżurny zadzwoniło kilka osób z informacją, że na dwóch białostockich osiedlach - Bema i Przydworcowym słychać strzały.
Mężczyzna w mundurze białoruskiego żołnierza z długą bronią i w kominiarce na twarzy w polskim pasie po białoruskiej stronie granicznego stalowego płotu został przyłapany jak przecina zaporę. Na widok polskich strażników granicznych mężczyzna ten uciekł.
Wokół policyjnego auta stało ze 20 osób i patrzyło, jak donieśliśmy tam chłopaka. Język miał na wierzchu, nogi spadały mu bezwładnie z pałatki, cały czas policjanci je poprawiali, żeby o nic nie zahaczył. Na pewno nie udawał - mówi Mariusz Kurnyta, aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, niosący pomoc na pograniczu polsko-białoruskim.
Magnesy ze zdjęciami zabytkowego meczetu w tatarskich Kruszynianach (Podlaskie) w zestawieniu z kadrami zasieków i płotu na pobliskiej granicy polsko-białoruskiej czy mundurowych tu służących pojawiły się na straganach w pobliżu tej świątyni. Wywołały oburzenie.
Na polsko-białoruską granicę w ciągu najbliższych dwóch tygodni ma trafić dodatkowo dwa tysiące żołnierzy, a nie tysiąc - jak ostatnio informował wiceminister Maciej Wąsik. Cel: wzmocnienie działania strażników granicznych w Podlaskiem i Lubelskiem.
Straż Graniczna zwróciła się do MON o wysłanie na granicę polsko-białoruską kolejnych żołnierzy. W sumie będzie ich tu co najmniej 3 tysiące.
O śmierci kolejnej ofiary trwającego już dwa lata kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej poinformował na swojej stronie internetowej Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś. To Egipcjanin. Okoliczności jego śmierci są tajemnicze.
Śmigłowce nad głowami, rosomaki pędzące przez puszczę, a w lesie zaszczuci ludzie - przypominają ci, którzy na pograniczu polsko-białoruskim niosą pomoc humanitarną migrantom i uchodźcom. Aktywistki Fundacji "Ocalenie" odnalazły w lesie ranną, trzęsącą się i jęczącą z bólu kobietę w zaawansowanej ciąży. Życiu jej i dziecka już nie grozi niebezpieczeństwo.
Mieszkańcy i mieszkanki podlaskiej Białowieży nie wierzyli we wtorek (1 sierpnia) własnym oczom - nad ich miejscowością przeleciały wojskowe śmigłowce. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo od blisko dwóch lat Białowieża jest strefą mocno zmilitaryzowaną, gdyby nie to, że helikoptery miały białoruskie oznaczenia. MON zapewnia: Centrum Operacji Powietrznych nie odnotowało naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej. Lokalni mieszkańcy: przeleciały nam nad dachami.
Straż Graniczna zaprzecza, że rozdzieliła 52-letnią matkę i jej 17-letnią córkę, które uciekały przed wojną z Syrii przez zieloną polsko-białoruską granicę. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG utrzymuje: - Córki obywatelki Syrii nie było przy niej ani w żadnym innym miejscu po stronie polskiej. Twierdzi, że 52-letnia Syryjka przynajmniej na razie nie będzie pushbackowana.
52-letnia matka i jej 17-letnia córka, które uciekały przed wojną z Syrii przez zieloną granicę polsko-białoruską, zostały rozdzielone przez polską Straż Graniczną. Matka ze złamaną nogą po skoku ze stalowego granicznego płotu trafiła do szpitala w Hajnówce. Córka czeka na nią przy płocie w polskim pasie po białoruskiej stronie, gdzie została wypchnięta przez polskich mundurowych.
Ktoś zniszczył wystawę "Pushback jest nielegalny. Pomaganie jest legalne" wyeksponowaną w przestrzeni miejskiej. Wandal pomazał na fotografiach Agnieszki Sadowskiej twarze uchodźców, opatrywanych przez aktywistów w lesie, pooznaczał krzyżykami, dodał bazgroły. A na jednej z plansz wymalował znak Polski Walczącej, bezczeszcząc go.
Do sieci trafiło kilkunastosekundowe nagranie, na którym widać, jak uchodźcy bez trudu przechodzą pomiędzy stalowymi przęsłami płotu na polsko-białoruskiej granicy. - Trudno jest ocenić jego autentyczność - komentuje tymczasem Podlaski Oddział Straży Granicznej, który w swoich raportach nie odnotował tego zdarzenia.
Dokument ma fundamentalne znaczenie dla polskich sądów i pełnomocników imigrantów. Kiedyś prawdopodobnie zostanie wykorzystany przy ustalaniu odpowiedzialności funkcjonariuszy straży granicznej za push-backi - mówi dr Hanna Machińska
Straż Graniczna we współpracy z CBŚP i Prokuraturą Okręgową w Warszawie rozbiła międzynarodową grupę przestępczą zajmującą się przemytem migrantów. Zatrzymano 10 obywateli Polski, w tym dwóch prawdopodobnych szefów.
Rektor Uniwersytetu w Białymstoku podjął dziś decyzję o zawieszeniu w pełnieniu funkcji dziekana Wydziału Historii i Stosunków Międzynarodowych - poinformowała w poniedziałek (10 lipca) rzeczniczka uczelni Katarzyna Dziedzik. Ten rok akademicki zakończył się dla dziekana Tomasza Mojsika równie burzliwie, jak zaczął.
- W podręcznikach do najnowszej historii politycznej Polski za 10, 20 lat zapora na granicy polsko-białoruskiej będzie jednym z najważniejszych symboli dotyczących bezpieczeństwa Polski - twierdzi wiceszef MSWiA. Tymczasem zastępczyni komendanta głównego SG nie kryje: - Bariera zdecydowanie ograniczyła nielegalną migrację, jednak nie zahamowała jej całkowicie.
Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej i Straży Granicznej zatrzymali kolejnych 11 członków zorganizowanej grupy przestępczej odpowiedzialnej m.in. za największy w historii przemyt papierosów z Białorusi do Polski - podaje podlaska KAS. Akcja została przeprowadzona w województwach podlaskim, mazowieckim i lubelskim.
Zaledwie parę dni temu minister Mariusz Błaszczak przekonywał, że granicę polsko-białoruską forsują jedynie młodzi mężczyźni. Ostatniej nocy życie kobiety z Afryki w lesie pod Hajnówką ratowali wolontariusze, pogranicznicy i policjanci. Wezwali karetkę, uchodźczyni trafiła do szpitala.
Polskie służby zbroją się w oczekiwaniu na prowokacje i ataki hybrydowe ze strony Białorusi. Mieszkańcy pogranicza obawiają się ponownego zamknięcia w strefie. A uchodźcy pomiędzy dwiema armiami chcą przeżyć.
- Nie możemy zgodzić się na to, aby reżim białoruski i Putin narzucali nam pewne zachowania. Nie odbieram państwu intencji, ale gracie na bębenku w tamtej orkiestrze - mówił wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, obrażając osoby niosące pomoc ludziom w drodze na granicy polsko-białoruskiej. Było tak tuż przed sejmową debatą o alokacji migrantów w krajach UE.
- 14-letnią Tibę spotkaliśmy w lesie. Myślała, że skoro jest w Polsce, to jest bezpieczna. Przyjechała tu, żeby się uczyć. Po dwóch miesiącach zobaczyłam Tibę w ośrodku w Białej Podlaskiej. To był strzęp dziecka - wspomina dr Hanna Machińska, była zastępczyni rzecznika praw obywatelskich
Małżeństwo z dwojgiem dzieci w wieku 5 i 6 lat od tygodnia przebywało w lesie na pograniczu polsko-białoruskim. Kobieta jest w fatalnym stanie psychicznym. Aktywiści z Grupy Granica robią wszystko, by ta rodzina uniknęła kolejnej wywózki do Białorusi.
Kolejne zwłoki odnaleziono przy granicy polsko-białoruskiej. Tym razem znowu po stronie białoruskiej. Przy brzegu rzeki Świsłocz. Może to być jedna z ofiar całej grupy, która tu miała utonąć. To już 46. ofiara kryzysu humanitarnego na tej granicy. Z całą pewnością nie ostatnia.
Etiopczyk chciał ratować umierającą Mahlet, a straż wywiozła go na granicę, co sąd administracyjny uznał za "czynność bezskuteczną", niezgodną z prawem. Zapadł też inny wyrok - umorzenie postępowania karnego wobec Irakijczyka, który przyjechał na pomoc rodzinie, cierpiącej w podlaskich lasach.
Europejski Trybunał Praw Człowieka oddalił wniosek, zgodnie z którym grupa przebywająca od soboty w polskim pasie po drugiej stronie płotu na granicy polsko-białoruskiej (głównie kobiety i dzieci), miałaby prawo ten płot przekroczyć. Uzasadnienie przynajmniej na razie nie jest znane.
Straż Graniczna wyklucza możliwość wpuszczenia do Polski grupy uchodźców, jaka przebywa po drugiej stronie granicznego płotu. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG oświadczyła: - Ewentualne przyjęcie wniosku o ochronę międzynarodową, o ile intencją tych osób jest chęć otrzymania ochrony w Polsce, nie jest możliwe.
Straż Graniczna wciąż w tej sprawie milczy. Na miejscu pojawili się reprezentanci rzecznika praw obywatelskich, ale nie są pewni, czy kobiety z dziećmi znajdują się pod jurysdykcją RP.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.